sobota, 30 maja 2015

Inspiracje i ulubieńcy kwietnia i maja 2015


W kwietniu i maju działo się wiele, w międzyczasie byliśmy również na krótkim urlopie w Polsce.

Razem z kilkoma koleżankami brałyśmy udział w Warsztatach Piękna w Londynie, natomiast nie mamy zbyt dobrego zdania na temat organizacji. Idea była piękna, lecz realizacja niestety wykonanie jej nie zachwyciło nas. Nie było wystawionego głównego sponsora i z warsztatów wyszłam z torbą próbek preparatów, które kompletnie nie są dopasowane do mojej cery. Jedynym pozytywem tego całego event'u było to, że w końcu spotkałam się z koleżankami i spędziliśmy razem miło czas.

Będąc w Polsce, w trakcie długiego weekendu majowego udaliśmy się z rodziną na targi kwiatowe do Zamku Książ. W przypadku tej imprezy mam zupełnie inne odczucia. Spotkałam wielu wystawców, którzy oferowali rośliny, kosmetyki (w tym naturalne) oraz wyroby rzemieślnicze. W zakupach z Polski, pokażę Wam perełki, które udało mi się upolować.

1) Bloomingville - filiżanki do herbaty.




O tych kubkach pisałam już w osobnym poście (link) w związku z większymi zakupami, które zrobiłam na duńskiej stronie z produktami do wystroju wnętrz.
Zachwycił mnie prosty design i to, że mimo iż nie są identyczne, to jednak pasują do siebie. Stwierdziłam, że kubki idealnie nadadzą się na moje i męża poranne herbaty. 

Zdecydowanie mogę Wam polecić tę markę oraz stronę z której zamawiałam.

2) Ray Ban - okulary przeciwsłoneczne - model 
Aviator Large 001/51 2N



Mogę zacząć moje zachwyty nad jakością tych okularów. Oczywiście mam też inne okulary lepszych marek (Giorgio Armani i Guess), ale odkąd kupiłam Ray Ban w styczniu, praktycznie cały czas noszę je ze sobą. Przez to, że mają tak delikatne złote oprawki pasują do każdej stylizacji.
Ale nie o samym wyglądzie chciałam napisać. 
Jestem kierowcą, a ostatnio pogoda nawet trochę nas rozpieszcza, więc potrzebuję dobre okulary przeciwsłoneczne do prowadzenia pojazdu. Ten model posiada delikatnie cieniowane brązowe szkła, ale mimo to nie zmieniają kolorów otoczenia. Są dosyć jasne, ale świetnie chronią przed promieniami słonecznymi. Dodatkowo dobrze osłaniają skórę wokół oczu, gdyż są duże. 
Ważnym aspektem jest to, że szkła są bardzo wysokiej jakości, dla osoby, która ma wadę wzroku, idealna przejrzystość ma ogromne znaczenie.
Z czystym sumieniem mogę je Wam polecić. Oczywiście jest do duży wydatek, ale zdecydowanie wart swojej ceny. Lepiej mieć jedne porządne okulary, ponieważ oczy są bardzo wrażliwe i trzeba o nie dbać.


Do okularów załączone jest specjalne etui. Na samym początku, gdy je zobaczyłam, byłam trochę rozczarowana, ponieważ jest wykonane ze skórki i wydaje się mało wytrzymałe. Jednak z czasem doceniłam je, a dodatkowo jego wielkość, to że jest wąskie, dzięki temu okulary mam zawsze w torebce, ponieważ zajmują mało miejsca.

Okulary możecie zobaczyć w stylizacji z Oxfordu - link

PIELĘGNACJA

W kwietniu i maju borykałam się z nawracającym uczuleniem na twarzy i w końcu zdarzyło się tak poważne, że musiałam podjąć leczenie sterydowe. Sprawcą tego zamieszania okazał się peeling enzymatyczny z Organique, całe zdarzenie opisałam tutaj - link.
W związku z tym, musiałam intensywnie zregenerować skórę i bardzo mocno ją nawilżyć. Bardzo pomógł mi żel hialuronowy, o którym pisałam w poprzednich ulubieńcach (link) oraz kilka innych kosmetyków, które zaraz Wam przedstawię.

3) TOŁPA, Lipidro - krem odżywczy, bogaty.


Wiem, że wspominałam o nim już kilka razy, dodatkowo był wyszczególniony w ulubieńcach roku 2014, ale miałam chwilową przerwę w jego używaniu i powróciłam do niego podczas leczenia skutków uczulenia.
Krem bardzo odżywia skórę, normalnie stosowałam go tylko na noc, ale tym razem używałam go również na dzień, ponieważ skóra potrzebowała intensywnego odżywienia i odbudowy warstwy lipidowej.
Krem zostawia delikatny film, ale moja skóra była tak sucha, że po chwili się wchłaniał. Dodatkowo, był to jedyny kosmetyk, który pomógł mi ujażmić suche skórki, w momencie kiedy nie mogłam ich jeszcze usunąć za pomocą kwasów, ponieważ moja skóra była zbyt podrażniona. Krem zaczęłam stosować ok. 4 dni po wystąpieniu wysypki, wcześniej używałam jedynie leków i robiłam maseczkę z jogurtu greckiego.
Polecam, jeżeli potrzebujecie regenerację skóry.

