czwartek, 28 sierpnia 2014

Aromatherapy Associates - recenzja kilku produktów


Cześć!

Dzisiaj mam dla Was recenzję kosmetyków Aromatherapy Associates z linii Hydrating.
Testowałam produkty w wersji trial, które trafiły w moje ręce dzięki magazynowi Marie Claire w maju 2014. Na pewno zdążyliście już zauważyć, że lubię dużo testować, a małe pojemności pozwalają już na wstępne zapoznanie się z kosmetykiem.

1) Renewing Rose Cleanser Hydrating - balsam myjący - 10 ml



Jest to kosmetyk o kremowej konsystencji, nie pieni się. Ma delikatne właściwości myjące, dlatego nie używałam go wieczorem, gdyż nie poradził sobie ze zmywaniem makijażu (ja jestem za bardziej treściwymi, bogatymi w oleje produktami do zmywania makijażu). Natomiast produkt ten idealnie sprawdzał się w trakcje porannej pielęgnacji.
Balsam ma delikatny różany zapach, który od razu polubiłam. Nie był on nachalny, przez co bardzo przyjemnie stosowało mi się ten produkt.
Nakładamy niewielką ilość kosmetyku i okrężnymi ruchami masujemy twarz, a następnie zmywamy wodą.
Skóra nie była ściągnięta, tylko delikatnie nawilżona, a potem w ciągu dnia nie przetłuszczała się nadmiernie. Jak dla mojej mieszanej cery w kierunku tłustej, produkt był idealny.
Dodatkowo był całkiem wydajny, ponieważ przy używaniu codziennie rano 10 ml starczyło na ok. 1 tydzień. Być może jeszcze kiedyś trafi do mojej kosmetyczki w pełnej wersji, natomiast cena jest bardzo wysoka jak na balsam, który miałabym stosować tylko raz dziennie. Ale jeżeli ktoś ma ochotę kupić sobie taki produkt, to jak najbardziej polecam!

http://www.aromatherapyassociates.com/media/catalog/product/cache/1/image/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/r/e/renewing-rose-cleanser_1.jpg
  Kluczowe składniki:
Rose - róża
Jojoba
Geranium

Skład:
rose cenifolia flower water [woda różana], cocos nucifera (coconut) oil [olej kokosowy], simmondsia chinensis (jojoba) seed oil [olej jojoba], glycerin [gliceryna], cetearyl alcohol [alkohol - emolient], cetearyl olivate [emolient], sorbitan olivate [emulgator - bezpieczny], phenoxyethanol [substancja konserwująca], tocopherol [antyoksydant], xanthan gum [zagęszczacz], pelargonium capitatum (geranium) oil [olejek geraniowy], ethylhexylglycerin, geraniol*, citronellol*, linalool* *natural essential oil contents **natural plant extracts

Cena regularna: £25 - 200 ml

2) Triple Rose Renewing Moisturiser Hydrating - krem nawilżający - 5 ml


O tym kremie pisałam ostatnio w ulubieńcach i wspomniałam, że na pewno więcej o nim będzie w kolejnych postach.
Krem używałam przez ok. półtora tygodnia codziennie rano.
Przy mojej mieszanej cerze bardzo często mam problem ze świeceniem skóry. Oczywiście jak po kremie nakładam filtr, to chociażby nie wiem jakie cudo było wcześniej, świecę jak żarówa. Ten krem pod filtr również nie zadziałał, dlatego oceniam sposób, kiedy na krem nakładałam sam podkład mineralny (który również zapewnia ochronę przeciwsłoneczną). W tej sytuacji makijaż trzymał się cały dzień, nawet w upalne dni i nie robiło się tak zwane "ciacho" oraz nie święciła mi się skóra. I tak oto w końcu krem został okrzyknięty moim ulubieńcem! Do tego ma ładny, delikatny różany zapach. Konsystencja kremowa i nie jest szczególnie lekka, natomiast szybko się wchłania.
Gdy krem się skończył, było mi trochę szkoda... Cena regularna również nie należy do moich ulubionych. Tak jak pisałam wcześniej, chętnie mogę go od kogoś dostać hehehe :)
Ale nie martwcie się, nie spoczęłam na laurach i tak oto mam jego zastępcę... Ale o tym już niedługo :) Natomiast bardzo się cieszę, że mogłam wypróbować ten kosmetyk. Również polecam osobom, które może miały ochotę go kupić, ale nie mogły znaleźć nigdzie recenzji.

