wtorek, 24 marca 2015

SPECIAL SKINCARE - pielęgnacja w wyjątkowych sytuacjach - dermokosmetyki, maski, glinki, oleje

We wcześniejszych postach opisałam moją aktualną pielęgnację, którą stosuję rano i wieczorem. 

MORNING SKINCARE ROUTINE - link

EVENING SKINCARE ROUTINE - link

Jednak w wyjątkowych sytuacjach np. w momencie mocniejszego przesuszenia skóry, lub przy wysypie wyprysków, zdarza mi się stosować zamiennie lub dodatkowo inne kosmetyki.
Teraz przedstawię Wam jak radzę sobie z przesuszeniem cery i problemami skórnymi.


1) PRZESUSZENIE SKÓRY


Jestem posiadaczką cery mieszanej w kierunku tłustej, ale czasem również zdarzają mi się okresowe przesuszenia skóry, lub podrażnienia. Bardzo rzadko tak się dzieje, mało mam rownież sytuacji, w których przeszkadzają mi suche skórki, ponieważ na bieżąco staram się używać peelingów, ale w takich wyjątkowych chwilach mam swoje sposoby, które Wam zdradzę.

- gotowe maseczki.

Tym razem mam w swojej kosmetyczce maseczkę Aromatherapy Associates. Jej recenzję możecie znaleźć tutaj:


Głównym składnikiem, który bardzo szybko nawadnia moją cerę jest kwas hialuronowy. Niestety typowe żele z Polski już mi się pokończyły, a ciężko w UK je znaleźć na stronach internetowych (w Boots dostaniecie Hydraluron - mam zamiar go przetestować). Warto rownież rozeznać się, w których maseczkach je znajdziecie.

- oleje

W zasadzie każdy olej, który pasuje Waszej cerze się nada. Bardzo szybko pomoże, bo skóra zostanie odżywiona, przez co zniknie przesuszenie. Dobrym rozwiązaniem jest również masaż twarzy, ja taki wykonuję przy użyciu suchego olejku Nuxe, którego zapach uwielbiam! Olejek ten możecie również wcierać w końcówki włosów, lub stosować na całe ciało.
Oleje plus masaż, efekt gwarantowany

- maseczki mocno odżywiające (kupne lub własnej roboty)

Są to maseczki na bazie olejów, owoców, płatków owsianych itp. Ja przedstawiam Wam gotową maseczkę z Lush Oatifix. Bardzo przyjemna w stosowaniu i pachnie smakowicie. 

Skład:
  • Glycerine 
  • Fine, Oatmeal 
  • Fresh, Organic Fair Trade Banana, Water, 
  • Ground Almonds,
  • Illipe Butter, 
  • Kaolin, 
  • Talc, 
  • Fair Trade Vanilla Absolute, 
  • Sandalwood Oil, 
  • Benzoin Resinoid, 
  • Coumarin, 
  • Benzyl Cinnamate, 
  • Linalool, 
  • Perfume, 
  • Gardenia Extract

  • Jak widzicie, tego typu maseczkę możecie wykonać sami w domu, przy użyciu produktów spożywczych i blendera, jednak to kosztuje troszkę wiecej zachodu. Aby miała takie samo działanie, potrzebuje trochę wiecej składników, no ale dla chcącego nic trudnego.

    2) PRZETŁUSZCZENIE, ZANIECZYSZCZENIE SKÓRY

    Moja skóra ma tendencję do przetłuszczania, w szczególności w strefie T. Dodatkowo mieszkam w Londynie i bardzo często mam do czynienia z klimatyzacją, więc moja skóra szybciej się zanieczyszcza, niż gdy mieszkałam w Polsce.
    Do walki z trądzikiem używam zazwyczaj dermokosmetyków, lub produktów naturalnych.

    Produkty z aptecznych/drogeryjnych półek: 


    - Effaclar Duo + i Effaclar A.I - kwas salicylowy

    O tych kosmetykach pisałam już wcześniej, Duo + nawet trafił do ulubieńców roku. Nie stosuję ich często, ponieważ moja obecna pielęgnacja pozwala mi w znacznym stopniu zapanować nad skórą, natomiast w wyjątkowych sytuacjach zamiast kremu na dzień stosuję Effaclar Duo +. Działa on na całą cerę w ciągu dnia i pomaga ją uspokoić, natomiast gdy zmiany pojawiają się miejscowo, nie mam potrzeby nakładania specjalistycznego kremu na całą twarz i wtedy punktowo aplikuję Effaclar A.I. 

    - żel wysuszający - punktowy

    Jako żel wysuszający, punktowo stosuję Origins Super Spot Remover, natomiast jest to środek bardzo mocno działający/drażniący. Działa, ale nie uważam go za wybitny, wydaje mi się, że spokojnie można znaleźć coś podobnego w niższej cenie. Wspominam o nim tylko dlatego, że go mam i czasem używam.

    - Triacneal - retinaldehyd

    Krem z retinoidem, który używam raz na tydzień/półtora tygodnia. Jest całkiem w porządku i również uspokaja moją cerę. Też już wcześniej o nim pisałam -> link

    PODCZAS STOSOWANIA PRODUKTÓW Z KWASAMI I RETINOIDAMI PAMIĘTAJCIE O SKUTECZNEJ I WYSOKIEJ OCHRONIE PRZECIWSŁONECZNEJ, PONIEWAŻ WASZA SKÓRA STAJE SIĘ BARDZIEJ NARAŻONA NA POPARZENIA PROMIENIAMI SŁONECZNYMI. OCHRONĘ NALEŻY STOSOWAĆ TAKŻE PODCZAS POCHMURNYCH DNI I OKRESU ZIMOWEGO.