4) Rosehip Oil - olej z dzikiej róży


W regeneracji podrażnionej skóry pomógł mi również olej z dzikiej róży. Używałam go wieczorem i mieszałam z kremem z Tołpa. Rano skóra wyglądała znacznie lepiej.
Teraz bardzo często mieszam go z obecnym kremem na noc (Origins - który sam w sobie jest ok, ale z olejem działa znacznie lepiej).
Z Rosehip Oil miałam już do czynienia wcześniej, przy okazji serum z Lulu&Boo (link).
Już wtedy zachwycałam się jakością mojej cery, która ewidentne lubi ten specyfik.
Skóra jest odpowiednio nawilżona, odżywiona, rozświetlona. Jak do tego dorzucę serum z Bielenda jest idealnie. Bardzo gorąco polecam cerom, które potrzebują odżywienia, lub chcą rozjaśnić blizny, lub po prostu chcą działać przeciwzmarszczkowo.
Definitywnie ogłaszam koniec ery Oleju Tamanu, który ma podobne właściwości, ale znacznie mniej przyjemny zapach.

5) Jojoba Oil - olej jojoba


Jeżeli szukacie oleju, który szybko się wchłonie, nawilży skórę, ale nie zostawi tłustego filmu, to polecam Wam wypróbować olej jojoba.
Gdy wracam z pracy, staram się od razu zmyć makijaż, potem przemywam twarz mydłem Aleppo, spryskuję skórę wodą termalną i aplikuję dwie krople oleju jojoba.
Skóra czuję przyjemnie nawilżoną i w żaden sposób nie jest obciążona.
Polecam wypróbować.

6) BIELENDA - Super Power Mezo Serum dla cery z niedoskonałościami.



Mój absolutny ulubieniec ostatnich już prawie trzech miesięcy!
Nie będę się dłużej rozpisywać, recenzje macie tutaj - link
Polecam wypróbować!

7) AURIGA - Flavo C Forte 


Jeszcze lepsze serum od klasycznego Flavo C. Niestety już mi się skończyło :(
Przepięknie rozświetla skórę, redukuje przebarwienia. Skóra wygląda zdrowiej. Dodatkowo witamina C jest antyoksydantem i działa przeciwstarzeniowo. Zawsze staram się mieć w swojej kosmetyczce przynajmniej jeden produkt do pielęgnacji, który ma witaminę C.
Serum wchłania się bardzo szybko, ma specyficzny zapach (taki szpitalny - zapach leku? Przynajmniej mnie się tak kojarzy), ale szybko się ulatnia i gdy stosujecie inne kremy jest neutralizowany - mnie on nie przeszkadza.
Niestety minusem jest cena, ponieważ bez promocji dostaniecie go za ok. 110 zł. Ja go kupiłam na promocji w SuperPharm i radze szukać obniżonych cen, lub zamawiać przez internet, w aptekach internetowych, bo jest dużo taniej.
Bardzo dobry produkt, szkoda tylko, że jest mało wydajny, bo przy stosowaniu rano pod krem, starczył mi na ok. 2 miesiące.
Bardzo polecam to serum, jeżeli chcecie uzyskać szybki efekt.
Jeżeli nie stosowałyście wcześniej witaminy C w pielęgnacji, to proponuję zacząć od klasycznej wersji, żeby przyzwyczaić skórę.
Cery bardziej wrażliwe wit. C może podrażniać.

KOSMETYKI DO MAKIJAŻU

8) BRTC - Jasmin Water BB Cream


Mój hit! Genialny krem BB, miałam próbki już chyba ponad 20-tu kremów BB i ten jest absolutnie najlepszy! W końcu zdecydowałam się na kupno pełnowymiarowego opakowania i nie żałuję. Moje podkłady mineralne na razie poszły w odstawkę.
Ten krem idealnie zgrywa się z moją cerą. Rozświetla ją, ale tym samym daje bardzo naturalny efekt. Nie widać jakby skóra miała nałożony produkt z pigmentem, tylko wygląda jak goła skóra. Efekt utrzymuje się przez cały dzień. Genialny!
Jedyny problem jaki mam z tym kosmetykiem, to jego kolor, niestety jest dla mnie zbyt ziemisty, ale znalazłam na niego sposób, a jest nim kolejny produkt, który trafił do moich ulubieńców...

9) Clinique - Powder Redness Solution 




Puder o żółtym zabarwieniu. Jest bardzo drobno zmielony dzięki czemu, gdy go aplikuję na krem BB, jest kompletnie niewidoczny. Przepięknie i naturalnie wygląda na mojej skórze. Gorąco polecam, w szczególności w duo z BRTC BB Cream. 



Pudełko kosmetyku jest bardzo poręczne, ponieważ ma w sobie lusterko, a dodatkowo w osobnej komorze pod pudrem jest umieszczony pędzelek, który ułatwia nam aplikacje produktu w ciągu dnia.
Ostatnio moja skóra nie potrzebuje poprawek, ponieważ produkcje sebum mam uregulowaną. Ale ten puder nie ma bezpośrednich właściwości matujących. Ma bardzo ładne naturalne wykończenie, które u mnie utrzymuje się prawie przez cały dzień.
Puder nie ma również właściwości kryjących, jego zadaniem jest zneutralizowanie czerwonych tonów na cerze i jeżeli nie macie dużych zaczerwienień, lub macie problem ze z zbyt różowym lub ziemistym podkładem, to wtedy ten puder może być przydatny.
Bardzo dobry produkt i zdecydowanie mogę go Wam polecić.

10) Max Factor - Maskara Masterpiece MAX


Zdecydowanie moja ulubiona maskara drogeryjna.
Pięknie wydłuża i rozczesuje rzęsy. Wygląda bardzo naturalnie, ale i efektownie zarazem.
Trzyma się w nienaruszonym stanie przez cały dzień, nie obsypuje się i nie rozmazuje.
W regularnej cenie kosztuje ok. £10, ale warto polować na promocje. 


Ma silikonową szczoteczkę, która dochodzi do nasady rzęs, dzięki czemu dobrze je unosi i podkręca.
Nic dodać, nic ująć. Niedługo mam zamiar wypróbować inną z serii Masterpiece, zobaczymy jak się sprawdzi.