http://www.aromatherapyassociates.com/media/catalog/product/cache/1/image/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/t/r/triple-rose-renewing-moisturiser_1.jpg

  Kluczowe składniki:
Rose - róża
Damask rose - róża damascena
Moroccan rose - róża marokańska

Skład:
aqua (water) [woda], cetearyl alcohol [alkohol], simmondsia chinensis (jojoba) seed oil [olej jojoba], polysorbate 60, butyrospermum parkii (shea butter) [masło shea], prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil [olej ze słodkich migdałów], aloe barbadensis leaf juice [ sok aloesowy], rosa rubiginosa seed oil, glycerin, sorbitan stearate, stearyl heptanoate, cetearyl glucoside, olea europaea (olive) fruit oil, isopropyl palmitate, rosa damascena (damask rose) oil, rosa alba (white rose) oil, rosa centifolia (rose maroc) oil, boswellia carterii (frankincense) oil, fusanus spicatus (australian sandalwood) oil, pelargonium graveolens (geranium) flower oil, citrus aurantium amara (neroli) flower oil, parfum**, rosa centifolia flower water, benzyl alcohol, leuconostoc/radish root ferment filtrate, dimethicone, algae, tocopheryl acetate, dehydroacetic acid, tocopherol, soidum hyaluronate, citroc acid, geraniol*, citronellol*, linalool* limonene*. *natural essential oil contents **natural plant extracts

Cena regularna: £56 - 50 ml

3) Rose Hydrating face mask - maseczka nawilżająca - 15 ml


Co do tego produktu mam niestety trochę mieszane uczucia. Użyłam go na razie 3 razy. Po pierwsze, dlatego że nie mam problemu z nawilżeniem skóry, po drugie dlatego, że nie widziałam jakiegoś szczególnego działania.
Maseczka ma konsystencję żelową, lekko lepką, podejrzewam, że jest to związane z solą sodową kwasu hialuronowego, który ma właśnie takie właściwości. To akurat jest na plus! Skład całkiem dobry i na pewno ma nawilżające właściwości, ale nie uważam, aby ten produkt był wart swojej ceny. Nie zauważyłam jego szczególnego działania, ponieważ kwas hialuronowy stosuję na co dzień i ta maseczka nie była w stanie zapewnić mi nic dodatkowego. Oczywiście nie mówię, że jest to zły kosmetyk. Być może przy cerze szczególnie suchej lub odwodnionej ten efekt byłby widoczny, ale u mnie go nie widać.
Maseczkę nakładamy na suchą, dokładnie oczyszczoną twarz i zostawiamy na 10 min. po tym czasie zmywamy. Ja jednak byłabym tutaj za zdejmowaniem nadmiaru kosmetyku wacikiem, chociaż w moim przypadku prawie wszystko się wchłania. Skóra jest gładka i nawilżona, ale ja ten sam efekt mam codziennie wieczorem po nałożeniu mojego odżywczego żelu z kwasem hialuronowym.
Być może znajdą się jakieś osoby, które ten kosmetyk zachwyci, natomiast zastanowiłabym się dwa razy przed zakupem tego produktu w tak wysokiej cenie...
 
http://www.aromatherapyassociates.com/media/catalog/product/cache/1/image/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/r/o/rose-hydrating-fce-mask_1.jpg