    - maseczki z glinki (ang. clay)


    Glinka to bardzo skuteczny produkt do walki z niedoskonałościami cery i jej przetłuszczaniem.
    Glinki stosuję już od ok. trzech lat i są naprawdę bardzo skuteczne, zwłaszcza gdy mieszkacie w większych miastach i cera zanieczyszcza się bardzo szybko. Dobrze również stosować maseczki z glinki, gdy używacie ciężkich, długotrwałych podkładów. Jeżeli przed użyciem maseczki z glinki zrobicie na twarzy kompresy przy użyciu ciepłej wody, wtedy otworzą się pory, będziecie w stanie pozbyć się większości zaskórników. Po maseczce należy zamknąć pory robiąc kompres z chłodnej wody.
    Glinki mieszam z hydrolatem, wtedy uzyskuję dodatkowe właściwości. Można dodać również żel z kwasem hialuronowym lub oleje i olejki eteryczne (1 kropla - aby nie podrażnić skóry)
    W zależności od rodzaju glinki możemy uzyskać inny efekt. Ja posiadam pięć rodzajów glinek: zieloną (ciemną), białą, czerwoną, żółtą i fioletową. 

    FRANCUSKA ZIELONA GLINKA MONTRMORILLONITE (ciemna)

    - działa bardzo intensywnie - mocno oczyszcza zatkane pory
    - grubsza konsystencja - przy zmywaniu powoduje delikatny peeling
    - idealna do tłustej i mieszanej cery ze skłonnością do zanieczyszczania
    - mocno remineralizuje cerę (ok. 20 soli mineralnych - np. krzem, magnez, wapń, potas, fosfor, sód i inne oraz mikroelementy i pierwiastki śladowe: selen, molibden, cynk.)
    - maseczkę można stosować raz w tygodniu i nakładać na ok. 10-15 min
    - NIE DOPROWADZAĆ DO WYSCHNIĘCIA, BO MOŻE POWODOWAĆ PODRAŻNIENIA
    - idealna glinka na gorszy czas cery, jeżeli wypryski pojawiają się miejscowo, nakładam glinkę tylko w danym miejscu.
    - aby maseczka była delikatniejsza można dołożyć żel hialuronowy i jakikolwiek pasujący Wam olej, dla bardziej antybakteryjnego efektu dokładam olejek eteryczny z z drzewa herbacianego - 1 kropla

    FRANCUSKA GLINKA BIAŁA - KAOLIN

    - najdelikatniejsza z glinek
    - drobna konsystencja - gładka formuła
    - dobra również dla wrażliwej cery
    - wolno schnie 
    - maseczkę można stosować 1-2 w tygodniu i nakładać na ok. 10-15 min
    - używam jej wtedy, gdy moja cera nie przechodzi trudnego czasu, ale chcę mieć pewność, że jest dobrze oczyszczona.
    - dodaję jej do sypkiego pudru bambusowego z Biochemii Urody, gdy potrzebuję lepszego matu.

    GLINKA CZERWONA

    - jest to bardzo drobna w gramaturze
    - zawiera dużą ilość krzemu, żelaza, aluminium oraz wapń, magnez, sód, potas, tytan i mangan.
    - do zadań specjalnych - działa antybakteryjnie, ściąga pory
    - idealna dla tłustej cery, ale również dobra dla naczynkowej
    - stosować max. raz w tygodniu, nakładać na ok. 10 min
    - NIE DOPROWADZAĆ DO WYSCHNIĘCIA, BO MOŻE POWODOWAĆ PODRAŻNIENIA (także może odbarwić skórę - na krótko)
    - lubię ją, bo jest skuteczna, natomiast ze względu na swój kolor i gramaturę, jest bardzo uciążliwa, ponieważ brudzi. Przy stosowaniu tej glinki należy być ostrożnym.

    FRANCUSKA GLINKA ŻÓŁTA ILLITE

    - ma średnią gramaturę
    - nie zawiera aluminium - może to być istotne dla osób, które go unikają
    - zawiera żelazo, miedź, magnez, krzem, kwarc, sód i sole mineralne
    - bardzo delikatnie oczyszcza
    - dobrze odżywia i regeneruje cerę
    - efekt rozświetlania 
    - dobra dla cery normalnej
    - nakładać na ok. 10 min

    GLINKA FIOLETOWA

    - TO MOJA ULUBIONA GLINKA!!!
    - ma przepiękny kolor - chociaż to nie ma większego znaczenia pielęgnacyjnego
    - kolor nadają tlenki żelaza i krzemionki
    - konsytencją jest podobna do białej glinki, ale działanie podobne do czerwonej
    - remineralizuje, wygładza, działa przeciwzapalnie, pobudza krążenie krwi
    - aby dobrze zadziałała, powinna być gęstej konsystencji
    - nakładać na ok. 10 min i stosować raz w tygodniu.
    - NIE DOPROWADZAĆ DO WYSCHNIĘCIA, BO MOŻE POWODOWAĆ PODRAŻNIENIA (także może odbarwić skórę - na krótko)

    Tak właśnie radzę sobie, gdy mam problem ze skórą. Te kosmetyki używam sporadycznie i mieszam je z obecną pielęgnacją. 
    Mam nadzieję, że moje przykłady będą dla Was przydatne. Gorąco zachęcam Was do wypróbowania glinek i kwasu hialuronowego. Jestem ciekawa czy znacie te kosmetyki/półprodukty i czy stosujecie je w swojej pielęgnacji.

    Dziękuję za uwagę i już niebawem zapraszam do kolejnych postów!

    Little Green-eyed

    wtorek, 17 marca 2015

    EVENING SKINCARE ROUTINE - wieczorna pielęgnacja twarzy - marzec 2015

    Witam! 

