wtorek, 30 czerwca 2015

Inspiracje i ulubieńcy czerwca 2015

Witam Wszystkich bardzo serdecznie!

Dzisiaj mam dla Was kolejną porcję inspiracji i ulubieńców, które sprawiły, że poprzedni miesiąc był dla mnie bardzo udany.

1) Brighton - nadmorska miejscowość w południowej części Wielkiej Brytanii.




Tym razem mam dla Was informację o kultowym miejscu w UK, a mianowicie nadmorskim Brighton. Jako, że dopiero co zaczęło się lato i zapewne większość osób mieszkających w Wielkiej Brytanii ma ochotę na chwilę relaksu nad morzem, postanowiłam wspomnieć o tej miejscowości. Brighton jest idealne dla osób lubiących spędzać wolny czas wśród ludzi, ponieważ jest to bardzo oblegane miejsce w szczególności podczas cieplejszych dni w Anglii. Ale warto wybrać się tutaj chociaż na jeden dzień, aby tak jak w moim przypadku, oderwać się trochę od zabudowanego Londynu. Jedynym minusem dla mnie jest niestety kamienista plaża, chociaż możemy odebrać to również jako pozytyw, gdyż nie będzie problemu z wszechobecnym piaskiem, z którym jest problem w przypadku piaszczystych plaż.
Mamy tutaj wiele atrakcji i miejsc, w których warto skosztować angielskiego specjału fish & chips. Jeżeli chodzi o miejsce nad morzem, gdzie napijecie się pysznej kawy, zjecie włoskie lody i prawdziwe tiramisu, to z całą pewnością mogę polecić Wam restauracje AlFresco umiejscowioną w altanie na promenadzie wzdłuż plaży.
Warto chociaż raz się tam wybrać i skosztować angielskiego klimatu kurortów.

2) Bistro Charlotte - Wrocław, Polska




Podczas mojego bardzo krótkiego pobytu w Polsce, wybrałam się z przyjaciółkami do nowo otwartego lokalu sieci Bistro Charlotte. Serwują tam pyszne francuskie wina, genialny chleb i potrawy, które idealnie podbijają smak trunków. Miejsce jest bardzo klimatyczne, obsługa sympatyczna. Miło spędziłyśmy czas.
Polecam na szybki lunch w centrum lub wieczorne pogawędki przy lampce wina.

A teraz przejdźmy do kosmetyków, które umiliły mi ostatni miesiąc.

3) Balance me - pure skin face wash - płyn do mycia twarzy




Bardzo dobry żel/płyn do mycia twarzy! Próbka trafiła do mnie dzięki gratisom w jednym z brytyjskich magazynów dla kobiet. Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak bardzo spodobał mi się ten produkt. Ładnie oczyszczał twarz i zostawiał ja bardzo miłą w dotyku oraz idealnie nawilżoną. Zapach charakterystyczny dla produktów Balance Me - naturalny i roślinny, ale mnie to odpowiada. Konsystencja idealna, nie za płynna i nie za gęsta. Myślę, że jeżeli w najbliższej przyszłości nie zauroczy mnie coś bardziej (mam sporo innych produktów do przetestowania), to chętnie kupię pełnowymiarowe opakowanie tego kosmetyku.
Polecam i mam nadzieję, że usłyszycie o nim nie raz.

4) OZ Naturals - Hyaluronic Acid, vitamin C + Vitamin E - serum z kwasem hialuronowym




Bardzo przyjemny produkt nawilżający z kwasem hialuronowym. Poszukiwałam czegoś bardziej naturalnego niż Hydraluron i znalazłam! Serum nie ma tak mocnego działania rozjaśniającego jak typowy produkt z witaminą C
, ale i tak jestem bardzo zadowolona z nawilżenia i rozświetlenia skóry. W kolejce do testowania mam jeszcze żel pod oczy z tej marki i już zamówiłam typowe serum antyoksydacyjne z witaminą C.
Produkt jest odpowiedni dla wegan. Ja zamówiłam go na Amazon i zapłaciłam ok. £13.

5) Chanel - Rouge Coco 402 Adrienne - pomadka do ust





Obłędnie idealna jest ta pomadka! Ciepły nude, który pasuje do mojego tonu skóry, ale myślę że jest na tyle uniwersalny, że będzie odpowiadał większości z Was. Nareszcie nie wyglądam jak "truposz" w tym odcieniu. Jest to jedna z moich najnowszych pomadek i już skradła moje serce. Chanel ulepszyło formułę swoich kultowych nawilżających pomadek. Z poprzedniej serii mam Mademoiselle, która po wieki będzie moim ulubieńcem, ale Adrienne dołącza do tego grona. 


Chanel - 402 Adrienne

Jest to idealna pomadka codzienna i mój zamiennik szminki z Lili Lolo Love Affair. Szminka z Lili Lolo jest minimalnie chłodniejsza, ale jeżeli nie chcecie wydawać tak dużo pieniędzy na pomadkę, to gorąco polecam Wam Lili Lolo. 


po lewej - Lili Lolo Love Affair; po prawej - Chanel 402 Adrienne

Natomiast pomadki z Chanel mają to coś, na co warto się skusić. 
Gwarantuję Wam, że z Chanel będziecie zadowolone, ponieważ szminki tej marki nosi się bardzo komfortowo.
Polecam! 