Kluczowe składniki:
Aloe vera - aloes
Damask rose water - róża damascena

Skład:
aqua (water) [woda - baza], aloe barbadensis leaf juice [sok aloesowy], rosa centifolia flower water [woda różana], sodium hyaluronate, carbomer, benzyl alcohol, dehydroacetic acid, sodium hydroxide, geraniol*, citronellol*. *natural essential oil contents **natural plant extracts

Cena regularna: £37 - 100 ml

Mam nadzieję, że moja recenzja była dla Was przydatna.
Nigdzie na polskich stronach nie mogłam znaleźć opinii na temat tych kosmetyków. Może gdyby cena była trochę niższa, zainteresowałabym się nimi na dłużej :) Jak widzicie kupowanie gazet z dodatkami na prawdę czasem się opłaca.
A może miałyście styczność z tymi produktami? Albo znacie jakieś ich zamienniki? Zapraszam do komentowania na dole oraz do śledzenia moich poczynań na blogu!
Już niedługo kolejne recenzje!

Pozdrawiam
Ewel

środa, 20 sierpnia 2014

Wrocław - wakacje w mieście.

Witam!

Tak jak obiecałam, dzisiaj przygotowałam dla Was coś o Wrocławiu. Nie będzie to spis zabytków i sztandarowych obiektów, o których możecie przeczytać w każdym przewodniku, natomiast będzie to lista miejsc, które moim zdaniem warto odwiedzić.

Wrocław jest przepiękny i kameralny. Słynie ze swojego studenckiego klimatu i pod tym kątem możemy spodziewać się tutaj atrakcji.


1) Gdzie wypić piwo? 

Zaraz przy rynku mamy ogromny wybór lokali restauracyjnych, które mogą poszczycić się okazałymi ogródkami piwnymi, jest to idealne miejsce na letnie, wieczorne spożywanie trunków.
Jednym z bardziej znanych jest Spiż, gdzie serwowane są piwa różnych gatunków, a do tego można zamówić pajdę chleba ze smalcem. Lokalu szukacie po wschodniej stronie Ratusza.
 

Adres: Rynek-Ratusz 2, Wrocław
Strona: http://spiz.pl/wroclaw/


http://www.wroclaw.pl/files/cmsdocuments/5491542/630x350/browarspiz22.jpg
źródło: http://www.wroclaw.pl/files/cmsdocuments/5491542/630x350/browarspiz22.jpg

A gdzie wypić prawdziwego Guinnessa? Oczywiście w Guinness'ie przy Placu Solnym (na południowy wschód od rynku). Pub jest stylizowany na irlandzki i można się tu poczuć trochę jak w Anglii lub Irlandii. Jest to również miejsce, w którym najczęściej słychać język angielski, bo właśnie tutaj najchętniej zaglądają Anglicy i Irlandczycy. 

Adres: plac Solny 5, Wrocław
Strona: http://www.pubguinness.pl
 
źródło: http://www.pubguinness.pl/panelplus/data/modules/galeria_zdjecia/1290777919_photo_5_big.jpg

źródło:  http://www.pubguinness.pl/panelplus/data/modules/galeria_zdjecia/1290777968_photo_14_big.jpg

No i moje ulubione ostatnio miejsce... Pub Kontynuacja. Tutaj najczęściej umawiamy się ze znajomymi, gdy przyjeżdżamy do Wrocławia. Ciekawy wystrój wnętrza, a co najważniejsze ogromny wybór piw, również smakowych! Lokal znajduje się na południe od rynku przy ulicy Ofiar Oświęcimskich. Gorąco polecam!
 

Adres: Ofiar Oświęcimskich 17, Wrocław




2) Gdzie dobrze zjeść? 

Galeria Italiana przy ulicy Więziennej na północ od rynku. Jeżeli szukacie lokali z dobrym jedzeniem włoskim, to tam koniecznie musicie zajrzeć.
Na samym końcu tego pasażu znajduje się lodziarnia, a do wyboru tyle smaków ile mieści się w trzech lodówkach, czyli około 30 rodzajów. 