11) Chanel - Jardin de Chanel - róż do policzków - seria limitowana (wiosna 2015)



Nie mogło zabraknąć w ulubieńcach mojego najnowszego różu od Chanel. Jak tylko go zobaczyłam, postanowiłam go kupić. Oczywiście nie jest to najtańszy kosmetyk, ale nie posiadałam w swojej kolekcji tak neutralnego, codziennego różu. I to prawda, z małymi wyjątkami, stosuję go prawie codziennie. 





Jest dosyć jasny i przez to, że ma w sobie kilka kolorów dopasowuje się do makijażu różowego, ale również w brzoskwiniowych tonach.
Ma piękne satynowe wykończenie i nie wymaga dodatkowego użycia rozświetlacza (który mimo wszystko czasem używam). Sprawia, że skóra wygląda na rozświetloną i wypoczętą, dodaje świeżości makijażowi.
Może nie jest to MUST HAVE każdego, bo da się przeżyć bez tego kosmetyku. Uważam jednak, że dobrze zrobiłam kupując go, ponieważ widzę, że sprawdza się u mnie idealnie.
Powinien pasować do wielu typów urody. Polecam.

Makijaż z użyciem wcześniej wymienionych kosmetyków:


12) Lili Lolo - Love Affair - mineralna pomadka do ust



Teraz, gdy piszę Wam o tej szmince, uświadomiłam sobie, że chyba jeszcze nigdy o niej nie wspomniałam. Jest to o tyle dziwne, że jest to najbardziej zużyta pomadka spośród wszystkich jakie posiadam. Znaczy to, że bardzo ją lubię. 




Kolor na stronie producenta jest po stronie róży, ja jednak uważam, że jest to raczej ciepły odcień wpadający w tony brzoskwiniowe, który ma w sobie niebieski pigment, dzięki czemu zęby nie wydają się żółte. Idealna dzienna szminka, którą powinno się mieć zawsze w torebce, np. gdy zapomnisz innej pomadki, lub gdy użyjesz ciemnego koloru, a potrzebujesz w ciągu dnia użyć coś delikatnego. Można ją zaaplikować bez lusterka (o ile nie wyjedziesz poza kontur).

Piękna i uniwersalna. 

Ma dobry skład:

RICINUS COMMUNIS SEED OIL, MICA, SIMMONDSIA CHINENSIS SEED OIL, CANDELILLA CERA, LANOLIN, ISOAMYL LAURATE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, CERA ALBA, COPERNICIA CERIFERA CERA, TOCOPHEROL, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, ASCORBYL PALMITATE, TALC, MALTODEXTRIN, ROSMARINUS OFFICINALIS LEAF EXTRACT, TIN OXIDE [+/- CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE), CI 77742 (MANGANESE VIOLET), CI 77491 (IRON OXIDE), CI 77492 (IRON OXIDE), CI 75470 (CARMINE), CI 77499 (IRON OXIDE)]

Opakowanie, które Wam prezentuję jest jeszcze w starej szacie graficznej, teraz Lili Lolo ma biało-czarne opakowanie.


Formuła pomadki jest idealna i różni się nieco od innych kolorów z tej firmy. Wykończenie ma satynowe i dlatego wygląda bardzo naturalnie na ustach.
W związku z tym, że pomadka jest już na wykończeniu, wędruje do mojej szafki w pracy. Obecnie kupiłam coś o podobnym odcieniu, ale z innej marki. Opowiem Wam o tym przy okazji zakupów z Polski.
Polecam pomadkę z Lili Lolo!



13) OPI - Red Lights Ahead


Oczywiście nie mogło zabraknąć lakieru do paznokci. Polecam Wam ten odcień, ze względu na piękny soczysty pomarańczowo-czerwony kolor, ale również dlatego że jest to jeden z lakierów najlepiej trzymających się na moich paznokciach.
Jak tylko skończę miniaturkę, to na pewno kupię pełnowymiarowe opakowanie.


Bardzo dużo Wam dzisiaj przedstawiłam ulubieńców, ale na usprawiedliwienie mam fakt, że są to ulubieńcy z ostatnich dwóch miesięcy. Mam nadzieję że zainteresowałam Was którymś z kosmetyków i że Wy również je polubicie, jeżeli się na nie zdecydujecie. A może już znacie te produkty? Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii i zapraszam do komentowania poniżej.

Pozdrawiam Was serdecznie!


Zachęcam do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Możecie to zrobić klikając po prawej stronie na przycisk "dołącz się do tej witryny". Dzięki temu będziecie mogli śledzić mojego bloga na bieżąco i będziecie informowani o pojawieniu się najnowszych postów. Gorąco zachęcam!

środa, 27 maja 2015

UWAGA - REAKCJA ALERGICZNA - Peeling enzymatyczny ORGANIQUE


Witam!

Dzisiaj mam dla Was niezbyt pochlebną opinię na temat kosmetyku. W ulubieńcach marca 2015 (link) przedstawiłam Wam peeling enzymatyczny Organique, który kupiłam podczas mojego ostatniego pobytu w Polsce. Używałam go przez ok. miesiąc.