6) Chanel - Emerveille - Illusion D'Ombre - cień w kremie






Gdy zobaczyłam ten kolor będąc na strefie bezcłowej, stwierdziłam, że nie wsiądę do samolotu bez niego. Jest cudowny i idealny, ale już wyjaśniam... Poszukiwałam cienia o kolorze rose gold, ale takiego, który nie ma zbyt dużo różowych tonów, ponieważ gryzłby się z odcieniem mojej skóry. Zupełnie przypadkiem podeszłam do kremowych cieni, gdy byłam na stoisku Chanel. Zrobiłam, kilka swatch'y i dojrzałam ideał - Emerveille. 
Cień nie jest tak kremowy jak np. Color Tatoo z Maybelline, tylko ma bardziej musową formułę. Do opakowania jest dołączony miniaturowy pędzelek (zapomniałam sfotografować) natomiast ja preferuję aplikować cień opuszkiem. Na palcu mamy delikatną poświatę, którą możemy rozetrzeć lub wklepać na powiekę. Od razu dodam, że jak zawsze muszę zaaplikować bazę pod cienie, ponieważ absolutnie żaden cień (no może za wyjątkiem sticka z KIKO ;) ) nie trzyma się na mojej powiece. 




Kolor rozprowadza się delikatnie i tworzy "mokry efekt" na powiece, idealnie odbijając światło. Odcień bardzo dobrze pasuje do mojej karnacji. Jest to cień, który stosowałam w tym miesiącu prawie codziennie. Jest tak komfortowy w noszeniu, że stałam się leniwa w robieniu makijażu oka ;) Bardzo często używałam go solo, lub dodawałam któryś cień z paletek Urban Decay przyciemniając zewnętrzny kącik i załamanie powieki, lub rysowałam jedynie kreskę eyelinerem albo kredką Zoeva (o której wspomnę za chwilę). Tym samym uzyskiwałam efektowny i bardzo szybki makijaż oka. 
Jedyny minus jaki widzę w tym cieniu (chociaż nie jestem jeszcze pewna czy to minus), to że w pudełeczku tworzy się na powierzchni cienia "przesuwalna" powłoczka. Zapewne jest to spowodowane musową formułą kosmetyku oraz tym, że aplikuję go palcem. Nie przeszkadza to w żadnym stopniu w aplikacji tego cienia i efekt uzyskuję taki jaki oczekuję, ale nie jestem w stanie stwierdzić czy tak powinien zachowywać się ten cień. Jeżeli macie jakieś informacje na ten temat, to proszę napiszcie w komentarzu.
Emerveille jest moim idealnym cieniem na co dzień, ale również na wyjazdy, bo dzięki temu nie muszę zabierać ze sobą dodatkowego pędzla.
Gorąco polecam!!!


Przykład makijażu:




7) ZOEVA - Glance - kredka do oczu





Nigdy nie miałam tak miękkiej kredki do oczu! Jest po prostu cudowna! Delikatnie sunie po powiece i nie naciąga oka. Do tego jest niewiarygodnie trwała, co jest zaskakujące w przypadku tak maślanej formuły. Stosuję ją zazwyczaj tuż przy rzęsach i podkreślam zewnętrzny kącik. Gdy jest jeszcze świeżo zaaplikowana, bardzo dobrze się rozciera. Ale
tutaj trzeba szybko działać, ponieważ zastyga. Kredka z Zoeva daje piękny złoto-brązowy efekt na oku, a w połączeniu z cieniem z Chanel tworzy efektowny i szybki makijaż oka. Mam ją jeszcze w odcieniu nude, ale ten złoty brąz używam częściej.
Polecam!

8) Semilac - lakiery hybrydowe i lampa LED 9 Watt




Lakiery hybrydowe zamówiłam na spróbowanie. Zapewne zauważyliscie, że uwielbiam malować paznokcie i mam sporą kolekcję zwykłych lakierów, które aktualnie poszły trochę w cień... Hmm wiem będę musiała coś tym zrobić, ale na razie złapała mnie chęć na robienie paznokci hybrydowych. Dlaczego tak bardzo to polubiłam?

- lakiery Semilac mają piękne kolory
- utwardzają się na lampę i nie niszczą, gdy przez przypadek dotkniemy czegoś świeżo pomalowanym paznokciem, ponieważ nie ma problemu długiego wysychania.
- są trwałe!!!

Przy trwałości dałam trzy wykrzykniki, bo jest to główny powód, dla którego zdecydowałam, się wypróbować ten rodzaj zdobienia paznokci.
U mnie efekt z akceptowanym niewielkim odrostem jest do ok. dwóch tygodni. Powyżej tego czasu, według mnie płytka nie wygląda już estetycznie.