Lokalizacja: Róg ulicy Kotlarskiej i Więziennej (w pobliżu rynku)

źródło: http://www.galeriaitaliana.pl/images/photos/photo_18.jpg


Jak już jesteśmy przy ulicy Więziennej, to jest tam jeszcze jedno bardzo sympatyczne miejsce, Herbaciarnia Smak Chin. Do tego lokalu chodzę już od czasów licealnych, czyli od ok. 11 lat! Wystój wnętrza zmieniał się już kilkukrotnie, na szczęście smak herbat jest ciągle taki sam. Warte uwagi są również zupy chińskie i pierogi, a w szczególności Tai-chi! 

Adres: ul. Igielna 16; 50-117 Wrocław




Prawie zapomniałam zrobić zdjęcie i zniknęło już kilka pierogów ;)

Na spotkaniu ze znajomymi dowiedziałam się o jeszcze jednym ciekawym miejscu - lodziarni Polish Lody przy placu Bema, która serwuje naturalne lody (bez sztucznych barwników, ulepszaczy smaku i konserwantów). Ostrzegano mnie, że mogę trafić na długą kolejkę, a ja nie wierzyłam. Zobaczcie sami...




 
Tak jak pisałam na Instagram (@littlegreeneyed) Na moje lody czekałam ok. 15 min! Ale było warto!



Do wyboru mamy 6 smaków (na tablicy nie było jagodowych, które również są dostępne)



Ja zdecydowałam się na zieloną herbatę z brzoskwinią, truskawkę i czekoladę. Czekolada i truskawka są oszałamiająca!


Ponadto możecie zbierać pieczątki za każdą pojedynczą porcję (gałkę) - po 10 dostajecie porcję gratis lub po 20 bawełnianą ecotorbę z logiem Polish Lody.
Ciekawe miejsce i godne uwagi, szczególnie w upalne dni ;) 

Adres: pl. Bema 3/1B; 50-265 Wrocław 

3) Kawa w ciekawym otoczeniu?

 
212! lifestyle cafe znajdziecie w Sky Tower. Dobra kawa spożywana na oryginalnych siedziskach smakuje jeszcze lepiej...

fot. Łukasz Owsiany

4) Aquapark
 

Poszukujecie plaży we Wrocławiu? Najlepszą znajdziecie w Aquaparku. Mamy tu kilka zjeżdżalni, m. in. multimedialną, skocznię i z pontonami. Baseny rekreacyjny, solankowym, plaża w budynku z basenem ze sztucznymi falami, plaża z piaskiem na zewnątrz, leżaki itp. Potrzebujecie cos dla duszy i ciała? W kompleksie Aquaparku mieści się również wellness i SPA. 

Adres: Borowska 99, Wrocław
Strona: http://www.aquapark.wroc.pl

fot. Łukasz Owsiany

fot. Łukasz Owsiany

fot. Łukasz Owsiany

fot. Łukasz Owsiany

fot. Łukasz Owsiany

fot. Łukasz Owsiany


5) Kręgle

źródło: http://creatorklub.pl/images/kregle/image001.jpg

My skorzystaliśmy z kręgielni w Creator.

Adres: Szybowcowa 23, Wrocław
Strona: http://creatorklub.pl/pl/



6) Bilard


Najlepszy znajdziecie w lokalu Sezam przy ulicy Krupniczej (zaraz obok rynku).
Idealny nastrój do gry.




5) Zakupy


Będąc w Polsce zawsze zaglądam do drogerii. Najbardziej lubię Rossmann. Produkty z tej drogerii, które uważam za genialne, znajdziecie m. in. w moim poście z zakupami Polski.

http://www.littlegreeneyed87.blogspot.co.uk/2014/08/zakupy-z-polski.html

Kolejna sieciowa drogeria to SuperPharm. Tutaj możecie dostać na różnych ciekawych promocjach kosmetyki apteczne np. dermokosmetyki.
Drogerie możecie znaleźć w pobliżu rynku, jak również w dużych centrach handlowych.
 