    Tym razem mam dla Was moją wieczorną rutynę pielęgnacyjną, którą stosuję w okresie jesiennym, zimowym i wczesnowiosennym. Jeżeli jeszcze nie widzieliście jak wygląda wersja poranna, to zapraszam do wpisu:

    MORNING SKINCARE ROUTINE - poranna pielęgnacja twarzy - marzec 2015 - link

    Z poprzedniego posta znacie moją charakterystykę cery i wiecie już, że jestem zwolenniczką wieloetapowej pielęgnacji. 

    Kroki pielęgnacyjne, które stosuję wieczorem:

    1) DEMAKIJAŻ
    2) OCZYSZCZANIE
    3) NAWILŻANIE I ODŻYWIANIE
    4) DZIAŁANIE PRZECIWTRĄDZIKOWE 


    1) DEMAKIJAŻ

    Wieczorną rytynę zaczynam zaraz po przyjściu z pracy. Jako posiadaczka cery skłonnej do wyprysków kładę duży nacisk na demakijaż. Warto to również robić zaraz po powrocie do domu, żeby niepotrzebnie nie obciążać skóry.

    Do demakijażu obecnie używam balsamu myjącego CLINIQUE Take The Day Off wraz ze ściereczką muślinową. Usuwa on dokładnie każdy makijaż, włącznie z makijażem oczu. Następnie spłukuję twarz wodą, osuszam, a potem spryskuję ją wodą termalną. Tym razem używam Avène i ten typ wody po aplikacji należy wklepać w skórę, a na koniec nadmiar osuszyć ręcznikiem.
    Aby skóra odpoczęła zostawiam ją bez żadnych dodatkowych kosmetyków lub aplikuję ok. 2 krople oleju marula.


    2) OCZYSZCZANIE

    Raz / dwa razy w tygodniu przed myciem twarzy stosuję peeling enzymatyczny, tym razem testuję Organique i jest całkiem w porządku. Więcej na jego temat powiem Wam w  projekcie denko, gdy go wykończę, bo wtedy będę miała już wyrobione zdanie na jego temat.
    Tuż przed snem myję twarz Tołpa dermo face, sebio - normalizujący żel do mycia twarzy i używam do tego szczoteczkę Foreo Luna. Następnie tonizuję cerę ODYLIQUE Balancing Citrus Super Tonic - opakowanie testowe, tonik jest ok, skóra nie przetłuszcza się po nim i wydaje się uspokojona, niestety ma w składzie alkohol i nie wiem czy kupię go w pełnej wersji.

    3) NAWILŻANIE / ODŻYWIANIE

    Na oczyszczoną twarz nakładam serum Kiehl's Midnight Recovery Concentrate. Pisałam już o nim wiele razy. Jest to kosmetyk, który wylądował w ulubieńcach zeszłego roku. Nie zmieniłam o nim zdania i nadal bardzo ładnie regeneruje moją skórę.
    Po ok. 5 min aplikuję krem. Aktualnie używam próbki kremu Elemis Hydra-Nourish Night Cream, który kupiłam w zeszłym roku razem z którymś z brytyjskich magazynów. Kosmetyk ten ma całkiem lekką konsystencję jak na krem na noc. Jest w porządku, w żaden sposób nie zapchał mojej cery, dodatkowo jest dosyć wydajny, ale nie regeneruje tak dobrze, jak np. krem Tołpa Lipidro.
    Pod oczy aplikuję mój najnowszy zakup - Clinique all about eyes rich - jest to krem o konsystencji masła, który bardzo dobrze nawilża strefę pod oczami. Mam wrażenie, że pozostawia przyjemną ochronna powłoczkę, ale nie daje efektu przetłuszczenia. Więcej na temat tego produktu opowiem Wam po dłuższym okresie stosowania.
    Na usta, jak w porannej rutynie, aplikuję balsam do ust Nuxe.

    4) DZIAŁANIE PRZECIWTRĄDZIKOWE 

    Gdy krem, który zaaplikowałam na twarz, trochę się wchłonie, nakładam kilka kropli oleistego serum z Biochemii Urody - Lemon. Ma ono w swoim składzie kwas salicylowy, który bardzo dobroczynnie wpływa na moją cerę - odblokowuje pory, a za sprawą oleju tamanu, bardzo ładnie ją regeneruje. Myślę, że nie muszę już więcej pisać na temat tego kosmetyku, ponieważ wspominałam o nim już nie raz. To serum stosuję od czasu zakupu, czyli od połowy listopada i jestem bardzo zadowolona. Myślę jednak, że za jakiś czas odstawię go na okres wiosenno-letni i przerzucę się na lżejsza formę kwasów, ale na pewno jeszcze powrócę do tego kosmetyku w okresie jesiennym (kosmetyk jest ważny do listopada 2015). Bardzo go Wam polecam.
    Na koniec wszystko wmasowuję w twarz przy użyciu szczoteczki Foreo Luna. 

    Tak wygląda moja obecna wieczorna rutyna pielęgnacyjna. W następnym poście przedstawię Wam kosmetyki, które pomagają mi w wyjątkowych sytuacjach, takich jak wysyp wyprysków, lub drobne przesuszenia skóry. Jeżeli używacie tych produktów, to dajcie znać, bo jestem bardzo ciekawa Waszych opinii. 

