środa, 25 lutego 2015

HAUL - Zakupy z Polski (grudzień 2014 / styczeń 2015) - SEPHORA, ORGANIQUE, SUPERPHARM & ROSSMANN


Mam małe opóźnienie z tym postem, ponieważ w Polsce byłam już jakiś czas temu, w styczniu.
Ale myślę, że zainteresują Was zakupy, które zrobiłam w polskich drogeriach.

SEPHORA


Zacznijmy od zakupów w Sephora, której sieć niestety nie jest dostępna w UK. Najbliższa Sephora dla mnie jest we Francji, dlatego postanowiłam wybrać się do niej przy okazji pobytu w Polsce.
Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem kupienia paletki Naked i mój wybór padł na Naked 2. Gdy weszłam do sklepu okazało się, że Sephora prowadzi sprzedaż tych palet, ale stacjonarnie można kupić jedynie paletę Naked 3. 




Postanowiłam porobić sobie jej swatch'e i po dłuższej chwili zdecydowałam, że bardzo przypadła mi do gustu i kupiłam ją. 
Dodatkowo dobrałam sobie jeszcze konturowkę firmy Sephora.




Po wypróbowaniu palety Naked 3, tak bardzo mnie zachwyciła, że postanowiłam dokupić sobie jeszcze Naked 2, która jest w bardziej złotych odcieniach.




Przesyłka przyszła bardzo szybko i udało mi się jeszcze ją odebrać przed moim powrotem do UK.
W ten sposób stałam się posiadaczką obu palet Naked i jak już pewnie zauważyliście, jestem bardzo zadowolona z ich zakupu, ponieważ znalazły się już nawet w ulubieńcach stycznia 2015 - link.
Z paletami dostałam również dwa zestawy próbek baz pod cienie Urban Decay.

ORGANIQUE



Bardzo dużo słyszałam o kosmetykach naturalnych produkowanych przez tę markę. W końcu postanowiłam zajrzeć do jej stacjonarnego sklepu, który mieści się m. in. W Magnolia Park we Wrocławiu.
Na wstępie dostałam zniżkę -10% która obowiązywała za ukazaniem kuponu, który wcześniej otrzymałam. Założyłam również kartę lojalnościową (nie pokażę jej Wam, ponieważ zostawiłam ją mamie), umożliwia ona kolekcjonowanie punktów, które później możecie wykorzystać na zakupy w sklepie. 
Postanowiłam wypróbować kilka produktów, które już w jakiś sposób będą w stanie przedstawić mi markę. 
Zdecydowałam się na szampon do włosów - energetyzujący - guarana i papaya, peeling enzymatyczny (chcę go skonfrontować z peelingiem z Biochemia Urody, którego jestem wielką fanką) oraz naturalny dezodorant wykonany z kryształu ałunu.

Dodatkowo dostałam kilka próbek, które na pewno niedługo przetestuję.


Jak tylko wykończę moje bieżące kosmetyki, to zabieram się za testowanie tych produktów i dam Wam znać w postach na blogu.

SUPERPHARM & ROSSMANN

Oj tutaj bardzo zaszalałam! Przede wszystkim uzupełniłam zapasy kosmetyków, które zawsze/zazwyczaj kupuję w Polsce.



Zacznę od mojego ulubionego zmywacza do paznokci Laura Conti, który jako jedyny nie niszczy mi płytki paznokciowej. Hmm... tak zrobiłam zapas w Rossmann - 4 sztuki plus nowy w opakowaniu z pompką, który bardzo dobrze się sprawdza i chyba to opakowanie zostanie ze mną na dłużej.


Wyprawa do Rossmann nie mogła się obyć bez zakupienia produktów BabyDream.
Zrobiłam zapas na mleczka myjące, oliwki i inne kremy/balsamy.


Kosmetyki firmy Tołpa kupiłam w SuperPharm i Rossmann. Jak zwykle do koszyka trafił krem lipidowy bogaty, który używam z przerwami i dzielę z mężem. Dokupiłam również do kompletu dla mnie krem pod oczy z serii Lipidro.
Kupiłam żele do mycia twarzy z serii Sebio, których także używamy wspólnie z mężem. Dla męża wybrałam balsam po goleniu. Gdy zaczęłam przeszukiwać półki, w oczy rzuciła mi się odżywka do włosów, której jestem bardzo ciekawa, ale musi poczekać jeszcze w kolejce. 
Standardowo do koszyka wrzuciłam żele pod prysznic, część już używałam, a inne są nowością. Dodatkowo dobrałam sobie małe opakowania - 50ml, ponieważ czeka mnie kilka wyjazdów w tym roku.



W Rossmann'ie zwróciłam uwagę na markę GreenPharmacy i postanowiłam kupić od nich peeling do stóp, który wypróbuję w okresie letnim. Nigdy nie miałam tego typu kosmetyku i jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi. 
Do tego standardowo kupiłam kolejne opakowanie balsamu do ust Alterra, który był na promocji i zapłaciłam za niego mniej niż 4 zł.