Wtedy też wspomniałam, że nie wiem co się dzieje, ale zaczęły pojawiać się na mojej twarzy drobne wysypki. Początkowo nie powiązałam tego z tym peelingiem, ponieważ występowały one dwa/trzy dni po użyciu peelingu.
Niestety pewnego wieczoru ponownie nałożyłam peeling, po 10 min. go zmyłam i po ok. czterech godzinach zaaplikowałam jak co dzień moje kolejne kroki wieczornej pielęgnacji. 
Gdy obudziłam się kolejnego dnia, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Moja twarz była spuchnięta i czerwona, dodatkowo czułam uczucie napięcia. Natychmiast pojechałam do szpitala.
Wszystko dokładnie opisałam i doktor stwierdził, że to musi być jakiś składnik w peelingu enzymatycznym. 
Tak się złożyło, że ok. tydzień później leciałam na urlop do Polski. Udałam się do pobliskiego salonu ORGANIQUE i okazało się, że nie jestem jedyną osobą, która zgłosiła się do nich z tym problemem. Panie ekspedientki były jedynie zdziwione, że pojawiam się dopiero teraz, ponieważ wadliwa partia kosmetyku była wypuszczona w połowie zesłego roku. Ja swój peeling kupiłam w grudniu 2014 roku.
Po powrocie do domu postanowiłam podrążyć temat i napisałam do producenta (ORGANIQUE).
Oczywiście wszystko dokładnie opisałam i poprosiłam o numery seryjne wadliwej partii produktu.
Odpowiedz otrzymałam tego samego dnia.

Uzyskałam informacje o tych nr seryjnych:
* Basic Cleaner peeling enzymatyczny z ziołami - 100 ml - Partia: 8345/14 2014-05-08 data ważności 17.04.2016,
* Basic Cleaner peeling enzymatyczny z ziołami - 100 ml - Partia: 7388/14 2014-04-22 data ważności 08.04.2016.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że mój peeling enzymatyczny pochodzi z innej partii: 19239/14 2014-12-08 data ważności 01-12-2016


Osoba kontaktująca się ze mną poinformowała mnie w e-mail, że faktycznie nie jestem jedyną osobą, która zgłosiła się do nich z tym problemem i mieli wadliwą partię, która powodowała reakcje alergiczną u wrażliwych cer, ale nie było to niebezpieczne. Podobno ta partia kosmetyku została już wycofana i klienci zostali poinformowani o problemie na stronie internetowej.
Po moim stwierdzeniu, że jestem bardzo rozczarowana cała sytuacja i dodatkowo niezadowolona, że wydałam pieniądze na wadliwy produkt i leczenie, zaproponowano mi kosmetyki, które mają pomóc powrócić mojej cerze do normalności. Podobno wszyscy niezadowoleni klienci otrzymali tego typu rekompensatę. Na prośbę Organique podalam swój angielski adres. W e-mailu zaznaczyłam, że mam cerę probelmatyczną, skłonną do zapychania i zapytałam co mogą zaproponować na regenerację takiej cery.
Niestety od tego momentu nie otrzymałam żadnej wiadomości (20 dni), nie otrzymałam również żadnego kosmetyku, który miał mi pomóc zregenerować cerę. Sama już dawno uporałam się z moim problemem.

Moje podsumowanie całej sytuacji:

- nie mam cery wrażliwej, dodatkowo raczej jest bardzo odporna, zwłaszcza że na co dzień używam kwasów i używałam retinoidy. Nigdy nie wystąpiło chociażby minimalne podrażnienie. Nigdy wcześniej nie miałam również reakcji alergicznej na kosmetyk.

- jak firma Organique wytłumaczy fakt, że moja reakcja alergiczna wystąpiła po użyciu kosmetyku z innej partii, póżniejszej, która miała być bezpieczna?

- moja reakcja alergiczna była bardzo poważna, skóra była zaczerwieniona, spuchnięta i pokryta małymi pęcherzykami. Cała twarz mnie piekła. Spuchły mi usta i powoli czułam opuchliznę na podniebieniu w pobliżu zębów (nie chcę wstawiać drastycznego zdjęcia na bloga i musicie mi uwierzyć na słowo). Na szczęście szybko zareagowałam i udałam się na ostry dyżur do szpitala. Miałam kilkudniowe leczenie sterydowe - czy taka reakcja na kosmetyk jest bezpieczna. Nie mnie to oceniać. Moja skóra wracała do normalności ponad dwa tygodnie. Nigdy nie miałam tak suchej i łuszcącej się skóry. Wrażenie jak po poparzeniu słonecznym. Całe szczęście, że nie mam blizn po tym.

- nie muszę mowić o stratach moralnych jakich doświadczyłam, ale mogę wpomnieć, że przynajmniej powinnam uzyskać zwrot pieniędzy za wadliwy produkt. Sama nie do końca jestem przekonana do stosowania innych produktów pielęgnujących skórę twarzy z tej marki.
Zwrot pieniędzy powinien być chociażby dla samej zasady. Pomijając fakt, że żadnego produktu, który miał rzekomo odratować moją skórę nie otrzymałam (może dlatego, że nie mieszkam w Polsce?!) O kosztach leczenia nie wspomnę. 

Mam jeszcze kilka produktów tej marki, które zakupiłam wcześniej. Jestem zadowolona z naturalnego dezodorantu w postaci kryształu ałunu z tej marki i pewnie będę go nadal stosować. Używam szamponu z Organique i jest w miarę w porządku, a w kolejce czeka maska do włosów. Niestety nie wiem co mam myśleć o całej polityce tej firmy. Raczej mam mieszane uczucia.

Nie chcę Wam odradzać kosmetyków tej marki, ale na peeling enzymatyczny radzę uważać. Mogła być to moja indywidualna reakcja, ale sami widzicie, że nie byłam jedyna...

Zostawię to do Waszej oceny.

Pozdrawiam serdecznie!




Zachęcam do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Możecie to zrobić klikając po prawej stronie na przycisk "dołącz się do tej witryny". Dzięki temu będziecie mogli śledzić mojego bloga na bieżąco i będziecie informowani o pojawieniu się najnowszych postów. Gorąco zachęcam!