    Pozdrawiam Was serdecznie!
    E.

    niedziela, 15 marca 2015

    MORNING SKINCARE ROUTINE - poranna pielęgnacja twarzy - marzec 2015



    Bardzo dużo piszę na temat produktów, które stosuję, ale jeszcze nigdy nie pokazałam Wam rutyny, w mojej pielęgnacji cery. 
    Uważam, że jest to bardzo ważna kwestia, ponieważ oprócz tego, że stosujemy dany kosmetyk, ważne jest również to w jakiej kolejności, o jakiej porze i z jaką częstotliwością go nakładamy. 
    Dzisiaj opowiem Wam o mojej porannej rutynie, z aktualnymi kosmetykami, którą stosuję od ponad pół roku. Za jakiś czas zrobię aktualizację i pokażę Wam jak zmieniła się moja pielęgnacja na sezon wiosenno-letni. Tę, którą Wam opiszę stosuję głównie w sezonie jesiennym, zimowym i wczesnowiosennym.
    Dlaczego używam słowa rutyna? Dlatego, ponieważ są to czynności, które robię konsekwentnie  i systematycznie od kilku miesięcy, oczywiście wymieniam kosmetyki, ale cały program jaki sobie ustaliłam opiera się na kilku zasadach:

    - DELIKATNE OCZYSZCZANIE
    - NAWILŻANIE
    - OCHRONA

    Ostatnio wpadła mi w recę książka dr Harolda Lancera "Skóra pełna blasku. Przełomowa metoda anti-aging" i stwierdzam, że moje kroki pielęgnacyjne częściowo pokrywają się z wytycznymi przedstawionymi w tej publikacji. Więcej o niej opowiem Wam gdy skończę ją czytać. Nie ma tam wielu rzeczy, które mnie zaskoczyły, ale o tym kiedy indziej.
    Jestem również zwolenniczką pielęgnacji wielowarstwowej, także nie przeraźcie się ilością kosmetyków, które Wam przedstawię. Aby wszystko ze sobą współgrało i dobrze się wchłaniało, nakaładam niewielkie ilości i makijaż trzyma się na nich dobrze.

    Teraz po krótce opiszę Wam moją skórę:

    Mam ukończone 27 lat, od ok. 3 lat bardziej interesuję się pielęgnacją cery i aktualnie nie jest ona w złym stanie. W związku z tym, że małymi krokami zbliżam sie do trzydziestki, moja pielęgnacja skupia się już powoli na działaniu przeciwstarzeniowym.
    Posiadam cerę mieszaną w kierunku tłustej z tendencją do zaskórników i w okresie zmian hormonalnych z tendencją do stanów zapalnych. Aktualnie udało mi się zmniejszyć aktywność stanów zapalnych do minimum i bardzo rzadko się one pojawiają.
    Skóra nie przetłuszcza się już tak bardzo jak wcześniej, ale opowiem o tym dokładniej podczas omawiania konkretnych kosmetyków.

    1) DELIKATNE OCZYSZCZANIE

    Do czyszczenia twarzy stosuję balsam myjący REN Rosa Centifolia Hot Cloth Cleanser oraz szczoteczkę Foreo Luna. 
    Nakładam niewielką ilość kosmetyku na dłonie i rozprowadzam na twarzy, następnie masuję szczoteczką po stronie z wypustkami. Twarz oczyszczam do momentu, aż szczoteczka sygnalizuje, że koniec procesu mycia. Resztę kosmetyku ściągam ściereczką muślinową (REN) nasączoną wodą, nie pocieram mocno, tylko delikatnie zmywam balsam.
    Następnie tonizuję skórę tonikiem lub wodą termalną. Aktualnie testuję Odylique Calming Rose Super Tonic. Jest w porządku, chociaż wolałabym, aby nie miał w składzie alkoholu.

    2) NAWILŻANIE

    Na oczyszczoną twarz nakładam serum z vitaminą C, aktualnie stosuję serum z Biochemia Urody - Flavo C, z aktywną lewoskrętną witaminą C.
    Witamina C jest idealnym antyoksydantem, czyli zapobiega procesom przeciwstarzeniowym, dodatkowo jest idealna dla osób, które potrzebują rozświetlania cery oraz redukcji przebarwień. Polecana jest również osobom, które palą (ale jeżeli na prawdę chcecie mieć ładną cerę, to rzućcie palenie ;) ) oraz osobom prowadzącym intensywny tryb życia i mieszkającym w dużych miastach, ponieważ znacząco poprawia wygląd cery.

    Gdy serum się wchłonie, a zazwyczaj dzieje sie to bardzo szybko, nakładam krem na dzień. Aktualnie stosuję REN Vita Mineral, który bardzo dobrze się u mnie sprawdza. Nie natłuszcza skóry, tylko ją dobrze nawilża i pozostawia satynowe wykończenie. Bardzo przyjemna konsystencja i nie trzeba nakładać go bardzo dużo, bo jest wydajny.

    Oczywiście przy nakładaniu kremu omijam okolice oczu i w to miejsce aplikuję krem pod oczy. Teraz stosuję lekki krem Tołpa z serii dermo face Lipidro. Jest w porządku, ale myślę, że wolę bardziej bogate konsystencją preparaty.

    Gdy nałożę wszystkie produkty pielęgnacyjne włączam ponownie Lunę i w kolejnym trybie, używając drugiej strony szczoteczki, wykonuję masaż twarzy. Trwa on ok. minutę i nigdy nie omijam tej czynności, ponieważ pozwala ona dobrze wprowadzić kosmetyki w skórę i jest bardzo odprężająca.