Dużo słyszałam także o odżywce Eveline. Nie zachwyca składem, ale ja mam zamiar stosować ją pod tusz do rzęs jako bazę i zdradzę Wam, że zaskoczyło mnie to jak dobrze sprawdza się, ale o tym już niedługo w kolejnych postach. 


Skończył się mój zapas płynów do higieny intymnej i postanowiłam bliżej przyjrzeć się nowej odsłonie produktów Lactacyd. Niestety trzeba bardzo dokładnie czytać składy, ponieważ wersji jest bardzo dużo i mimo zapewnień producenta o delikatności, w wielu przypadkach występuje SLS. Ja wybrałam wersję z najlepszym składem i bez SLS - różowy - ultra delikatny.


W SuperPharm weszłam do sekcji aptecznej i udało mi się upolować w dobrej cenie Serum z AURIGA. Tym razem zdecydowałam się na wersję forte z dodatkowymi mini opakowaniami w wersji regularnej, które na pewno przydadzą się w podróży.


Podczas pobytu w Polsce używałam próbki żelu do twarzy Avene - Cleanance i zdecydowałam się na pełnowymiarowe opakowanie.
Kupiłam również kolejne opakowanie Effaclar Duo Plus, ponieważ dermokosmetyki marek francuskich w UK są bardzo drogie, za ten krem zapłaciłam niecałe 50zł, a w Boots gdy kupowałam ostatnio wydałam ponad £15. Postanowiłam również wypróbować punktowy preparat Effaclar A.I. W promocji kupiłam sobie również wodę termalną Avene, która bardzo lubię.


W SuperPharm znalazłam w promocji Serum Bielenda - Super Power Mezo Serum z 10% kwasem migdałowym. Bardzo dużo dobrego słyszałam na temat tego produktu, dlatego postanowiłam go kupić. Również nigdy nie stosowałam żadnego preparatu z kwasem migdałowym i jestem bardzo ciekawa, czy będzie działał na mnie tak dobrze jak kwas salicylowy. Na razie muszę skończyć serum Lemon z BU, także myślę, że na wiosnę będę mogła zacząć stosować serum z Bielenda. Jestem również bardzo ciekawa maseczek Bielenda i na wypróbowanie kupiłam Nawilżającą z kwasem hialuronowym +30, mimo że jeszcze nie skończyłam 30 lat, to myślę, że nic się nie stanie gdy ją wypróbuję. 
Do koszyka dorzuciłam balsam do ust Nuxe, jest on już legendarnym kosmetykiem, na którego zdecydowałam się dopiero teraz. Pachnie przepięknie i napewno jeszcze o nim usłyszycie.



Konturówka z Bourjois. Zaciekawiła mnie kolorem (04) i postanowiłam ją kupić.


W sklepie internetowym udało mi się w końcu dostać matujący krem z filtrem Vichy, niestety tylko w wersji z SPF 30, a nie tak jak planowałam SPF 50, ale w okresie zimowym i wiosennym, przy moim trybie życia, jest to wystarczająca ochrona przeciwsłoneczna.
Myślę, że jeszcze usłyszycie o tym kremie, ale na razie nie chcę nic więcej o nim pisać.

GOLDEN ROSE



Od dłuższego czasu chciałam wypróbować typowy cień do brwi. Najpierw myślałam o marce Inglot, ale w Magnolii Park we Wrocławiu mamy wyspę Golden Rose. Znalazłam tam idealny odcień dla siebie - 104. Kosztował ok. 10 zł! Miałam już mały falstart, bo zdążyliście już usłyszeć o nim w ulubieńcach stycznia.
Bardzo dobry i daje ładny delikatny efekt.



I to są całe zakupy, które poczyniłam w Polsce. Oczywiście nie przywiozłam tego wszystkiego osobiście, tylko wysłałam paczkę do UK (kosmetyki nie były jedynym powodem dla którego nadałam przesyłkę). Ktoś może powiedzieć, że przecież w UK też są kosmetyki i że na pewno znalazłabym tutaj jakieś zamienniki. Możliwe, ale ja z niektórymi kosmetykami nie mogę się rozstać ;) a niektóre czasem opłaca mi się sprowadzić z Polski, bo są tańsze.

Mam nadzieję, że Was zaciekawiłam zakupami i teraz wiecie jakich testów kosmetyków możecie się spodziewać w najbliższym czasie.