Polska marka Semilac ma bardzo dobrej jakości lakiery, a do tego w pięknych kolorach. Ostatnio do mojego małego grona hybryd dołączyło jeszcze kilka kolorów. I nie wykluczam powiększenia tej gromadki.


Dodam jeszcze, że 9 Watt'owa lampa sprawdza się bardzo dobrze i idealnie utwardza lakier. Chcę, to szczególnie podkreślić, ponieważ gdy szukałam informacji o lampach do hybryd, to spotkałam się ze stwierdzeniem, że może być za słaba. Bzdura!!! Jest idealna do domowej pracy nad paznokciami i nie mam problemów z ich utrwalaniem. Także śmiało ją kupujcie. Dodatkowym atutem jest fakt, że bardzo szybko utwardza płytkę. Zazwyczaj używam 30 s i czasem, gdy mam grubszą warstwę, lub top coat 60 s dla pewności.

Jestem bardzo zadowolona z produktów Semilac i myślę, że usłyszycie o nich nie raz!

A oto kilka moich ostatnich zdobień paznokci ;)


Semilac - 032 Biscuit
Semilac - 033 Pink Doll
Semilac - 034 Mardi Gras
Semilac - 135 Frappe i 047 Pink Peach

Jestem bardzo ciekawa jacy są Wasi ulubieńcy minionego miesiąca. Zapraszam do komentowania poniżej.

Pozdrawiam!


PS Zapraszam do polubienia mojej nowej oficjalnej strony bloga na Facebook - link!

sobota, 20 czerwca 2015

Projekt denko - puste produkty (empty products) - krótkie recenzje - #06


Witajcie!

Dzisiaj mam dla Was kolejne recenzje zużytych kosmetyków. Mam spore zaległości w tym projekcie i ilość produktów do recenzji jaka mi jeszcze została wystarczy na około dwa posty. oczywiście na bieżąco zużywam kolejne kosmetyki. 

Informacja dla osób, które dopiero niedawno zaczęły czytać mojego bloga. Raz na jakiś czas piszę posta ze zbiorczymi recenzjami produktów, które zużyłam. Seria wpisów, to "projekt denko", staram się w ten sposób krótko scharakteryzować produkty i ocenić je, czy są warte uwagi oraz ponownego zakupu.
Serie zapoczątkowało kilka lat temu osób prowadzące kanały na YouTube. Uważam, że jest to dobry projekt, dlatego i ja się do niego przyłączyłam. Motywuje mnie to do zużywania do końca wszystkich kosmetyków, które zakupiłam. 
Jeżeli chcecie przeczytać poprzednie recenzje zużytych kosmetyków zapraszam do tagów po prawej stronie (nie jest to możliwe w wersji mobilnej strony) pod hasłem "projekt denko" znajdziecie poprzednie wpisy.

Możecie również skorzystać z tych linków:


Oczywiście niektóre produkty mogą się powtarzać, ale wtedy odsyłam Was do poprzednich recenzji. Powtarzalność danego kosmetyku świadczy tylko o tym, że na prawdę go lubię i polecam.

A teraz przejdźmy już do recenzji.

1) Lactacyd Femina i Lactacyd Femina +


Nie będę się rozpisywała na temat tych produktów, ponieważ jest to stara szata graficzna i teraz występują zupełnie inne rodzaje. Pierwsza wersja bez + posiadała w składzie SLS i jej nie polecałam, natomiast z tej drugiej byłam bardzo zadowolona. Jeżeli teraz poszukujecie zamiennika Lactacyd Femina +, to polecam wersje różową ultra delikatną. Ma krótszy skład i nie ma SLS (Zerknijcie do moich ostatnich zakupów z Polski - link)

2) Gillette - pianki do golenia (Olay i klasyczna)



Bardzo lubię te produkty i występują u mnie prawie w każdym denku. Zdecydowanie najbardziej wolę wersję Olay ze względu na zapach, ale ta klasyczna sprawdza się równie dobrze. Niestety skład nie jest zachwycający, wiec jeżeli macie jakieś naturalne metody ochrony skóry w trakcie golenia, to chętnie przeczytam Wasze rady. Moja skóra jest bardzo wrażliwa na golenie i zwykłe mydło nie jest wystarczające.

3) BOUTIQUE - mydła do rąk (Wild Fig & Pink Cedar; Vanilla & Rose; Orchid, Amber & Incense)



Żele do mycia rąk kupiłam w TkMaxx i tam też polecam Wam poszukiwanie innych zapachów. Myślę, że aktualnie jest to moje ulubione mydło do rąk. Mam jeszcze inne zapachy z tej marki i myślę, że jeszcze nie raz o nich usłyszycie. Są dosyć wydajne i mają piękne wyjątkowe nuty zapachowe. Nie wysuszały moich dłoni (mimo, że mają w składzie SLS, ale w przypadku pielęgnacji dłoni nie zwracam na to aż takiej uwagi) Gorąco polecam!