    3) OCHRONA

    Kiedyś korzystałam z ochrony przeciwsłonecznej w kosmetykach do makijażu, latem gdy wiedziałam, że będę dłużej przebywać na słońcu, używałam dodatkowego filtra.
    Filtry przeciewsłoneczne kojarzą mi się, przy mojej tłustawej cerze, z efektem przetłuszczonej cery. Ostatnio w końcu udało mi się kupić matującą wersję filta Vichy SPF 30 i jestem zachwycona.
    Po codziennym stosowaniu tego kosmetyku widzę, że mam mniej przebarwień potrądzikowych, a gdy się pojawiają, to szybciej znikają. Dodatkowo ten filtr pełni dla mnie funkcję emulsji matujacej, a przy tym nie wysusza skóry. Makijaż, odkąd stosuję Vichy, wygląda znacznie lepiej i nie mam już tak dużego problemu świecenia skóry. 
    Jedyną wadą, jak dla mnie, jest fakt, że są to filtry chemiczne, a ja ciągle szukam idealnego filtra mineralnego. Jeżeli znacie taki produkt, to proszę dajcie mi znać. Jeżeli nie znajdę innego, to przy kolejnym pobycie w Polsce, zakupię filtr Vichy o SPF 50, aby zwiększyć ochronę na okres letni. (w UK Vichy nie dystrybuuje serii z kremów z filtrami)
    Muszę tutaj jeszcze dodatkowo zaznaczyć, że zdecydowałam się na używanie dodatkowych filtrów na codzień, ze względu na to, że stosuję w pielęgnacji kwasy oraz retinoidy. Jeżeli również po nie sięgacie, to koniecznie nie zapominajcie o dobrej ochronie przeciwsłonecznej!
    Na zakończenie nakładam na usta balsam Nuxe, który idealnie chroni i przygotowuje usta do aplikacji pomadki.

    I to są wszystkie kroki pielęgnacyjne, które stosuję rano. Zazwyczaj tak wygląda moja stała pielęgnacja, czasem jedynie zmienia się w okresie burzy hormonów, natomiast o tym napiszę w osobnym poście. 
    A jaką pielęgnację Wy stosujecie? Czy znacie któryś z produktów, który używam? Czy też popieracie pielęgnacje wielowarstwową?
    Dziękuję za uwagę i już niedługo pojawi się kolejna część, tym razem z moją pielęgnacją wieczorną.

    Pozdrawiam!
    Małe Zielonookie 

    środa, 11 marca 2015

    Inspiracje i ulubieńcy lutego 2015

    W tym miesiącu mam sporo inspiracji, o których chciałabym Wam krótko opowiedzieć, mam również dla Was namiar na interesujące miejsce oraz kilka produktów kosmetycznych. Zapraszam do dalszej lektury.

    1) "THEORY OF EVERYTHING" - film


    https://m.youtube.com/watch?v=Salz7uGp72c

    "Teoria Wszystkiego" 
    Film chciałam obejrzeć już dawno temu, niestety nie bardzo miałam czas, ale w końcu udało nam się wybrać z mężem do kina. Z tego co wiem, był to jeden z ostatnich dni, gdy film jeszcze wyświetlano w angielskich kinach. 
    Została tu przedstawiona historia brytyjskiego naukowca Stephena Hawkinga. Jest to genialny człowiek, twórca teorii czarnych dziur, akademicki wybitny matematyk i pisarz. W filmie pokazano jego walkę o komfortowe i twórcze życie, mimo przeciwności losu jaką jest choroba - stwardnienie zanikowe boczne. Historia tego człowieka daje nadzieję, że jeżeli tylko chce się coś zrobić, to należy do tego dążyć i nie wolno poddawać się. Widzimy, że nawet osoby z głęboka niepełnosprawnością, są w stanie tworzyć, być szczęśliwe, mieć rodzinę i ciekawe życie. Nie ma rzeczy niemożliwych, bywają tylko trudne do wykonania. Oczywiście była tam rownież bardzo smutne momenty, ale nie chcę Wam więcej zdradzać. Bardzo wzruszył mnie ten film i zdecydowanie polecam go Wam. Nie jest to łatwa historia, ale warto ją poznać.
    Brawa dla odtwórcy głównej roli - Eddie Redmayne.

    2) "IDA" - film


    https://www.youtube.com/watch?v=oXhCaVqB0x0

    Oskar dla Polskiej produkcji! Jestem bardzo dumna z tego, natomiast nie był to jedyny powód dla którego zdecydowałam się na obejrzenie filmu. Pod koniec listopada nagrałam go na dekoder, ponieważ został puszczony na platformie Canal +. Film czekał na nasze spotkanie z przyjaciółką, które w końcu odbyło się pod koniec lutego.
    Główna bohaterka to Anna - dziewczyna przed ślubami zakonnymi, która dowiaduje się o swoim żydowskim pochodzeniu. Cała akcja toczy się w latach 60-tych ubiegłego wieku. Dziewczyna odwiedza swoją jedyną krewną i próbuje poznać tragiczne losy swojej rodziny z czasów drugiej wojny światowej. Nie chcę zdradzać Wam więcej szczegółów, zachęcam do obejrzenia filmu.
    Jeżeli chodzi o historię przedstawioną w filmie, to niestety nie zaskoczyła mnie (jeżeli można to tak powiedzieć), jest to historia jakich pewnie było wiele w tych czasach. Ogromne brawa jednak biję za ujęcia! Sposób sfilmowania tego czarnobiałego filmu powalił mnie na łopatki! Przepiękne kadry, ustawienie światła, mało dialogów, a przez to trudna i idealnie zagrana rola aktorów jest warta Oskara! Widać dylematy, które tłoczą się w głowach bohaterów. Dodatkowo zwróciłam uwagę na scenografię żywcem wyjętą z lat szećdziesiątych, jest dopracowana do najmniejszego szczegułu - mam na myśli m.in. ulice, witryny sklepowe. 
    Jeżeli jeszcze nie widzieliście tego filmu, zróbcie to jak najszybciej!