środa, 20 maja 2015

RECENZJA - BIELENDA SUPER POWER MEZO SERUM (dla cery z niedoskonałościami)

Dzisiaj mam dla Was recenzję produktu, który odmienił moją cerę. Jakkolwiek patetycznie to nie zabrzmi, jest prawdą i jestem tym zaskoczona tak jak Wy. Tym większe będzie Wasze zdziwienie, jeśli powiem, że produkt możecie kupić w większości drogerii w Polsce do ceny 30zł. Niezmiernie się cieszę, że mogę się z Wami podzielić moja dobrą opinią na temat tego produktu.
Ale zacznijmy od konkretów.




Przedstawiam Wam serum Bielenda Super Power Mezo Serum, które jest przeznaczone dla cery z niedoskonałościami.

Informacje od producenta (link do strony)

Produkt

Profesjonalny kosmetyk do cery z niedoskonałościami, mieszanej, tłustej, błyszczącej, szarej, z rozszerzonymi porami, z przebarwieniami, z widocznymi zmianami trądzikowymi.
SKUTECZNOŚĆ POTWIERDZONA BADANIAMI
Niedoskonałości znacznie zredukowane 91%
Wyraźnie młodszy wygląd skóry 85%

Testy IN VIVO przeprowadzone pod nadzorem lekarzy dermatologów na grupie 25 kobiet przez okres 6 tygodni wykazały, że stosowanie serum w połączeniu z kremem powoduje cofnięcie biologicznego wieku skóry o 10 lat!
● Redukcja porów i błyszczenia skóry
● Rozjaśnienie przebarwień
● Dodanie blasku i korekta jakości skóry


Działanie

Aktywne serum korygujące skutecznie podnosi jakość skóry z niedoskonałościami – mieszanej, tłustej, błyszczącej, szarej, z rozszerzonymi porami, z przebarwieniami, z widocznymi zmianami trądzikowymi. Delikatnie eksfoliuje, skutecznie redukuje błyszczenie skóry oraz zwęża pory, rozjaśnia przebarwienia, dodaje skórze blasku. Redukuje zmarszczki, doskonale wygładza, poprawia nawilżenie i jędrność skóry.
Profesjonalne serum zawiera wysoką dawkę silnie działających składników aktywnych.
KWAS MIGDAŁOWY delikatnie złuszcza naskórek, działa antybakteryjnie, zwęża pory, redukuje nadmierne wydzielanie sebum, zapobiega zatykaniu porów, rozjaśnia przebarwienia.
KWAS LAKTOBIONOWY złuszcza naskórek stymulując mechanizmy naprawcze skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków, wygładza i ujednolica koloryt cery, intensywnie nawilża.
WITAMINA B3 wzmacnia, odnawia i matuje skórę, podnosi jej odporność na uszkodzenia. Zwalcza problemy skórne – trądzik, zaczerwienienia i szorstkość. Rozjaśnia naskórek, redukuje plamy pigmentacyjne posłoneczne i starcze.

Efekt

Skóra wygląda na młodszą – jest gładka, jędrna, matowa, aksamitna w dotyku, pełna blasku, o jednolitym kolorycie – po prostu ładniejsza. Pory zwężone, przebarwienia rozjaśnione, niedoskonałości zredukowane i mniej widoczne.

Stosowanie

Kilka kropli serum wmasuj rano i wieczorem w oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu. Omijaj okolice oczu i ust. Stosuj samodzielnie lub jako bazę pod Aktywny krem korygujący SKIN CLINIC PROFESSIONAL. UWAGA! W zależności od stopnia wrażliwości cery serum można stosować codziennie lub 2-3 razy w tygodniu. Preparat można pozostawić na skórze do wchłonięcia lub zmyć go po 10 minutach letnią wodą.
Dla osiągnięcia maksymalnego efektu – cofnięcia biologicznego wieku skóry o 10 lat rekomendujemy łączne stosowanie serum i kremu z linii SKIN CLINIC PROFESSIONAL.







Skład:



Konsystencja:

- żelowa, płynna
- lekka
- łatwo się rozprowadza
- łatwo się wchłania





Odkąd pamiętam zmagałam się z zaskórnikami zamkniętymi, które sprawiały, że moja skóra była nierówna.
Już nie raz pisałam Wam o różnych produktach, które w mniejszym lub większym stopniu uspokajały moją cerę. Stosowałam kwas glikolowy, salicylowy, a także retinoidy.
Ale pierwszy raz całkowicie zadowalający efekt uzyskałam po serum Bielenda.
Oczywiście stosuję inne kosmetyki, które w pewnym stopniu również pomagają mojej cerze. Drugim głównym produktem jest serum z witaminą C - AURIGA Flavo C Forte, które na pewno przyczynia się do rozjaśnienia cery i regeneracji naskórka.
Ale dopiero przy serum z Bielenda zaobserwowałam tak znaczną różnicę w redukcji zaskórników, wygładzenia skóry, rozjaśnieniu jej oraz zmniejszeniu wydzielania sebum.

Jestem pod ogromnym wrażeniem!!! I nie jest to autosugestia, ponieważ podchodziłam do tego kosmetyku bardzo sceptycznie. Zazwyczaj nie mam zaufania do produktów drogeryjnych.
Po serum moja skóra jest w świetnej kondycji. Oczywiście nadal przechodzę delikatne pogorszenie dwa razy w miesiącu, ale dzieje się tak przez hormony. Mimo to, ten okres jest dla mnie łatwiejszy, ponieważ mimo pogorszenia cery, nadal wygląda akceptowalnie i nie wymaga dużej korekty.

Teraz chciałabym opisać zmiany jakie zaobserwowałam na swojej skórze podczas stosowania serum Bielenda w pewnych okresach czasu.