4) See L'Eau Eye Care Ultraflex



Mój ulubiony płyn do soczewek. Jest delikatny i nie podrażnia oczu, a dodatkowo dobrze chroni soczewki. Wydaje mi się, że gdy przerzuciłam się na tę markę płynów, to soczewki dużo dłużej były komfortowe w noszeniu. Lubię również tę żółtą i fioletową wersję. Polecam! Ja te płyny kupuję w salonie "Twojej soczewki". Chociaż zastanawiam się nad soczewkami jednodniowymi i wtedy nie trzeba będzie kupować płynu do soczewek. Jeżeli macie jakieś doświadczenie z soczewkami jednodniowymi, to bardzo chętnie posłucham Waszych recenzji.

5) Beutannia - Brighton - żel pod prysznic i do kąpieli



Kosmetyk miał bardzo ładny i intensywny zapach, który utrzymywał się na skórze przez jakiś czas. Na samym początku bardzo mi to odpowiadało, ale z czasem zapach mi się znudził. Chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do bardziej naturalnych zapachów. Nie polecam tego produktu dla skóry wrażliwej, bo perfumy są dosyć wysoko w składzie. Natomiast jeżeli lubicie zapachy z rodzaju "męskich" nietuzinkowych, to ten kosmetyk może Wam się spodobać. 
Kilka razy użyłam go jako płyn do kąpieli i tworzył pianę, niestety skóra, po takiej kąpieli była trochę przesuszona. 
Pojemność ogromna i był bardzo wydajny. Duży plus, że nie miał w składzie SLS, ale nie jest to typowy naturalny kosmetyk. Nie jest również tani. 
Nie chcę go polecać, bo nie jest idealny, ale krzywdy mi nie zrobił. Wszystko zależy od tego co preferujecie. Mam jeszcze drugą nutę zapachową, którą niedługo zacznę używać, bo te kosmetyki bardzo kojarzą mi się z wakacjami.

6) Hipp - mleczko pielęgnacyjne



Uwielbiam kosmetyki dla dzieci z serii Hipp. Polecałam Wam już nie raz oliwkę pielęgnacyjną, natomiast chciałam również spróbować coś lżejszego. Mleczko ma bardzo delikatną konsystencję i moim zdaniem idealnie nadaje się na porę letnią. Mimo iż nie jest to ciężka formuła, to idealnie nawilża skórę. Zazwyczaj w ciepłe miesiące nie lubimy nakładać na siebie ciężkich oleistych produktów. Skóra po tym mleczku jest miękka i jedwabista. Szkoda że nie mam łatwego dostępu do produktów marki Hipp, ponieważ nie można ich dostać w UK. W Polsce kupicie je w Rossmann.
Polecam, warto wypróbować. 

7) Intimelle - delikatny żel do higieny intymnej





Zupełnie nie rozumiem dlaczego nie podpasował mi ten produkt, ponieważ nie ma złego składu. Natomiast u mnie się nie sprawdził i nie czułam się komfortowo po jego użyciu. Zdecydowanie wolę Lactacyd. Wykorzystałam go to prania pędzli. Nie kupię ponownie tego kosmetyku i nie mogę go Wam polecić.

8) Garnier Body Tonic Sugar Scrub



Jest to kosmetyk, który jakimś cudem uchował się jeszcze z czasów, kiedy nie zwracałam aż takiej uwagi na składy. Dlatego, że już go zakupiłam, to postanowiłam zużyć. Ma w składzie SLS, dlatego nie kupię go ponownie. Natomiast sprawdził się jako peeling do ciała, bo bardzo dobrze ścierał stary naskórek i skóra była gładka. Niestety jak dla mnie na minus - miał dosyć intensywny zapach. 
Nie polecam go osobom, które nie chcą używać kosmetyków o mocno chemicznym składzie, u pozostałych może się sprawdzić.

9) PIXI Glow Tonic 



Niestety skończył się, chociaż był bardzo wydajny, ponieważ stosowałam go rano i wieczorem, po oczyszczeniu twarzy i wystarczył na ponad trzy miesiące. Jest to mój zdecydowany ulubieniec poprzedniego roku i pisałam o nim więcej tutaj - link.
Myślę, że w przyszłości wrócę do niego, ale na razie mam inne produkty, które chcę przetestować.
Zdecydowanie mogę Wam polecić ten tonik. Do tego jego piękny kwiatowy zapach... Ach... Był naprawdę przyjemny.
Glow Tonic stacjonarnie kupicie w sklepie firmowym PIXI (link) lub w domu handlowym Liberty London (link). 