Jeżeli chodzi o zakupy odzieżowe, to polecam Galerię Dominikańską, Pasaż Grunwaldzki i Magnolię Park. Znajdziecie tam dużo sieciówkowych marek w jednym miejscu. 

http://www.galeria-dominikanska.pl/

http://www.pasazgrunwaldzki.pl/

http://www.magnoliapark.pl/

A gdy polujecie na duże promocje cenowe, to warto zajrzeć do Factory Outlet. Ogromna ilość marek np. Apart, Mango, Guess, Levi's, Ochnik, Kazar, Tommy Hilfiger, Calvin Klein, Intimissimi itp. I wszystko w korzystnych cenach nawet do 70% off.


http://wroclaw.factory.pl/pl

Polecam!

Oczywiście we Wrocławiu jest jeszcze wiele innych ciekawych miejsc, o których na pewno napiszę Wam przy okazji moich kolejnych pobytów w Polsce.
Podobały Wam się moje propozycje? A może zasugerujecie mi jeszcze inne miejsca, które powinnam odwiedzić?
Zapraszam do komentowania poniżej!
I już niedługo pojawią się kolejne posty.


Pozdrawiam
małe zielonookie


PS Czy kiedykolwiek uda mi się wrzucić posta o przyzwoitej porze?

wtorek, 12 sierpnia 2014

Inspiracje i ulubieńcy lipca 2014

Cześć!

Dzisiaj mam dla Was inspiracje i ulubieńców lipca. Stanie się już chyba tradycją, że ta seria na moim blogu, będzie pojawiać się w połowie kolejnego miesiąca. Jak zwykle nie miałam czasu żeby przygotować ten post wcześniej, ale w końcu jest!

 
1) Wroclove








Zacznijmy od największej inspiracji tego miesiąca, a mianowicie Wrocławia! Mojego rodzinnego miasta,w którym spędziliśmy tegoroczne wakacje!
Chciałam podziękować wszystkim osobom, które przyczyniły się, do tego, że czas który spędziliśmy we Wrocławiu był tak przyjemny i wyjątkowy!


Tak jak obiecałam, wrzucam zdjęcie z naszego spotkania ;) dziewczyny chciały znaleźć się na blogu ;) Brakuje jeszcze kilku osób, ale nie martwcie się, następnym razem zrobimy kolejne selfie :P (Przepraszam za kiepską jakość zdjęcia)

Wroclove the meeting place!

Więcej o tym co robiliśmy we Wrocławiu i jakie miejsca warto odwiedzić, będąc w tym mieście, już w kolejnym poście.

 
2) Spotkanie


W inspiracjach lipca nie mogło zabraknąć ważnego dla mnie wydarzenia. A mianowicie spotkania YouTuberów i Bloggerów w Londynie, które zorganizowały Paula (BoogieSilver) i Olga (TheOleskaaa).
Pisałam o nim już we wcześniejszym poście, link tutaj
 
Musiałam jeszcze raz o nim wspomnieć, bo było to moje pierwsze tego typu spotkanie. Przyszłam na nie nieco zdenerwowana, ale również podekscytowana, ponieważ nie wiedziałam czego się mogę po nim spodziewać. Nie zawiodłam się! Poznałam dużo ciekawych i kreatywnych ludzi, z którymi chciałabym utrzymać kontakt na dłużej. Mam nadzieję na kolejne spotkanie w najbliższej przyszłości!

 
3) Kanał na YouTube
 
Na spotkaniu poznałam między innymi Agnieszkę, która nagrywa na YouTube. Jej kanał to SunshineNaska. Agnieszka prowadzi kanał lifestyle i beauty. Bardzo rzetelnie przygotowuje się do każdego filmiku, ma również ciekawe vlogi i tagi. Gorąco polecam Wam jej filmiki na temat życia w UK!
Link do kanału SunshineNaska

4) Muzyka



Jeżeli chodzi o muzykę w tym miesiącu, to zdecydowanie będzie to piosenka Justina Timberlake z, jak ja to określam, duchem Michaela Jacksona.
Tym razem mniej w niej samego Justina, ale piosenka jest bardzo pozytywna i gorąco Wam ją polecam.

