sobota, 20 czerwca 2015

Projekt denko - puste produkty (empty products) - krótkie recenzje - #06


Witajcie!

Dzisiaj mam dla Was kolejne recenzje zużytych kosmetyków. Mam spore zaległości w tym projekcie i ilość produktów do recenzji jaka mi jeszcze została wystarczy na około dwa posty. oczywiście na bieżąco zużywam kolejne kosmetyki. 

Informacja dla osób, które dopiero niedawno zaczęły czytać mojego bloga. Raz na jakiś czas piszę posta ze zbiorczymi recenzjami produktów, które zużyłam. Seria wpisów, to "projekt denko", staram się w ten sposób krótko scharakteryzować produkty i ocenić je, czy są warte uwagi oraz ponownego zakupu.
Serie zapoczątkowało kilka lat temu osób prowadzące kanały na YouTube. Uważam, że jest to dobry projekt, dlatego i ja się do niego przyłączyłam. Motywuje mnie to do zużywania do końca wszystkich kosmetyków, które zakupiłam. 
Jeżeli chcecie przeczytać poprzednie recenzje zużytych kosmetyków zapraszam do tagów po prawej stronie (nie jest to możliwe w wersji mobilnej strony) pod hasłem "projekt denko" znajdziecie poprzednie wpisy.

Możecie również skorzystać z tych linków:


Oczywiście niektóre produkty mogą się powtarzać, ale wtedy odsyłam Was do poprzednich recenzji. Powtarzalność danego kosmetyku świadczy tylko o tym, że na prawdę go lubię i polecam.

A teraz przejdźmy już do recenzji.

1) Lactacyd Femina i Lactacyd Femina +


Nie będę się rozpisywała na temat tych produktów, ponieważ jest to stara szata graficzna i teraz występują zupełnie inne rodzaje. Pierwsza wersja bez + posiadała w składzie SLS i jej nie polecałam, natomiast z tej drugiej byłam bardzo zadowolona. Jeżeli teraz poszukujecie zamiennika Lactacyd Femina +, to polecam wersje różową ultra delikatną. Ma krótszy skład i nie ma SLS (Zerknijcie do moich ostatnich zakupów z Polski - link)

2) Gillette - pianki do golenia (Olay i klasyczna)



Bardzo lubię te produkty i występują u mnie prawie w każdym denku. Zdecydowanie najbardziej wolę wersję Olay ze względu na zapach, ale ta klasyczna sprawdza się równie dobrze. Niestety skład nie jest zachwycający, wiec jeżeli macie jakieś naturalne metody ochrony skóry w trakcie golenia, to chętnie przeczytam Wasze rady. Moja skóra jest bardzo wrażliwa na golenie i zwykłe mydło nie jest wystarczające.

3) BOUTIQUE - mydła do rąk (Wild Fig & Pink Cedar; Vanilla & Rose; Orchid, Amber & Incense)



Żele do mycia rąk kupiłam w TkMaxx i tam też polecam Wam poszukiwanie innych zapachów. Myślę, że aktualnie jest to moje ulubione mydło do rąk. Mam jeszcze inne zapachy z tej marki i myślę, że jeszcze nie raz o nich usłyszycie. Są dosyć wydajne i mają piękne wyjątkowe nuty zapachowe. Nie wysuszały moich dłoni (mimo, że mają w składzie SLS, ale w przypadku pielęgnacji dłoni nie zwracam na to aż takiej uwagi) Gorąco polecam!

4) See L'Eau Eye Care Ultraflex



Mój ulubiony płyn do soczewek. Jest delikatny i nie podrażnia oczu, a dodatkowo dobrze chroni soczewki. Wydaje mi się, że gdy przerzuciłam się na tę markę płynów, to soczewki dużo dłużej były komfortowe w noszeniu. Lubię również tę żółtą i fioletową wersję. Polecam! Ja te płyny kupuję w salonie "Twojej soczewki". Chociaż zastanawiam się nad soczewkami jednodniowymi i wtedy nie trzeba będzie kupować płynu do soczewek. Jeżeli macie jakieś doświadczenie z soczewkami jednodniowymi, to bardzo chętnie posłucham Waszych recenzji.