10) The Eco Bath - Epsom salt bath soak



Sól do kąpieli, która idealnie odpręża. Może być używana także przez osoby o bardzo delikatnej skórze i z egzemą. Po kąpieli w tej soli czułam się zrelaksowana, a skóra była dobrze nawilżona, do tego stopnia, że nie musiałam użyć już żadnego balsamu/masła/oleju do pielęgnacji ciała.
Mam jeszcze inna wersję zapachową i pewnie już niedługo będę mogła powiedzieć o niej coś więcej. Sól w niebieskim opakowaniu sprawdziła się bardzo dobrze. Na pewno jeszcze nie raz usłyszycie o tym kosmetyku. Polecam!
Sprawdźcie w TkMaxx, bo widziałam je tam w dobrych cenach. Ja kupiłam w Holland&Barrett

11) Baylis & Harding - mydło do rąk - sweet mandarin and grapefruit 



O tym mydle do rąk wspominałam już nie raz i nadal bardzo je lubię. Najbardziej podoba mi się wersja zapachowa mandarynka i grapefruit, bo ma w sobie coś wyjątkowego, odświeżający i elegancji zapach. Ten kosmetyk zazwyczaj używam w kuchni i chyba na długo ze mną zostanie. Polecam!

12) Blanx - pasta do zębów (wersja różowa - do wrażliwych dziąseł)




Kolejne opakowanie pasty, która chyba zawsze występuje w moim projekcie denko. Tym razem zebrałam razem dwa opakowania (z kilku miesięcy) i jest szansa, że w najbliższym czasie nie pojawi się w poście. Nic się nie zmieniło i nadal jest to moja ulubiona pasta do zębów. Polecam!

13) Biochemia Urody - hydrolat z róży damascena i z drzewa oliwnego



Hydrolat z róży damascena

Bardzo lubiłam ten hydrolat, stosowałam go jako tonik na twarz i sprawdzał się idealnie. Ja należę do osób, które bardzo lubią zapach róży i dla mnie był on bardzo przyjemny, ponieważ naturalny. Jednak, gdy nie przepadacie za tą nutą zapachową, to radzę poszukać innej wody kwiatowej, ponieważ ta ma dosyć intensywną woń. Hydrolat sprawdzał się idealnie jako tonik, ale również stosowałam go do rozcieńczania maseczek z glinek. Bardzo dobry produkt, mam juz na jego miejsce wodę różaną, którą kupiłam na eBay, ale jak miałabym łatwiejszy dostęp, do kosmetyków z Biochemii Urody, to trafiłaby ponownie do mojego koszyka z zakupami. 
Polecam!

Hydrolat z drzewa oliwnego

Ten niestety nie miał już tak przyjemnego zapachu, ale nie był on nie do zniesienia, także z przyjemnością zużyłam go do maseczek z glinki. Nie zauważyłam jednak jakiegoś specjalnego antybakteryjnego działania, był to dobry rozcieńczacz glinek i tyle. Raczej nie kupię go ponownie, ponieważ preferuję hydrolat różany.

14) Batiste - dry shampoo - TROPICAL




Myślałam, że już nigdy się nie skończy! Nie wiem co mnie pokusiło, że kupiłam tak duże opakowanie. Jak już kiedyś Wam wspominałam, nie bardzo lubię formułę tego szamponu, która przy moich delikatnych i miękkich włosach powoduje siano na głowie, które dodatkowo jest matowe i białe... Niestety wyczesywanie w moim przypadku nie pomaga. Dodatkowo ten duszący mdły zapach, który utrzymuje się przez cały dzień... Chyba jeszcze nie spotkałam się z tak negatywną opinią w sieci, ale naprawdę nie rozumiem fenomenu tego produktu. Ale chcę być szczera i jeżeli macie delikatne włosy i wrażliwą skórę głowy, to nie polecam Wam tego kosmetyku. Nie rozumiem osób, które specjalnie używają tego szamponu zaraz po umyciu włosów, ponieważ ja nie byłabym w stanie tak niepotrzebnie obciążać ich.
Nie polecam, ale zdaję sobie sprawę, że niektórzy nie podzielają mojego zdania.

15) Dr. Organic - żele pod prysznic (Tea Tree i Aloe Vera)



Te żele przewijają się przez prawie wszystkie projekty denko. To świadczy tylko o tym jak bardzo je lubimy. Mój mąż uwielbia Tea Tree, uważa że jest bardzo odświeżający i idealny na porę letnią, ponieważ daje efekt chłodzenia. Ja natomiast preferuję wersję Aloe Vera, ponieważ nadal jest bardzo odświeżająca, a przy tym ma delikatniejszy zapach, który mnie bardziej odpowiada. Ich formuła opiera się na bazie wody aloesowej, więc są bardziej nawilżające niż produkty produkowanie na samej wodzie.
Kosmetyki marki Dr. Organic są dostępne w sieci Holland&Barrett w UK.
Polecam!

16) Dr. Organic - Moroccan Argan Oil - odżywka do włosów



W tym momencie jest to moja ulubiona odżywka do włosów. Pisałam już o niej w ulubieńcach i nadal podtrzymuję tę opinię. Idealnie nawilża włosy i nie obciąża ich. Włosy są delikatne i miękkie. Bardzo dobry produkt. Zdecydowanie kupię ją ponownie jak tylko wykończę produkty, które mam do przetestowania. Miałam już kiedyś wersję kokosową, ale ta z olejem arganowym jest zdecydowanie lepsza.
Bardzo polecam! Odżywkę dostaniecie w Holland&Barrett.