5) Nasz nowy blog.


Moi drodzy, musicie wybaczyć mi trochę prywaty, ale chcę Wam przedstawić jeszcze jeden blog - mojego męża i mój. Jest on na temat naszej pasji jaką jest design i wszystko co jest z nim związane.
Blog dopiero rusza, jest prowadzony w języku angielskim i mamy już jeden bardzo ważny wpis. Jeżeli chcecie się dowiedzieć o czym napisaliśmy, zapraszam do lektury na:
http://srokowskidesign.wordpress.com/
Zapraszam również do polubienia naszej strony na Facebook:
Link

A teraz przejdźmy już do ulubieńców kosmetycznych.

6) Serum



Zacznę od produktu, którego mam tylko próbkę. Jest to zaledwie 2ml Kiehl's Midnight Recovery Concentrate. Już go kiedyś używałam i byłam bardzo zadowolona z efektów, więc postanowiłam zabrać go ze sobą do Polski. Bardzo cieszę się, że był w mojej kosmetyczce, ponieważ za każdym razem gdy przyjeżdżam do Polski mam ogromny problem ze skórą, a jest to  spowodowane zmianą wody. Dzięki temu serum moja skóra nie szalała aż tak bardzo. Produkt jest bardzo wydajny i nadal go używam, już od ponad miesiąca. W składzie jest bardzo dużo olejków eterycznych, które swietnie koją, ale mogą również podrażniać skórę wrażliwą, także uwaga! Przy mojej mieszanej dosyć wytrzymałej skórze, to serum sprawdza się rewelacyjnie! Rano budzę się z ukojoną cerą, niedoskonałości są jakby zaleczone. Oczywiście stosuję również inne produkty, które w połączeniu z tym olejkiem działają cuda. Wiem, że Kiehl's nie jest dostępny w Polsce, ale jeżeli mieszkacie np. w UK poproście w sklepie o próbkę produktu. Ja myślę już o zakupieniu pełnego opakowania.

Chyba powinnam napisać Wam w najbliższym czasie o mojej rutynie pielęgnacji cery. Oczywiście stosuję różne produkty, ale schemat pozostaje zawsze ten sam.

7) Krem na dzień


I teraz kolejny produkt, który testowałam. Aromatherapy Assosiatates - Hydrating - Triple Rose Renewing Moisturiser.
Cudowny krem, jest idealny na dzień, pod makijaż. Podkład mineralny trzyma się na nim idealnie. Eh szkoda, że jest tak drogi, ale jeżeli ktoś chce mi zrobić prezent niespodziankę, to jest mój faworyt ;)
O tym i innych produktach z tej serii zrobię jeszcze osobny post.

8) Olejek do demakijażu



Kolejny produkt to olejek myjący z Biochemia Urody. Ja mam wersję o zapachu pomarańczowym. Jest to już moje drugie opakowanie i produkt ten stosuję do demakijażu oczu. Wcześniej używałam płynów micelarnych, ale nie domywały dobrze tuszu i miałam wrażenie, że osłabiały moje rzęsy, a ten olejek pielęgnuje je. Rzęsy są dłuższe, bardziej sprężyste i lepiej nakłada się tusz.
Polecam!


9) Masło do ciała


Masło do ciała Body Shop o zapachu Passion Fruit. Zapach jest zabójczy! Jak tylko zobaczyłam, że na wyprzedaży kosztuje £5, to od razu skusiłam się na ten produkt. Nie ma parafiny, całkiem dobrze nawilża. Zapach jest idealny na lato! Pamiętajcie jednak, że nie jest to supernaturalny produkt, no ale czasem można zaszaleć ;)

10) Akcesorium - pędzel do różu


Pędzel ten kupiłam ostatnio w Polsce. Jak większość moich pędzli jest on firmy Hakuro model H21. Bardzo przyjemny i delikatny pędzel, wykonany z naturalnego włosia z kozy. Delikatnie nakłada się nim pudrowe kosmetyki, ja wykorzystuję go do nakładania różu.
Mam jeszcze jeden pędzel do różu H24, ale on jest bardziej zbity i lepiej sprawuje się przy wypiekanych różach do policzków.