Efekt po pierwszym użyciu (jako serum na noc):
- delikatne złagodzenie zaczerwienień i wyprysków (uspokojenie ich)
- dobre nawilżenie skóry
- rozświetlenie skóry

Efekt po dwóch tygodniach stosowania (jako serum na noc):
- redukcja niedoskonałości do minimum
- delikatne rozjaśnienie przebarwień
- zmniejszenie wydzielania sebum
- dobre nawilżenie cery
- rozświetlenie cery

Efekt po dwóch miesiącach stosowania (jako serum na noc):
- redukcja niedoskonałości, nie pojawiają się nowe (za wyjątkiem dni podczas zmian hormonalnych - mimo wszystko łagodny przebieg wysypu niedoskonałości)
- rozjaśnienie przebarwień (stosuję korektor jedynie w paru miejscach, praktycznie nie muszę używać podkładu, robię to tylko dla większego efektu flawless - używam kremu BB lub lekkiego podkładu mineralnego, rano stosuję dodatkowo serum AURIGA Flavo C Forte i ono również powoduje zredukowanie przebarwień i rozświetlenie cery - weźcie to pod uwagę)
- zredukowanie wydzielania sebum do minimum (nie muszę stosować bibułek matujących w ciągu dnia, ani matowić skóry pudrem - używam jedynie Clinique Redness Solution, dla dodania żółtych tonów, gdy stosuję BB Cream. Mam tylko lekko większe przetłuszczanie skóry podczas burzy hormonów)
- dobre nawilżenie cery - ze względu na obecność w składzie kwasu hialuronowego.
- rozświetlenie cery - efekt widoczny rano (stosuję z różnymi kremami i efekt jest taki sam)
- zmniejszenie widoczności porów (moje pory nie są duże normalnie, ale widzę delikatną zmianę)
- zredukowanie zaskórników otwartych (black head) - na nosie i policzkach w środkowej strefie oraz na czole - skóra widocznie oczyszczona (rzadziej stosuję maseczki z glinki, ponieważ nie mam już takiej potrzeby)

Myślę teraz o zmniejszeniu stosowania tego serum do kilku razy w tygodniu - co drugi dzień. Jestem ciekawa czy efekt się utrzyma.
W dni gdy skóra trochę bardziej się przetłuszcza i mam delikatny wysyp niedoskonałości (dosłownie kilka sztuk) to stosuję to serum również na dzień zaraz po serum z witaminą C i pod krem na dzień - makijaż trzyma się bardzo dobrze.

Przy niektórych kosmetykach zawierających kwasy lub retinoidy zauważyłam na samym początku, że mam delikatny wysyp, ponieważ skóra się oczyszcza. Nie zauważyłam czegoś takiego, po tym produkcie, mimo że skóra również się oczyściła.
Również nie zauważyłam żadnego podrażnienia cery, który przez jakiś czas na początku miałam przy produktach z kwasem glikolowym. Kwas migdałowy jest delikatniejszy, dlatego jest polecany dla wrażliwszych cer.

Serum stosuję ok. 2 miesiące i zużycie jest na poziomie połowy buteleczki (raz dziennie, na noc), więc produkt jest dosyć wydajny.
Dodatkowo jedną z przyjemniejszych rzeczy związanych z tym kosmetykiem jest jego zapach, który uwielbiam. Przywodzi na myśl coś świeżego, ekskluzywnego, bardzo go lubię i umila mi wieczorną pielęgnację.

Nie mogę powiedzieć złego słowa na temat tego produktu. Daję plus za:
- cenę
- działanie (spełnia obietnice producenta)
- wydajność

Rating 10/10

Gdy byłam w Polsce dokupiłam zapasowe opakowanie, które mam zamiar stosować po przerwie, gdy skończę to opakowanie.

Z czystym sumieniem mogę Wam polecić serum z Bielenda. Już widzę, że zostanie moim Kosmetykiem Wszechczasów!

A czy Wy znacie ten produkt? Jakie macie zdanie na jego temat? Gorąco zachęcam do komentowania pod tym postem.

Pozdrawiam!


Post nie jest sponsorowany i wszystko o czym napisałam jest moją prywatną opinią. 
Każda cera jest inna i jeżeli coś sprawdziło się u mnie, u Was może być inaczej. 

Nie zaleca się stosowania produktów z kwasami w okresie ciąży i karmienia piersią, dlatego w razie wątpliwości skontaktuj się z lekarzem.
Przy stosowaniu kwasów należy zachować szczególną ostrożność, przed nałożeniem na cała twarz wykonaj test na skórze (na 24 godziny np. za uchem). Nie stosuj częściej niż zaleca producent.
Pamiętaj o wysokiej ochronie przeciwsłonecznej w przypadku stosowania preparatów z kwasami.

Zachęcam do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Możecie to zrobić klikając po prawej stronie na przycisk "dołącz się do tej witryny". Dzięki temu będziecie mogli śledzić mojego bloga na bieżąco i będziecie informowani o pojawieniu się najnowszych postów. Gorąco zachęcam!

piątek, 15 maja 2015

Projekt denko - puste produkty (empty products) - krótkie recenzje - #05


Dzisiaj mam dla Was kolejną porcję recenzji zużytych kosmetyków.
Jest ich sporo, dlatego przejdźmy do konkretów.