Tym razem przygotowałam tyle recenzji dla Was. Pewnie niedługo pojawi się kolejny wpis opinią o zużytych kosmetykach. Mam nadzieję, że moje recenzje pomogły Wam w pierwszej selekcji 

Już niedługo zapraszam Was na kolejny wpis.

Pozdrawiam serdecznie!



PS Chciałabym Was poinformować, że w najbliższym czasie będę miała mniej czasu na prowadzenie bloga. Mam dużo planów na nadchodzący czas i mogę mieć trudności z przygotowywaniem zdjęć, ale w sierpniu wszystko powinno wrócić do normy.

czwartek, 11 czerwca 2015

Zakupy z Polski - maj 2015


Dzisiaj chciałam pokazać Wam zakupy, które zrobiłam w Polsce podczas mojego ostatniego pobytu. W temacie widnieje napis "maj", a my mamy już prawie połowę czerwca, ale na usprawiedliwienie mam fakt, że część z tych zakupów dojechała do mnie niedawno, a dodatkowo w kolejce czekały kolejne posty, które mam nadzieję, że również chętnie przeczytaliście. 

Do paczki trafiły same perełki, na które miałam chrapkę już od dawna.
Jeszcze nie próbowałam tych kosmetyków, ponieważ czekałam, aż przygotuję dla Was post. Oczywiście niektóre będę mogła zacząć używać od razu, ale niektóre będą musiały zaczekać na swoją kolej. Już niedługo spodziewajcie się nowych recenzji.


Zupełną nowością dla mnie są produkty marki Sylveco, o których słyszałam już tak wiele, ale ze względu na to że mieszkam w Londynie, nie mam do nich dostępu na co dzień. Jestem szczęśliwa, że w końcu trafiły do mnie. I teraz również ja będę mogła opowiedzieć Wam coś na ich temat.
Ceny są moim zdaniem przystępne, tj porównuję do cen kosmetyków bardziej naturalnych, z którymi spotykam się w UK.
Część produktów z Sylveco zamówiłam na stronie MintiShop, a cześć zakupiłam stacjonarnie w drogerii Natura.

Zdecydowałam się na:

- oczyszczający peeling do twarzy (prawdopodobnie trafi w ręce mojego męża, ponieważ ja preferuję enzymatyczne, ale może też się skuszę go wypróbować)

- hibiskusowy tonik do twarzy - on naprawdę pachnie jak kompot i oczywiście wyczuwam również hibiskus!

- odbudowujący szampon pszeniczno-owsiany

- balsam myjący do włosów z betuiną - używałam już próbkę tego kosmetyku i bardzo mnie zaciekawił. Włosy były dobrze nawilżone i miękkie, jestem ciekawa jak się sprawdzi przy stosowaniu długoterminowym.

- odżywcza pomadka z peelingiem - aktualnie używam balsam Nuxe, więc ta pomadka prawdopodobnie poczeka chwilę na swoją kolej.

- rumiankowy żel do twarzy - z 2% kwasem salicylowym - pachnie bardzo intensywnie rumiankiem - jak herbata rumiankowa 

- tymiankowy żel do twarzy - z kwasem jabłkowym - kiedyś używałam toniku, który sama sobie zrobiłam z hydrolatem z róży i ekstraktem z jabłka. Bardzo dobrze działał na moja cerę, więc liczę na to, że ten produkt również się sprawdzi. Dodatkowo uwielbiam zapach świeżego tymianku!!! Jest to jedna z moich ulubionych przypraw, a ten żel ma zapach bardzo naturalny.

- lekki krem brzozowy - był to ostatni kosmetyk, który trafił do mojego koszyka. Nie byłam pewna czy jest dostosowany do mojego typu skóry, ale na opakowaniu doczytałam, że powinien się sprawdzić. Myślę, że będzie to kolejny krem na dzień, który mam zamiar testować, jak tylko skończę moją obecną próbkę kremu z Nuxe (która jest bardzo wydajna). Mam też zamiar wypróbować go na noc, ale zmieszam go z olejem z dzikiej róży. Jak tylko zacznę go stosować, dam znać na instagram (@littlegreeneyed)


Kolejnym zbiorem kosmetyków jest firma Organique. Niestety ostatnio nie miałam z nią najlepszego doświadczenia. Na promocji ze zniżkami z jednym z polskich magazynów dla 
kobiet, dostałam zniżkę na kosmetyki Organique. Poprosiłam mamę, żeby zrobiła mi zakupy podczas promocyjnego weekendu. Wtedy też po raz kolejny zakupiłam peeling enzymatyczny. Na szczęście udało mi się go zwrócić i na pewno nie mam już zamiaru nakładać go na moją twarz.
Ale teraz trafiły do mnie inne kosmetyki tej marki: 

- Natural crystal deodorant - po raz kolejny dla mnie i męża

- Energizing Hair Shampoo - kupiłam kolejne opakowanie, jest w porządku, ale wielkiego szału nie robi, stosuję go na zmianę z innymi szamponami.