11) Akcesorium - pędzel do oczu




Również jeden z moich najnowszych pędzli - Hakuro H74. Idealny pędzel do blendowania cieni. Jest twardszy od pędzli Revlon (włosie wiewiórki), bo jest wykonany z włosia kozy. Stosuję go w załamaniu powieki, sam lub łączę z pędzlem MAC 217. MAC nakłada kolor bardziej precyzyjnie i zostawia mocniejszą plamę, wtedy tylko rozblendowuje kolor Hakuro lub Revlon. H74 daje mgielkę koloru, czasem wolę go stosować solo, żeby kolor był delikatniejsz i bardziej dzienny, delikatnie zaznacza załamanie powieki.

12) Róż do policzków



Proszę państwa oto róż cudo!!! Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po produktach z The Balm, bo nie mogłam ich wcześniej przetestować, ale zachwyciły mnie! Ten róż - Hot Mama, z wyjątkiem może dwóch dni, gościł na moich policzkach przez cały pobyt w Polsce. Ma przepiękny brzoskwiniowy odcień, mieniący się na złoto, do tego jest bardzo trwały. Cud, miód i orzeszki! Pięknie wygląda z opalenizną!

13) Eyeliner






Eyeliner Smashbox w kolorze Midnight Purple 61089 ma przepiękny ciemnofioletowy odcień. Wahałam sie nad tym kolorem i jakimś brązem, ale dokonałam dobrego wyboru. Podczas mojego pobytu w Polsce mieliśmy pogodę tropikalną, dlatego nie malowałam się tak jak zazwyczaj. Postawiłam na prostotę. Lekki podkład lub sam korektor pod oczy i korygujący. Puder mocno matujący - bambusowy. Na oczach kreska zrobiona tym eyelinerem, tusz do rzęs i róż na policzkach. Eyeliner trzyma się cały dzień i pięknie podbija mój zielony kolor oczu. Gorąco go polecam, a w szczególności zielonookim!

14) Kredka do ust




Pewnie kojarzycie już ten produkt z sierpniowych dodatków do gazet w UK
Link
Mam oba kolory, ale najbardziej przypadł mi do gustu Super Strawberry.
Balsam jest wygodny w aplikacji, w szczególności w upalne dni, kiedy nie chcemy używać ciężkich szminek lub płynnych błyszczyków.
Zrobię jeszcze porównanie ich do kredek z innej firmy.
Kolor jest transparentny i ładnie podbija naturalny kolor ust, coś pomiędzy balsamem a lekką szminką. Przepiękny malinowy odcień wpadający w czerwień. Jak skończę tą miniaturkę, to pomyślę o pełnym opakowaniu.


15) Kredka do brwi





Pewnie znacie już tą kredkę, z moich wcześniejszych postów, ponieważ kiedyś używałam jej w kolorze 003, ale postanowiłam kupić jeszcze inny odcień - 004 i zakochałam się! Jest to przepiękny Ash Blonde, który idealnie pasuje do moich brwi, dobrze też wygląda z cieniem Maybelline Color Tatoo, o którym wspominałam w ostatnich ulubieńcach.
Jeżeli macie podobny kolor włosów i typ urody co ja, to koniecznie wybierzecie się do szafy Catrice. Zwłaszcza że kredka kosztuje ok. 12zł!


I to by było na tyle jeżeli chodzi o moich ulubieńców minionego miesiąca.
Sierpień obfituje w nowości i myślę, że już niedługo przeczytacie o tych perełkach. A teraz życzę Wam ciepłego słonecznego miesiąca i zapraszam do następnych postów już niebawem.


Pozdrawiam!
małe zielonookie