    3) Soundtrack - Fifty shades of Grey - muzyka

    Widziałam film i nie zachwycił mnie, ale właściwie nie spodziewałam się tego i myślę, że nie powinnam wiecej pisać o nim w związku z ulubieńcami, więc przejdę od razu do konkretów.
    Soundtrack wg. mnie jest super i zasługuje na wzmiankę, ponieważ na prawdę bardzo często go słuchałam. Na szczególne wyróżnienie zasługują: 

    "Earned It" - The Weeknd



    https://www.youtube.com/watch?v=waU75jdUnYw
    "Crazy In Love" - remix 2014 -  Beyoncé 



    https://www.youtube.com/watch?v=4-SMS1aMHHg

    "I Put a Spell On You" - Annie Lennox 


    https://www.youtube.com/watch?v=3TrSMaOZm3Y

    4) "Steve Jobs, człowiek który myślał inaczej" Karen Blumenthal - książka


    Uwielbiam czytać o osobach, które w jakiś sposób mogą mnie zainspirować. Zdecydowanie Steve Jobs jest taką osobą. Książka, o której teraz piszę jest skróconą i skompensowaną biografią Jobs'a, o którym chyba już każdy słyszał. Znajdziecie tutaj informacje o początkach i kontynuacji kariery Steva, ale wszystko jest od samego początku ściśle powiązane z historią marki Apple. Jako użytkownik tych sprzętów nie mogłam nie zainteresować się jednym z największych wizjonerów naszych czasów. Uważam, że produkty Apple idealnie wpasowują się w oczekiwania i wymagania współczesnych ludzi. Warto zapoznać się z ideologią twórcy jednych z najlepiej sprzedających się sprzętów na świecie i spróbować zrozumieć pożądanie związane z chęcią posiadania ich. Jako osoba wrażliwa na design i szukająca czegoś więcej niż tylko użyteczny sprzęt, byłam bardzo ciekawa genezy macbook, iphone i ipad, które bardzo pomagają mi w życiu codziennym. Gdyby nie te sprzęty nie byłabym w stanie wygospodarować czasu, żeby prowadzić tego bloga.
    Książka jest napisana w bardzo przystępny sposób i zawiera wszystkie informacje w pigułce, polecam się z nią zapoznać.
    Niedługo zabieram się do pełnej biografii Steva Jobsa i mam też inne książki związane z marketingiem firmy Apple, który moim zdaniem jest jednym z najlepszych na świecie.
    Jak tylko skończę te lektury, to napewno dam Wam znać.


    5) Bicester Village


    Już tyle razy słyszałam o legendarnych outletach w UK, że w końcu z mężem postanowiliśmy wybrać się do jednego z nich. Bicester (czytaj [Bister] ;) ) Village jest położone w pobliżu Oxford. Najpierw wybraliśmy się na krótki spacer po Oxford, ale gdy angielska pogoda nas wystraszyła, pojechaliśmy do Bicester Village. Miasteczko odwiedziliśmy w niedzielę i niestety nie był to najlepszy termin, ale ze względu na pracę, jedyny możliwy. Parking w pobliżu Outletu był całkowicie zapełniony i znaki drogowe prowadziły nas na drugi parking, który okazało się, że jest dosyć daleko od sklepów. Na początku trochę nas to przeraziło, bo nie mieliśmy ochoty spacerować w strugach deszczu. Na szczęście na miejscu od razu się okazało, że nie mieliśmy się czego obawiać, bo outlet zapewnił darmowy transport autokarem na miejsce wioski i powrót na parking.

    Jeżeli chodzi o sam outlet, to jest to miejsce na powietrzu z osobnymi butikami w osobnych budynkach, czyli tzw. wioska ze sklepami. Mamy do wyboru wiele marek. 
    Zapraszam do zapoznania się ze stroną -> link
    Niestety nie zrobiłam wielu zdjęć, bo na zewnątrz bardzo padał deszcz, a wewnątrz były tłumy. Ale obiecuję, że jak będę tam następnym razem, to przygotuję osobny post i zrobię więcej zdjęć.


    Zrobiliśmy małe zakupy w Lacoste, Ralph Lauren, Michael Kors i L'Occitane.
    Nie zaszaleliśmy, ponieważ nasza wycieczka do Bicester Village miała bardziej zapoznawczy charakter i nie nastawialiśmy się na wielkie zakupy, a wierzcie mi, że jak ktoś planuje tam zakupy, to może zostawić worek pieniędzy.
    Jeżeli planujecie większe zakupy w znacznie niższej cenie niż regularna, to mogę polecić Wam, oprócz tych sklepów, o których wspomniałam wcześniej, m.in.: Prada, Vivianne Westwood, Kate Spade, Timberland, Tory Burch, Barburry. 

    Moja opinia:

    Ciekawe miejsce, w którym możecie kupić po dużej przecenie produkty znanych marek. Natomiast nie spodziewajcie się tam najnowszych kolekcji. Również raczej nie uda Wam się kupić produktów będących klasycznymi modelami, będącymi w ciągłej sprzedaży. 
    Słyszałam także o tym, że niektóre marki robią produkty specjalnie do outletów i mogą się one różnić od tych, które zazwyczaj możecie kupić w normalnych butikach.
    Nie jestem w stanie tego stwierdzić w każdej marce, którą odwiedziłam, ale np. torebki MK, które widziałam w Bicester Village, były głównie wykonane z miękkiej skóry i wiele miało duże logo. Były ładne, ale nie wszystkie modele rzuciły mi sie w oczy, gdy odwiedzałam zwyczajne butiki MK np. w Londynie. Jeżeli chodzi o trench Barburry, to ceny były znacznie niższe niż regularne, ale zwróciłam uwagę, że w tych modelach, które oglądałam nie było podszycia kołnierzyka ich klasyczną kratą. Jeżeli chodzi o jakość produktów, to po dokładniejszym obejrzeniu nie wyglądały na jakieś wybrakowane lub gorsze gatunkowo, ale nie jestem w stanie stwierdzić tego dokładnie bez ich zakupu i użytkowania. 
    Wiem, że jeszcze napewno tam pojedziemy.
    Jeżeli macie ochtę na większe zakupy, to warto odwiedzić Bicester Village.