1) Co Lab - dry shampoo - London classic fragrance 50 ml - suchy szampon




Nie należę do grona wielkich fanów suchych szamponów. Uważam, że jest to niepotrzebna chemia, którą niektórzy na co dzień nakładają na swoje włosy. Ale czasem, gdy już naprawdę nie mam możliwości umycia włosów, sięgam po taki kosmetyk. Nie cierpię szamponów z Batiste, ich zapachy są dla mnie nie do zniesienia i czuję je przez cały dzień na swojej głowie, dodatkowo ten biały nalot... Nie rozumiem jak niektórzy nakładają go zaraz po umyciu włosów dla większej objętości... Fuj... No ale, tak jak pisałam czasem przydają się suche szampony.
Postanowiłam wypróbować linię szamponów brytyjskiej modelki YouTube'rki Ruth Crilly. Oczywiście to również sama chemia, ale te szampony znacznie różnią się od Batiste. Przede wszystkim mają piękne zapachy perfum, każdy przypadł mi do gustu, ale jako pierwszy wybrałam zapach London, jest on delikatny, elegancki, wieczorowy. Ważna jest również informacja, że nie bielą włosów, przez to są nieco słabsze niż Batiste, ale jak dla mnie jedyne możliwe do użycia.
W tym momencie nie mam w pogotowiu żadnego suchego szamponu, ale być może zakupię kolejne opakowanie na wyjątkową sytuację. Nie polecam miniatur, ponieważ jest w nich bardzo mało produktu.

2) Alverde - Repair Haarbutter avocado sheabutter




Kosmetyk zamówiłam na Allegro i jest on sprowadzony z niemieckiej drogerii DM. Był to bardzo dziwny produkt, nakładałam go na ok. 20 min przed umyciem włosów, ale czułam się jakbym nakładała na włosy balsam do ciała. Zapach ma niemal identyczny jak masła do ciała tej marki. Kompletnie nie robił nic dobrego z moimi włosami. Mam wręcz wrażenie, że je wysuszał.
Nie zużyłam go do końca, nie mogłam, bo jego stosowanie było bez sensu.
Nie mam do niego dostępu i na pewno kolejnym razem nie pokuszę się o jego sprowadzenie.
Nie polecam, bardzo słaby produkt.

3) Tołpa, botanic, gardenia tahitańska - nawilżający szampon zwiększający objętość - miniatura




Zauważyłam, że kosmetyki Tołpa albo kocham, albo nienawidzę. Nie mam do nich podejścia obojętnego i niestety w tym przypadku nie polubiłam się z tym produktem.
Całe szczęście, że kupiłam tylko miniaturkę.
Absolutnie nie mogę powiedzieć dobrego słowa o tym szamponie.  No może jedno, nie ma SLS. Używam szampony, które słabo się pienią, ale tym kompletnie nie da się umyć włosów, a problem jest większy, gdy posiadamy długie włosy. Szampon tępo rozprowadzał się i nie mogłam dokładnie domyć skóry głowy. Czy nawilżał? Na pewno nie przesuszał skóry głowy i nie swędziała mnie po nim, ale co do efektu objętości... No cóż nie zauważyłam czegoś takiego, może dlatego, że nie mogłam domyć włosów. Kompletnie nie przypadł mi do gustu jego dziwny zapach, który jest bardzo mdły.
Nie kupię go ponownie i nie polecam.

4) AURIGA Flavo C - wersja klasyczna




Uwielbiam to serum!!! Według mnie jest lepsze od tego z Biochemii Urody. Efekty możemy zauważyć już po kilku zastosowaniach. Przepięknie rozjaśnia skórę i wygląda ona bardzo promiennie. Jest to mój ulubieniec kilku miesięcy i dodatkowo trafił do ulubieńców roku 2014.
Myślę, że wystarczająca dużo razy o nim pisałam i już wiecie jak bardzo polecam to serum.
Aktualnie używam wersję forte i myślę, że już niedługo również o niej usłyszycie.
Jedynym minusem jaki zauważyłam w przypadku tego produktu jest fakt, że jest dosyć mało wydajny, ponieważ wystarczył mi zaledwie na 2/2,5 miesiąca.
Szukajcie go na promocjach w SuperPharm lub w drogeriach internetowych, gdzie dostaniecie, go w znacznie niższej cenie.

5) Blanx med - różowa wersja - pasta do zębów




O tej paście do zębów też już wcześniej pisałam. Jest to jedyna pasta, jaką moje zęby i dziąsła akceptują. W końcu nie są drażliwe i mogę spokojnie je szczotkować. W połączeniu ze szczoteczką soniczną potrafi zdziałać cuda.
Jeżeli szukacie pasty lekko wybielającej, ale tym samym delikatnej dla dziąseł, to polecam!
Ja zazwyczaj kupuję ją w Polsce, bo niestety nie spotkałam jeszcze tej wersji w Boots.

6) Laura Conti - zmywacz do paznokci (wersja różowa)




Kolejna buteleczka zdenkowana. Mój ulubiony zmywacz bez dwóch zdań. Kupuję go w Rossnann w Polsce i sprowadzam do UK, niech to będzie jego recenzją.
Polecam!

7) Garnier - regenerujący krem do rąk z alantoiną (do rąk zniszczonych)




Nie jest to naturalny produkt jakich zazwyczaj poszukuję, ale mimo to bardzo go lubiłam. Dostałam go w zestawie z innymi produktami tej marki w prezencie od brata, któremu poleciły ten krem koleżanki z pracy. Bardzo nawilżał dłonie i po nocy były dobrze zregenerowane. Dodatkowo miał przepiękny zapach i nie pozostawiał nieprzyjemnej lepiącej warstwy. Teraz używam trochę innych produktów, ale jeżeli nie przeszkadza Wam mało naturalny skład, to mogę go polecić.

8) Balsam Tuli - mydlarnia Tuli (link)




Genialny produkt!!! Mam już kolejne opakowanie. Co prawda wielkim minusem jest jego krótka ważność, ok. pół roku. Ale może być to również plusem, ponieważ jest to naturalny balsam. Kostka jest idealna na suche spierzchnięte miejsca. Cudownie natłuszcza skórę i sprawia, że szybko się regeneruje. U mnie najlepiej sprawdza się jako krem do rąk i stóp. O ile krem do rąk mogę zastąpić innym produktem, o tyle ten produkt jest niezastąpiony do pielęgnacji moich suchych pięt. Żaden, absolutnie żaden produkt nie mógł natłuścić i zregenerować moich stóp, używałam również naturalnego masła shea, ale dopiero ta kostka balsamu jest w stanie to zrobić. Mój stały ulubieniec i produkt do którego wrócę jeszcze nie raz. Gorąco polecam!