5) Beutannia - Brighton - żel pod prysznic i do kąpieli



Kosmetyk miał bardzo ładny i intensywny zapach, który utrzymywał się na skórze przez jakiś czas. Na samym początku bardzo mi to odpowiadało, ale z czasem zapach mi się znudził. Chyba za bardzo przyzwyczaiłam się do bardziej naturalnych zapachów. Nie polecam tego produktu dla skóry wrażliwej, bo perfumy są dosyć wysoko w składzie. Natomiast jeżeli lubicie zapachy z rodzaju "męskich" nietuzinkowych, to ten kosmetyk może Wam się spodobać. 
Kilka razy użyłam go jako płyn do kąpieli i tworzył pianę, niestety skóra, po takiej kąpieli była trochę przesuszona. 
Pojemność ogromna i był bardzo wydajny. Duży plus, że nie miał w składzie SLS, ale nie jest to typowy naturalny kosmetyk. Nie jest również tani. 
Nie chcę go polecać, bo nie jest idealny, ale krzywdy mi nie zrobił. Wszystko zależy od tego co preferujecie. Mam jeszcze drugą nutę zapachową, którą niedługo zacznę używać, bo te kosmetyki bardzo kojarzą mi się z wakacjami.

6) Hipp - mleczko pielęgnacyjne



Uwielbiam kosmetyki dla dzieci z serii Hipp. Polecałam Wam już nie raz oliwkę pielęgnacyjną, natomiast chciałam również spróbować coś lżejszego. Mleczko ma bardzo delikatną konsystencję i moim zdaniem idealnie nadaje się na porę letnią. Mimo iż nie jest to ciężka formuła, to idealnie nawilża skórę. Zazwyczaj w ciepłe miesiące nie lubimy nakładać na siebie ciężkich oleistych produktów. Skóra po tym mleczku jest miękka i jedwabista. Szkoda że nie mam łatwego dostępu do produktów marki Hipp, ponieważ nie można ich dostać w UK. W Polsce kupicie je w Rossmann.
Polecam, warto wypróbować. 

7) Intimelle - delikatny żel do higieny intymnej





Zupełnie nie rozumiem dlaczego nie podpasował mi ten produkt, ponieważ nie ma złego składu. Natomiast u mnie się nie sprawdził i nie czułam się komfortowo po jego użyciu. Zdecydowanie wolę Lactacyd. Wykorzystałam go to prania pędzli. Nie kupię ponownie tego kosmetyku i nie mogę go Wam polecić.

8) Garnier Body Tonic Sugar Scrub



Jest to kosmetyk, który jakimś cudem uchował się jeszcze z czasów, kiedy nie zwracałam aż takiej uwagi na składy. Dlatego, że już go zakupiłam, to postanowiłam zużyć. Ma w składzie SLS, dlatego nie kupię go ponownie. Natomiast sprawdził się jako peeling do ciała, bo bardzo dobrze ścierał stary naskórek i skóra była gładka. Niestety jak dla mnie na minus - miał dosyć intensywny zapach. 
Nie polecam go osobom, które nie chcą używać kosmetyków o mocno chemicznym składzie, u pozostałych może się sprawdzić.

9) PIXI Glow Tonic 



Niestety skończył się, chociaż był bardzo wydajny, ponieważ stosowałam go rano i wieczorem, po oczyszczeniu twarzy i wystarczył na ponad trzy miesiące. Jest to mój zdecydowany ulubieniec poprzedniego roku i pisałam o nim więcej tutaj - link.
Myślę, że w przyszłości wrócę do niego, ale na razie mam inne produkty, które chcę przetestować.
Zdecydowanie mogę Wam polecić ten tonik. Do tego jego piękny kwiatowy zapach... Ach... Był naprawdę przyjemny.
Glow Tonic stacjonarnie kupicie w sklepie firmowym PIXI (link) lub w domu handlowym Liberty London (link). 

10) The Eco Bath - Epsom salt bath soak



Sól do kąpieli, która idealnie odpręża. Może być używana także przez osoby o bardzo delikatnej skórze i z egzemą. Po kąpieli w tej soli czułam się zrelaksowana, a skóra była dobrze nawilżona, do tego stopnia, że nie musiałam użyć już żadnego balsamu/masła/oleju do pielęgnacji ciała.
Mam jeszcze inna wersję zapachową i pewnie już niedługo będę mogła powiedzieć o niej coś więcej. Sól w niebieskim opakowaniu sprawdziła się bardzo dobrze. Na pewno jeszcze nie raz usłyszycie o tym kosmetyku. Polecam!
Sprawdźcie w TkMaxx, bo widziałam je tam w dobrych cenach. Ja kupiłam w Holland&Barrett

11) Baylis & Harding - mydło do rąk - sweet mandarin and grapefruit 



O tym mydle do rąk wspominałam już nie raz i nadal bardzo je lubię. Najbardziej podoba mi się wersja zapachowa mandarynka i grapefruit, bo ma w sobie coś wyjątkowego, odświeżający i elegancji zapach. Ten kosmetyk zazwyczaj używam w kuchni i chyba na długo ze mną zostanie. Polecam!