    Ulubieńcy kosmetyczni:

    7) Nuxe - Reve de miel - balsam do ust



    Jak już zapewne zauważyliście jestem ogromną fanką balsamu do ust Alterra. Ma dobry skład, dodatkowo kosztuje ok. 5 zł. Postanowiłam jednak wypróbować legendarny balsam z Nuxe. Może zacznę od minusów. Ciężki szklany słoiczek, w którym dłubiemy palcem. Jest to minus i zdecydowanie nie nadaje się on do stosowania w ciagu dnia i do noszenia w torebce, bo jest to bardzo niehigieniczne. Ale, ale... Ja go stosuję przy porannej i wieczornej pielęgnacji i w tym przypadku słoiczek mi nie przeszkadza. Konsystencją i zapachem bardzo przypomina mi balsam z Fresh&Natural, który jest znacznie tańszy, ale Nuxe ma dłuższy termin przydatności bo aż rok (Fresh&Natural pół roku). Balsam bardzo dobrze nawilża i regeneruje usta. Moim zdaniem jest, to trochę bardziej luksusowy produkt i bardzo przyjemnie się go stosuje. Nie jest to MUST HAVE, ale jeżeli macie ochotę wydać troszkę więcej pieniędzy na balsam, to ja Nuxe polecam.

    8) Chloè by Chloè - EDP - zapach



    Zapach Chloè chodził za mną już od dłuższego czasu... Kupiłabym go wcześniej, ale chciałam najpierw wykończyć inne perfumy, żeby nie mieć ich za dużo na raz. Gdy leciałam w styczniu do Polski z lotniska Stansted, postanowiłam w końcu kupić te perfumy. Dla zainteresowanych na strefie bezcłowej 50 ml kosztowało mnie £49,50 (75 ml - £59,85 - styczeń 2015).
    Odkąd tylko kupiłam Chloè stosowałam je codziennie. Zapach jest świeży, kobiecy i elegancki. Idealnie wpasowuje się w sezon zimowy, ale myślę, że będę go stosować również podaczas ciepłych miesięcy. Jak miałabym opisać swój zapach jednym słowem byłoby to "Chloè".

    9) Organique - crystal - naturalny dezodorant



    Nasłuchałam się wielu złych opinii o szkodliwych składnikach jakie możemy spotkać w zwykłych antyperspirantach, że postanowiłam coś z tym zrobić. Jak byłam ostatnim razem w Organique wpadł mi w oczy naturalny dezodorant - kryształ ałunu. Jako że nie należę do osób, które mają problem z nadmierną potliwością, kupiłam go. Od pierwszego zastosowania zadziałał na mnie, mimo że słyszałam, że czasem skóra potrzebuje czasu, żeby przyzwyczaić się. Może nie ma efektu totalnej blokady, ale dla mnie ten efekt jest wystarczający, nie mam również problemu z nieprzyjemnym zapachem. Dezodorant spełnia swoje zadanie.
    Przed użyciem należy oczyścić skórę. Następnie trzeba zwilżyć kryształ, potrzeć miejsce na skórze, które chcemy ochronić przed potem. Po użyciu należy przepłukać kryształ pod bieżącą wodą i odstawić do wyschnięcia.
    Jeżeli nie potrzebujecie wielkiej ochrony, to warto zainteresować się tym bezpiecznym i naturalnym antyperspirantem.

    10) Eveline Cosmetics - odżywka do rzęs + tusz Dior Diorshow Overlcurl



    Kupiłam jakiś czas temu maskarę z Diora, dzielnie czekała w kolejce na swoją kolej, niestety byłam bardzo rozczarowana po pierwszym użyciu. Rzęsy bardzo się skleiły i wyglądało to niechlujnie. Pomyślałam "no tak wyrzuciłam pieniądze w błoto", ale przypomniałam sobie o odżywce z Eveline, którą wychwalało już kilka osób. Skoro Dior wypuścił taki primer pod tusz rownież w swoim asortymencie, to może to uratuje ten nieszczęsny tusz. 
    Nie myliłam się! 



    Baza jest biała i nakładamy ją przed maskarą. Rozprowadza się bardzo łatwo za pomocą precyzyjnej silikonowej szczoteczki. Primer na moment powoduje, że nasze rzęsy są białe. Najpierw nakładam produkt na jedno oko, a potem na drugie i daję tym samym chwilę na jego przyschnięcie, następnie nakładam tusz do rzęs zaczynając od pierwszego oka. Maskara rozprowadza się bardzo dobrze po użyciu Eveline, rzęsy nie sklejają się i są ładnie wyczesane, dodatkowo baza daje idealny efekt pogrubienia, który nadal mieści się w standardach schludnego efektu.



    Jestem bardzo zadowolona z połączenia tych dwóch produktów. Mix trzyma się cały dzień, bez osypywania i cały czas wygląda efektownie. Myślę, że ta odżywka sprawdzi się również z innymi tuszami, ale sprawdzę to dopiero, gdy skończę Diorshow (mam nadzieję, że zostanie mi trochętej odżywki). Jeżeli macie problem z konsystencją tuszu, to bardzo polecam Primer Eveline. Cena to ok. 15 zł.

    11) Sally Hansen - InstaDry Top Coat



    Absolutnie najlepszy top coat jaki kiedykolwiek używałam, a przeszłam już przez Essie i OPI. Jeżeli chodzi o lakiery, to te dwie marki są dla mnie zdecydowanie najlepsze, tak wśród top coat'tów prym wiedzie Sally Hansen. Koniecznie ta czerwona wersja. Nie powiem, że nie miałam z nim wcześniej styczności, ale pomyślałam, że skoro lakiery z Essie i OPI są takie dobre, to i top coat'y muszą być świetne. Essie był nie najgorszy  ale gdy powróciłam do Sally Hansen, przypomniałam sobie jak bardzo go lubię. 
    Efekt nabłyszczenia płytki wyglada jak przy manicure hybrydowym i utrzymuje się znacznie dłużej niż w przypadku Essie (do ok. 7 dni). Zauważyłam również, że Sally Hansen umożliwia posiadanie nienagannego koloru przez 5/6 dni, po tym czasie dopiero ścierają się końcówki i zaczynają się delikatne odpryski. 
    Minusy:
    - Jak pamiętam z czasów, kiedy go wcześniej stosowałam, gęstniał mniej więcej w połowie pojemności buteleczki. (Teraz po ok. miesiącu jest nadal płynny)
    - Jeżeli nałożycie zbyt grubą warstwę, po kilku dniach możecie zobaczyć delikatne pęknięcia na lakierze
    - nie sprawdza się gdy formuła jest już za gęsta i traci właściwości przy rozcieńczeniu