9) Loreal - Ever Riche - nourishing and flowing - dry fine hair




Jest to jedyny szampon drogeryjny, który jestem w stanie stosować, ponieważ nie podrażnia mojej skóry głowy. Nie jest całkowicie naturalny, dodatkowo, gdy stosujemy od dłuższego czasu produkty naturalne, jego zapach wydaje się sztuczny, ale bardzo dobrze domywał włosy z olejów, a mimo to nie zabierał im ich właściwości nawilżających. Również dobrze domywał włosy z produktów do stylizacji. Nie używałam go za każdym razem, ale raz na jakiś czas się sprawdzał. Wykończyłam już dwa opakowania i może jeszcze do niego powrócę, natomiast szukam idealnego szamponu, który będzie naturalny i nie będę musiała używać oprócz niego mocniej czyszczących chemicznych szamponów. Jeżeli jednak macie wrażliwszą skórę głowy i nie lubicie naturalnych szamponów, to ten może się u Was sprawdzić.
Nie widziałam go w Polsce, ale w UK jest dostępny w Boots.

10) Dr. Organic - oliwkowy żel pod prysznic.




Nie będę się bardzo rozpisywać na temat tego produktu, bo wiecie, że jestem ogromną fanką tych żeli pod prysznic. Oprócz aloesowego, ten jest moim drugim ulubieńcem. Ładnie nawilża skórę i dobrze ją oczyszcza. Polecam!

11) Dr. Organic - organiczny szampon do włosów z drzewa herbacianego




Bardzo lubię ten szampon i zawsze mam go w zapasie w mojej kosmetyczce. Bardzo dobrze domywa włosy, a dodatkowo nawilża je. Bardzo dobry produkt i na pewno kupię go ponownie. Produkty tej marki dostaniecie w UK w Holland&Barrett.

12) Superdrug - Cotton Wool Oval Pads




Moje ulubione płatki kosmetyczne. Nie rozdwajają się, są grubsze. Dodatkowo duży owalny kształt jest bardzo przydatny i jeden płatek wystarcza do zmycia lakieru z wszystkich paznokci u jednej dłoni, przy jasnych kolorach nawet u obu dłoni.
Zazwyczaj kupuję kilka opakowań na promocji w Superdrug. Polecam!!!

13) Biochemia Urody - olejek myjący




Bardzo dobry produkt do demakijażu. Wspominałam o nim w zeszłym roku w ulubieńcach....
Zmywałam nim również makijaż oczu i świetnie domywał długotrwałe tusze.
Nie kupiłam go ponownie, tylko dlatego, że nie miałam do niego dostępu (możecie zamówić go na stronie Biochemia Urody). Myślę, że jeszcze do niego powrócę.
Ta wersja miała dodatkowo piękny pomarańczowy zapach.
Zdecydowanie mogę Wam polecić ten olejek.

14) Olej kokosowy




Jest to produkt wielofunkcyjny, znajduje zastosowanie w mojej kuchni, ale również w w pielęgnacji. Możecie używać go do zmywania makijażu, jako olej do pielęgnacji twarzy raz ciała, a także możecie olejować nim włosy. Świetnie sprawdza się również jako dodatek do kosmetyków, które wykonujecie sami.
Ma przepiękny zapach i najbardziej lubię używać go jako oliwki do ciała.
Pięknie regeneruje i nawilża skórę, a przy tym nie zostawia lepkiej warstwy.
Mój olej od zadań specjalnych. Jeżeli mogłabym zabrać ze sobą tylko jeden kosmetyk, to prawdopodobnie wybrałabym olej kokosowy.
Warto wypróbować go, bo jeżeli nie podpasuje Wam w pielęgnacji, to zawsze możecie usmażyć na nim naleśniki 😉
Przy wyborze oleju pamiętajcie, alby nie miał dodatków i był nierafinowany. Najlepiej udajcie się do sklepu ze zdrową żywnością. Ja kupuję go na promocjach w Holland&Barrett.

15) Australian Organics - volumising shampoo




Kupiłam go, ponieważ wydawało mi się, że będzie to produkt delikatny dla mojej skóry głowy. Niedokładnie doczytałam skład i niestety okazało się, że miał w składzie Sulfate. Dodatkowo jego zapach był tak nieprzyjemny, że nie byłam w stanie nakładać do na głowę i wykończyłam go jako produkt do mycia stóp... Eh no cóż, każdemu mogą zdążyć się wpadki! Przestrzegam Was przed kupowaniem w ciemno produktów z etykietką "Organic", bo niestety niektóre firmy bazują na naszej podświadomości i łatwowierności. Zdecydowanie nie mogę Wam polecić tego szamponu.

Mam nadzieję, że te krótkie recenzje są dla Was przydatne i dzięki temu odnajdziecie produkty, które Wam podpasują. Bardzo lubię tę serię, ponieważ pokazuje na bieżąco, że to co kupujemy należy zużywać do końca i nie pozwalam sobie na tonę otwartych kosmetyków, które zalegają w łazience lub kosmetyczce.
Zachęcam Was do przyłączenia się do tego projektu!
Jeżeli macie własną opinię na temat tych kosmetyków, zgadzacie się ze mną lub nie, to zachęcam do komentowania poniżej. Każda opinia jest cenna w ocenie danego produktu i pomaga w decyzji zakupu innym osobom.

Pozdrawiam Was serdecznie!