12) Blanx - pasta do zębów (wersja różowa - do wrażliwych dziąseł)




Kolejne opakowanie pasty, która chyba zawsze występuje w moim projekcie denko. Tym razem zebrałam razem dwa opakowania (z kilku miesięcy) i jest szansa, że w najbliższym czasie nie pojawi się w poście. Nic się nie zmieniło i nadal jest to moja ulubiona pasta do zębów. Polecam!

13) Biochemia Urody - hydrolat z róży damascena i z drzewa oliwnego



Hydrolat z róży damascena

Bardzo lubiłam ten hydrolat, stosowałam go jako tonik na twarz i sprawdzał się idealnie. Ja należę do osób, które bardzo lubią zapach róży i dla mnie był on bardzo przyjemny, ponieważ naturalny. Jednak, gdy nie przepadacie za tą nutą zapachową, to radzę poszukać innej wody kwiatowej, ponieważ ta ma dosyć intensywną woń. Hydrolat sprawdzał się idealnie jako tonik, ale również stosowałam go do rozcieńczania maseczek z glinek. Bardzo dobry produkt, mam juz na jego miejsce wodę różaną, którą kupiłam na eBay, ale jak miałabym łatwiejszy dostęp, do kosmetyków z Biochemii Urody, to trafiłaby ponownie do mojego koszyka z zakupami. 
Polecam!

Hydrolat z drzewa oliwnego

Ten niestety nie miał już tak przyjemnego zapachu, ale nie był on nie do zniesienia, także z przyjemnością zużyłam go do maseczek z glinki. Nie zauważyłam jednak jakiegoś specjalnego antybakteryjnego działania, był to dobry rozcieńczacz glinek i tyle. Raczej nie kupię go ponownie, ponieważ preferuję hydrolat różany.

14) Batiste - dry shampoo - TROPICAL




Myślałam, że już nigdy się nie skończy! Nie wiem co mnie pokusiło, że kupiłam tak duże opakowanie. Jak już kiedyś Wam wspominałam, nie bardzo lubię formułę tego szamponu, która przy moich delikatnych i miękkich włosach powoduje siano na głowie, które dodatkowo jest matowe i białe... Niestety wyczesywanie w moim przypadku nie pomaga. Dodatkowo ten duszący mdły zapach, który utrzymuje się przez cały dzień... Chyba jeszcze nie spotkałam się z tak negatywną opinią w sieci, ale naprawdę nie rozumiem fenomenu tego produktu. Ale chcę być szczera i jeżeli macie delikatne włosy i wrażliwą skórę głowy, to nie polecam Wam tego kosmetyku. Nie rozumiem osób, które specjalnie używają tego szamponu zaraz po umyciu włosów, ponieważ ja nie byłabym w stanie tak niepotrzebnie obciążać ich.
Nie polecam, ale zdaję sobie sprawę, że niektórzy nie podzielają mojego zdania.

15) Dr. Organic - żele pod prysznic (Tea Tree i Aloe Vera)



Te żele przewijają się przez prawie wszystkie projekty denko. To świadczy tylko o tym jak bardzo je lubimy. Mój mąż uwielbia Tea Tree, uważa że jest bardzo odświeżający i idealny na porę letnią, ponieważ daje efekt chłodzenia. Ja natomiast preferuję wersję Aloe Vera, ponieważ nadal jest bardzo odświeżająca, a przy tym ma delikatniejszy zapach, który mnie bardziej odpowiada. Ich formuła opiera się na bazie wody aloesowej, więc są bardziej nawilżające niż produkty produkowanie na samej wodzie.
Kosmetyki marki Dr. Organic są dostępne w sieci Holland&Barrett w UK.
Polecam!

16) Dr. Organic - Moroccan Argan Oil - odżywka do włosów



W tym momencie jest to moja ulubiona odżywka do włosów. Pisałam już o niej w ulubieńcach i nadal podtrzymuję tę opinię. Idealnie nawilża włosy i nie obciąża ich. Włosy są delikatne i miękkie. Bardzo dobry produkt. Zdecydowanie kupię ją ponownie jak tylko wykończę produkty, które mam do przetestowania. Miałam już kiedyś wersję kokosową, ale ta z olejem arganowym jest zdecydowanie lepsza.
Bardzo polecam! Odżywkę dostaniecie w Holland&Barrett.

Tym razem przygotowałam tyle recenzji dla Was. Pewnie niedługo pojawi się kolejny wpis opinią o zużytych kosmetykach. Mam nadzieję, że moje recenzje pomogły Wam w pierwszej selekcji 

Już niedługo zapraszam Was na kolejny wpis.

Pozdrawiam serdecznie!



PS Chciałabym Was poinformować, że w najbliższym czasie będę miała mniej czasu na prowadzenie bloga. Mam dużo planów na nadchodzący czas i mogę mieć trudności z przygotowywaniem zdjęć, ale w sierpniu wszystko powinno wrócić do normy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz