Mam małe opóźnienie z tym postem, ponieważ w Polsce byłam już jakiś czas temu, w styczniu.
Ale myślę, że zainteresują Was zakupy, które zrobiłam w polskich drogeriach.
SEPHORA
Zacznijmy od zakupów w Sephora, której sieć niestety nie jest dostępna w UK. Najbliższa Sephora dla mnie jest we Francji, dlatego postanowiłam wybrać się do niej przy okazji pobytu w Polsce.
Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem kupienia paletki Naked i mój wybór padł na Naked 2. Gdy weszłam do sklepu okazało się, że Sephora prowadzi sprzedaż tych palet, ale stacjonarnie można kupić jedynie paletę Naked 3.
Dodatkowo dobrałam sobie jeszcze konturowkę firmy Sephora.
Przesyłka przyszła bardzo szybko i udało mi się jeszcze ją odebrać przed moim powrotem do UK.
W ten sposób stałam się posiadaczką obu palet Naked i jak już pewnie zauważyliście, jestem bardzo zadowolona z ich zakupu, ponieważ znalazły się już nawet w ulubieńcach stycznia 2015 - link.
Z paletami dostałam również dwa zestawy próbek baz pod cienie Urban Decay.
ORGANIQUE
Bardzo dużo słyszałam o kosmetykach naturalnych produkowanych przez tę markę. W końcu postanowiłam zajrzeć do jej stacjonarnego sklepu, który mieści się m. in. W Magnolia Park we Wrocławiu.
Na wstępie dostałam zniżkę -10% która obowiązywała za ukazaniem kuponu, który wcześniej otrzymałam. Założyłam również kartę lojalnościową (nie pokażę jej Wam, ponieważ zostawiłam ją mamie), umożliwia ona kolekcjonowanie punktów, które później możecie wykorzystać na zakupy w sklepie.
Postanowiłam wypróbować kilka produktów, które już w jakiś sposób będą w stanie przedstawić mi markę.
Zdecydowałam się na szampon do włosów - energetyzujący - guarana i papaya, peeling enzymatyczny (chcę go skonfrontować z peelingiem z Biochemia Urody, którego jestem wielką fanką) oraz naturalny dezodorant wykonany z kryształu ałunu.
Dodatkowo dostałam kilka próbek, które na pewno niedługo przetestuję.
Jak tylko wykończę moje bieżące kosmetyki, to zabieram się za testowanie tych produktów i dam Wam znać w postach na blogu.
SUPERPHARM & ROSSMANN
Oj tutaj bardzo zaszalałam! Przede wszystkim uzupełniłam zapasy kosmetyków, które zawsze/zazwyczaj kupuję w Polsce.
Zacznę od mojego ulubionego zmywacza do paznokci Laura Conti, który jako jedyny nie niszczy mi płytki paznokciowej. Hmm... tak zrobiłam zapas w Rossmann - 4 sztuki plus nowy w opakowaniu z pompką, który bardzo dobrze się sprawdza i chyba to opakowanie zostanie ze mną na dłużej.
Wyprawa do Rossmann nie mogła się obyć bez zakupienia produktów BabyDream.
Zrobiłam zapas na mleczka myjące, oliwki i inne kremy/balsamy.
Kosmetyki firmy Tołpa kupiłam w SuperPharm i Rossmann. Jak zwykle do koszyka trafił krem lipidowy bogaty, który używam z przerwami i dzielę z mężem. Dokupiłam również do kompletu dla mnie krem pod oczy z serii Lipidro.
Kupiłam żele do mycia twarzy z serii Sebio, których także używamy wspólnie z mężem. Dla męża wybrałam balsam po goleniu. Gdy zaczęłam przeszukiwać półki, w oczy rzuciła mi się odżywka do włosów, której jestem bardzo ciekawa, ale musi poczekać jeszcze w kolejce.
Standardowo do koszyka wrzuciłam żele pod prysznic, część już używałam, a inne są nowością. Dodatkowo dobrałam sobie małe opakowania - 50ml, ponieważ czeka mnie kilka wyjazdów w tym roku.
W Rossmann'ie zwróciłam uwagę na markę GreenPharmacy i postanowiłam kupić od nich peeling do stóp, który wypróbuję w okresie letnim. Nigdy nie miałam tego typu kosmetyku i jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi.
Do tego standardowo kupiłam kolejne opakowanie balsamu do ust Alterra, który był na promocji i zapłaciłam za niego mniej niż 4 zł.