- 100% Sesame Oil - mama dostała go jako gratis, albo za drobną dodatkową dopłatą, ponieważ zrobiła większe zakupy.

- Anti-Age Hair Mask - jestem bardzo ciekawa tego produktu, ponieważ czytałam wiele dobrego na jego temat.

Widzę, że tym razem mam sporo produktów do pielęgnacji włosów. 


Po raz kolejny zakupiłam odżywkę do rzęs marki Eveline, która sprawia, że każda maskara nałożona na nią (używam jako primer) wygląda rewelacyjnie.

Zakupiłam również kolejne opakowanie połówek rzęs Ardell, które będzie moim zapasowym. Bardzo lubię ten model, bo wygląda znacznie bardziej naturalnie niż cały pasek rzęs i tworzy piękne "kocie oko".

Jako nowość trafiła do mnie odżywka do paznokci Golden Rose Black Diamond, która podobno bardzo dobrze wzmacnia paznokcie. Jej atutem jest to, że nie ma w składzie formaldehydu. Przetestuję i dam Wam znać.


Oczywiście, tak jak wcześniej wspominałam, po raz kolejny zakupiłam Bielenda Super Power Mezo Serum (recenzja - link



Dla męża mam kolejne opakowanie Orientana - Ajurwedyjski szampon do włosów, który ma działanie przeciwłupieżowe.


Dodatkiem do gazety Avanti w maju był krem Bandi 35+ Enegertyzujący Krem nocny - jestem bardzo ciekawa tej marki, ponieważ nigdy nie miałam żadnego kosmetyku z tej firmy. Jest przeznaczany dla starszej skóry, myślę że ma w sobie działanie typowe anti-age, co mnie odpowiada. Nie przejmuję się przedziałami wiekowymi na opakowaniach. Lepiej zapobiegać niż leczyć. 


Zrobiłam mini zamówienie z mydlarni Tuli i kupiłam balsamy w kostce dla siebie i mam. Jest to idealny produkt do pielęgnacji suchych stóp i dłoni. Pięknie regeneruje i natłuszcza skórę. Wspominałam o nim już wielokrotnie. Tym razem otrzymałam jako gratis naturalne perfumy różane. Zobaczymy, zobaczymy...


Na stronie MintiShop.pl, oprócz produktów z Sylveco, zainteresowałam się marką Purite.
Są to ręcznie robione kosmetyki i postanowiłam kupić masło do ciała o zapachu mandarynki i grapefruita. Jest to bardzo gęsty produkt, przypominający konsystencją masło avocado. Pod wpływem ciepła rozpuszcza się. Generalnie konsystencja jest trudna do nabrania na dłoń, ale spróbuje coś z tym zrobić. Kolor kosmetyku jest pomarańczowy. Myślę ze nada się na bardzo suche miejsca i być może będę go stosowała na nogi, bo produkt nadaje bardzo ładny kolor. Zapach jest w porządku, chociaż trochę mdły, ale skład jest bardzo dobry.
Wybrałam również mydło z płatkami owsianymi. Jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi pod prysznicem w połączeniu z rękawicą do masażu.
Kupiłam również bombę do kąpieli z Bomb Cosmetics. Jest to już druga moja bomba z tej firmy. Z poprzedniej byłam bardzo zadowolona, tym razem jest to musująca kula do kąpieli owocowy deser. Zobaczy jak się sprawdzi.

Kupiłam również dwie kredki Zoeva:


Zoeva Glance


Zoeva - Nude Reflection

Oraz dwa pędzle Zoeva

ZOEVA 107 Powder Polish Pędzel do pudru (który mam zamiar stosować do nakładania podkładu mineralnego)




ZOEVA 310 Spot Liner pędzle na linię rzęs (bardzo precyzyjny)






Udało mi się jeszcze zamówić dwa kosmetyki z firmy Fresh&Naturals. Napisałam "udało", ponieważ od początku maja marka rozwiązała swoją działalność. Już kiedyś miałam produkty tej firmy i byłam z nich bardzo zadowolona, tym bardziej wielka szkoda, że już nie będzie możliwości kupienia tych kosmetyków. 
Zamówiłam peeling malinowy (który już miałam) oraz aksamitne masło do ciała malinowe, którego jestem bardzo ciekawa.


W Aptece interenowej kupiłam:

- płyny do higieny intymnej Lactacyd - wersja ultra delikatna (bez SLS)


- olejek Nuxe i jako gratis otrzymałam świecę, która przepięknie pachnie...


- Vichy Capital Soleil SPF 50+ - krem z wysokim filtrem do ciała
- Vichy Ideal Soleil SPF 50 - dry touch - krem z wysokim filtrem do twarzy. Suche wykończenie.
- NUXE Refreshing After-Sun Lotion - krem po opalaniu



Czyli jestem już gotowa na wakacje!

Oczywiście nie mogło się obejść bez zakupów na strefie bezcłowej na lotnisku Stansted.
Gorąco polecam Wam tę strefę bezcłową, ponieważ jest duży wybór produktów w bardzo korzystnych cenach. Tym razem kupiłam dwa kosmetyki Chanel. 