    Plusy:
    - tańszy niż Essie i OPI - w internecie zakupiłam go za ok. 20zł
    - pięknie nabłyszcza płytkę - długotrwały efekt
    - przedłuża czas noszenia manicure
    - przyspiesza wysuszanie lakieru

    Zobaczymy jak ta buteleczka produktu długo zachowa świeżość, na pewno dam Wam znać w projekcie denko. Jak na razie bardzo polecam!

    12) OPI - Fifty Shades of Grey - cała kolekcja lakierów



    Gdy tylko zobaczyłam całą kolekcję tych lakierów, zapragnęłam wszystkie. Mam odcienie szarości, natomiast te są bardzo nietypowe. Bardzo spodobał mi się lakier brokatowy, który zazwyczaj stosuję jako akcent na serdecznym palcu - Shine For Me, jest bardzo wyjątkowy i pięknie połyskuje. Dodatkowo przydał mi się kolor srebrny, którego nie posiadałam w swojej kolekcji. Kolejny bardzo ciekawy kolor w tym zestawie to Romantically Involved - ciemna, przybrudzona szarością czerwień.

    Poniżej przedstawiam Wam moje przykłady manicure z użyciem tych lakierów:


    OPI - Dark Side Of The Mood, Shine For Me
    OPI - Embrace The Grey, Shine For Me, Cement The Deal
    OPI - Romantic Involved
    Jestem bardzo ciekawa czy podzielacie moją opinię względem produktów, które polubiłam w tym miesiącu. Dajcie proszę znać czy byliście w Bicester Village i co sądzicie o tym outlecie. Dziękuję za uwagę i już niedługo zapraszam do kolejnych postów!

    Pozdrawiam!
    E.

    sobota, 7 marca 2015

    OXFORD - WYGODNY OOTD - LITTLE GREEN-EYED W PODRÓŻY




    Dzisiaj zapraszam Was na outfit, który przygotowałam na spontaniczny wyjazd do Oxfordu. 
    Miał być ciepły i wygodny, więc buty New Balance były niezbędne. Na samym początku pogoda była bardzo ładna i świeciło słońce, dlatego okulary przeciwsłoneczne były przydatne. Niestety, jak przystało na Wielką Brytanię, po chwili zamiast okularów potrzebowałam parasola.
    Oxford jest pięknym miastem i na pewno zawitamy tutaj jeszcze nie raz. Po spacerze w słońcu, a potem w strugach deszczu udaliśmy się do outletu w Bicester Village, ale o tym więcej już niebawem. 





    kurtka - Zara
    spodnie - Levi's
    szal, czapka (kaszmir) - H&M
    rękawiczki (wełna) - H&M
    buty - New Balance 373 (najwygodniejsze buty na świecie ;))
    torebka - Michael Kors (Selma Large - Dune) - zawsze wypakowana po brzegi ;)
    okulary - Ray Ban (Aviator Large 001/51 2N) - jak świeciło na początku słońce, były bardzo przydatne
    parasol - Fulton - jeżeli wybieracie się do UK, to parasol - rzecz niezbędna ;)




    podkład - Revlon Colorstay combination / oily skin 150 Buff
    corektor rozświetlający / rozświetlacz - YSL Touche Éclat 1,5
    bronzer - Elizabeth Arden Pure Finish Bronze Powder
    rozświetlacz - the Balm Mary-Lou Manizer
    róż do policzków - Smashbox Pose
    puder - Lili Lolo Flawless Matte
    baza pod cienie - Artdeco 
    cienie do powiek - Dior 30 Montaigne
    eyeliner - Bobbi Brown Espresso Ink 7
    maskara - Dior Diorshow Iconic Overcurl 090
    kredka do brwi - Soap&Glory Archery Hot Chocolate
    konturówka do ust - Bourjois 04 Chaud
    pomadka - Dior Rouge Dior Nude 663 Giupure



    palec serdeczny - O.P.I Embrace the grey + Shine for me
    palec środkowy - O.P.I Embrace the grey 
    pozostałe paznokcie O.P.I Cement the deal


    Singing in the rain... ;)

    Pozdrawiam serdecznie!
    Little Green-eyed

    PS mam nadzieję, że podobał Wam się mój OOTD z przymrużeniem oka ;) 

    niedziela, 1 marca 2015

    LUTY - @littlegreeneyed na instagram


    Zapraszam na podsumowanie miesiąca na fotografiach, które umieściłam na instagram. Luty był bardzo udany oraz pełen atrakcji, mimo że nie jest to mój ulubiony miesiąc w roku. Wraz z mężem odwiedziliśmy Oxford i pobliski outlet w Bicester Village. Przeczytałam również ciekawe książki, a do kosmetyczki wpadło kilka nowości. Sporo gotowaliśmy, a niektóre efekty naszej pracy mogliście obejrzeć na instagram. Dodatkowo nie obyło się bez małych grzeszków kulinarnych - w lutym był tłusty czwartek i Pancake Day! Już niedługo zapraszam na inspiracje i ulubieńców lutego, gdzie trochę więcej opiszę o tym, co działo się w poprzednim miesiącu.





































    POZDRAWIAM!

    Ewelina