Dużo słyszałam także o odżywce Eveline. Nie zachwyca składem, ale ja mam zamiar stosować ją pod tusz do rzęs jako bazę i zdradzę Wam, że zaskoczyło mnie to jak dobrze sprawdza się, ale o tym już niedługo w kolejnych postach.
Skończył się mój zapas płynów do higieny intymnej i postanowiłam bliżej przyjrzeć się nowej odsłonie produktów Lactacyd. Niestety trzeba bardzo dokładnie czytać składy, ponieważ wersji jest bardzo dużo i mimo zapewnień producenta o delikatności, w wielu przypadkach występuje SLS. Ja wybrałam wersję z najlepszym składem i bez SLS - różowy - ultra delikatny.
W SuperPharm weszłam do sekcji aptecznej i udało mi się upolować w dobrej cenie Serum z AURIGA. Tym razem zdecydowałam się na wersję forte z dodatkowymi mini opakowaniami w wersji regularnej, które na pewno przydadzą się w podróży.
Podczas pobytu w Polsce używałam próbki żelu do twarzy Avene - Cleanance i zdecydowałam się na pełnowymiarowe opakowanie.
Kupiłam również kolejne opakowanie Effaclar Duo Plus, ponieważ dermokosmetyki marek francuskich w UK są bardzo drogie, za ten krem zapłaciłam niecałe 50zł, a w Boots gdy kupowałam ostatnio wydałam ponad £15. Postanowiłam również wypróbować punktowy preparat Effaclar A.I. W promocji kupiłam sobie również wodę termalną Avene, która bardzo lubię.
W SuperPharm znalazłam w promocji Serum Bielenda - Super Power Mezo Serum z 10% kwasem migdałowym. Bardzo dużo dobrego słyszałam na temat tego produktu, dlatego postanowiłam go kupić. Również nigdy nie stosowałam żadnego preparatu z kwasem migdałowym i jestem bardzo ciekawa, czy będzie działał na mnie tak dobrze jak kwas salicylowy. Na razie muszę skończyć serum Lemon z BU, także myślę, że na wiosnę będę mogła zacząć stosować serum z Bielenda. Jestem również bardzo ciekawa maseczek Bielenda i na wypróbowanie kupiłam Nawilżającą z kwasem hialuronowym +30, mimo że jeszcze nie skończyłam 30 lat, to myślę, że nic się nie stanie gdy ją wypróbuję.
Do koszyka dorzuciłam balsam do ust Nuxe, jest on już legendarnym kosmetykiem, na którego zdecydowałam się dopiero teraz. Pachnie przepięknie i napewno jeszcze o nim usłyszycie.
Konturówka z Bourjois. Zaciekawiła mnie kolorem (04) i postanowiłam ją kupić.
W sklepie internetowym udało mi się w końcu dostać matujący krem z filtrem Vichy, niestety tylko w wersji z SPF 30, a nie tak jak planowałam SPF 50, ale w okresie zimowym i wiosennym, przy moim trybie życia, jest to wystarczająca ochrona przeciwsłoneczna.
Myślę, że jeszcze usłyszycie o tym kremie, ale na razie nie chcę nic więcej o nim pisać.
GOLDEN ROSE
Od dłuższego czasu chciałam wypróbować typowy cień do brwi. Najpierw myślałam o marce Inglot, ale w Magnolii Park we Wrocławiu mamy wyspę Golden Rose. Znalazłam tam idealny odcień dla siebie - 104. Kosztował ok. 10 zł! Miałam już mały falstart, bo zdążyliście już usłyszeć o nim w ulubieńcach stycznia.
Bardzo dobry i daje ładny delikatny efekt.
I to są całe zakupy, które poczyniłam w Polsce. Oczywiście nie przywiozłam tego wszystkiego osobiście, tylko wysłałam paczkę do UK (kosmetyki nie były jedynym powodem dla którego nadałam przesyłkę). Ktoś może powiedzieć, że przecież w UK też są kosmetyki i że na pewno znalazłabym tutaj jakieś zamienniki. Możliwe, ale ja z niektórymi kosmetykami nie mogę się rozstać ;) a niektóre czasem opłaca mi się sprowadzić z Polski, bo są tańsze.
Mam nadzieję, że Was zaciekawiłam zakupami i teraz wiecie jakich testów kosmetyków możecie się spodziewać w najbliższym czasie.
Pozdrawiam serdecznie!
E.