Planowałam znaleźć zamiennik pomadki Love Affair z Lili Lolo i wybór padł na szminkę o nowej formule Rouge Coco. Oczarował mnie kolor Adrienne. Piękny odcień nude, który pasuje do każdego makijażu. Jest to jaśniejszy odcień niż moja ukochana pomadka Mademoiselle.



Przeglądając asortyment stoiska Chanel w oko wpadło mi jeszcze jedno cudeńko, a mianowicie cień w kremie Illusion D'Ombre o kolorze 82 Emerveille. Przepiękny odcień różowego jasnego złota! Jest to cień z delikatnymi migoczącymi drobinkami. W sam raz gdy nie chcecie poświęcić dużo czasu na swój makijaż, a mimo to chcecie wyglądać wyjątkowo.

W Polsce upolowałam jeszcze kilka perełek podczas targów kwiatowych w zamku Książ. 




Natrafiłam na stoisko Ceramiki Bolesławieckiej i w oko wpadły mi dwa kubki.
Uważam, że są przepiękne i przypominają mi o Polsce za każdym razem, gdy pijemy z nich herbatę.




Zwróciłam uwagę na stoisko z wyrobami handmade. Pani pokazała mi między innymi swoje ręcznie malowane jedwabne chusty i wiedziałam, że będę musiała z jedną wrócić do domu. 
Wybrałam kolorową chustę farbowaną metodą gniecioną i moczoną w farbie, w kolorach butelkowej zieleni, fioletu, różu i czerwieni. Dodatkowo bardzo ciekawym zabiegiem było
użycie złotej konturówki, która dodaje apaszce elegancji. Bardzo podoba mi się ta chusta i na pewno ożywi nie jedną stylizację.





Gdy zobaczyłam te ceramiczne maki, od razu wiedziałam, gdzie je umieszczę w naszym mieszkaniu. Mają bardzo prostą formę i nadają wiosenno-letniego klimatu we wnętrzu. Uważam że pięknie komponują się z monochromatyczną całością.


Kosmetyk, no tak... jak mogłabym obyć się bez zakupu naturalnego kosmetyku. Zatrzymałam się chwilkę przy stoisku z mydłami. I zakupiłam kolejne mydło z płatkami owsianymi. Jest to mydło wykonane w Marsylii i ujęło mnie swoim zapachem. Mam nadzieje, że równie dobrze nawilża i pielęgnuje skórę. Będę informowała Was na bieżąco. 

I dalszy ciąg zakupów z Polski. Trochę oszukane, bo lampę zakupiłam na stronie niemieckiej, ale nadal jest to ta sama marka. W końcu zdecydowałam się na lakiery hybrydowe i wszystkie związane z nimi produkty i akcesoria. Oczywiście moje klasyczne lakiery mam również zamiar używać, ale na razie przerzucam się na hybrydy. Chociażby ze względu na to, że nie mam i nie będę miała w najbliższym czasie możliwości malowania paznokci tak często jak zazwyczaj. Dodatkowo myślę już o wyjeździe wakacyjnym. No i bądźmy szczerzy... Chciałam wypróbować hybryd i spróbować swoich sił w tym rodzaju zdobienia 😉

Wybrałam wszystkie potrzebne akcesoria i produkty z firmy Semilac



Kolory, które postanowiłam wypróbować:




Po długich poszukiwaniach zdecydowałam się w końcu na lampę LED 9 Watt - Semilac
Przekonał mnie krótszy czas suszenia poszczególnych warstw który może trwać 10, 30 i 60s. Dodatkowo atutem tej lampy jest jej rozmiar. Jest na tyle mała, że nie muszę martwić się jej przechowywaniem. Zdecydowanie idealne rozwiązanie dla osób robiących hybrydy, tylko dla własnych potrzeb. Jeżeli jeszcze gdzieś ją dostaniecie, to polecam. Ja swoją upolowałam na niemieckiej stronie Semillac.



O małych zakupach akcesoriów i ubrań pisałam Wam już na instagram. Jestem gotowa na wakacje!!!



Zdecydowałam się również na zakup małego skórzanego czarnego plecaka - Jobis. Na pewno zobaczycie go nie raz w akcji.


W Empiku kupiłam dwie książki oraz Mascarę MaxFactor Masterpiece Transform - załapałam się na promocję w Rossmann -49%.

Mam nadzieję, że zaciekawiłam Was moimi zakupami z Polski, postaram się powoli wprowadzać poszczególne kosmetyki do mojej pielęgnacji, także spodziewajcie się recenzji za jakiś czas.
Może znacie te produkty i macie już jakieś zdanie na ich temat? Zapraszam do komentowania poniżej!

Pozdrawiam serdecznie!



Zachęcam do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Możecie to zrobić klikając po prawej stronie na przycisk "dołącz się do tej witryny". Dzięki temu będziecie mogli śledzić mojego bloga na bieżąco i będziecie informowani o pojawieniu się najnowszych postów. Gorąco zachęcam!