Pozdrawiam serdecznie!
E.

wtorek, 17 lutego 2015

Inspiracje i ulubieńcy stycznia 2015

Małe podsumowanie miesiąca zrobiłam już w poście:

STYCZEŃ - @littlegreeneyed na instagram 

Tym razem zapraszam na klasyczne podsumowanie, które tradycyjnie pojawia się bardzo późno i jak zazwyczaj stwierdzam "lepiej późno niż wcale".
Jeżeli interesuje Was co mnie zainspirowało w tym miesiącu i które kosmetyki uważam za godne uwagi, to zapraszam do dalszej lektury.

1) Pilates


W ramach tego, że byłam ostatnio bardzo zabiegana, to nie mam niestety tylko jedną inspirację - Pilates, w którym uczestniczyłam w połowie stycznia. Zajęcia zostały zorganizowane z magazynem Elle UK i marką produkującą odzież sportową - Sweaty Betty
Odkryłam jak bardzo dobrze czuję się po godzinnym rozciąganiu ciała. Zdecydowanie muszę częściej to robić, ponieważ kręgosłup, po kilkunastu godzinach ciągłego siedzenia jest już bardzo obolały i potrzebuje odprężenia. Być może nie jest to mój ulubiony rodzaj sportu, ponieważ pilates należy do rodziny spokojnych ćwiczeń, a ja jestem fanką zajęć na których dużo się dzieje, ale myślę, że powinnam się nim zainteresować na dłużej.
Na studiach uczestniczyłam zajęciach sportowych z tańca i czasem chodziłam na pilates, dlatego wiedziałam czego mogę się spodziewać. Jeżeli chodzi o zakwasy... Hmm no cóż małe się pojawiły, ale nie było to nic nieprzyjemnego. Miałam wrażenie, że ciało się rozciągnęło trochę i prosi o wiecej i częściej. Trzymajcie kciuki, abym miała w sobie tyle motywacji, aby rozciągać się przynajmniej raz w tygodniu. Gorąco polecam, w szczególności jeżeli dużo siedzicie w pracy.

2) RARE TEA CO - herbaty - mix


Jest to moje wielkie odkrycie, które miało miejsce już w połowie grudnia. Wtedy zakupiłam pierwsze herbaty tej marki i była to zielona i Earl Grey. Są przepyszne. Zielona herbata zrobiona jest z całych liści, ma bardzo delikatny smak i jest idealna. Porównałabym ją do prawdziwej japońskiej herbaty. Właśnie kończę pierwszą puszkę. Genialna! Earl grey - w końcu coś co nie jest tak intensywne jak herbaty w UK. Niestety oryginalne angielskie herbaty są dla mnie za mocne i nie da się ich pić bez dodatku mleka, a ja nie jestem fanką tego połączenia. Dla mnie herbata powinna stopniowo wypuszczać aromat i robić to przez kilka minut, a nie jak w przypadku angielskich - w kilka sekund. Earl grey tej firmy jest aromatyczna i delikatna. Koniecznie musicie je wypróbować. Pyszne są rownież pozostałe rodzaje, które próbowałam: jaśminowa, biała i roibos. 
Herbaty możecie kupić w Waitrose za cenę ok. £7.

3) KRÓWKI KRAKOWSKIE - KRAKOWSKI KREDENS




Gdy zobaczyłam je w sklepie, od razu postanowiłam, że nie wyjdę z niego bez tych smakołyków. Oczywiście w pierwszym momencie zadział marketing, bo bardzo spodobało mi się opakowanie. Gdy spróbowałam je w domu, przyszła ulga, że nie tylko opakowanie jest pięknie, bo krówki okazały się przepyszne. Oczywiście są bardzo słodkie! Nie jestem ogromną fanka słodyczy, ale od czasu do czasu kupuję jakies przysmaki lub przyrządzam je sama. Zazwyczaj sięgam po gorzką czekoladę, ale te krówki zaskoczyły mnie jakością. Jeżeli macie ochotę na chwilkę zapomnienia, to one mogą umilić Wam ten czas. 

4) CLINIQUE - TAKE THE DAY OFF - produkt do demakijażu


Słyszałam już tyle zachwytów na temat tego produktu, że i ja postanowiłam w końcu po niego sięgnąć. Ostatnio pojawił się u mnie post z podsumowaniem i ulubieńcami pielęgnacyjnymi roku 2014 i tam wspominałam o olejku myjącym z Biochemia Urody. Bardzo go lubię, ale niestety jest dla mnie trudno dostępny. Jak skończył mi się olejek, byłam zmuszona kupić coś na miejscu w UK. Wahałam się miedzy Clinique a olejkiem myjącym z The Body Shop. Wybór padł na Clinique i nie żałuję tego. 
Kosmetyk ma konsystencję wazeliny, która bardzo łatwo się rozprowadza, nie jest bardzo oleista. Ciekawa formuła, która idealnie zdejmuje wszelkie kosmetyki makijażowe z twarzy. Balsam stosuję również do oczu i nie mam żadnego podrażnienia. Zmywa nawet trwały tusz (niewodoodporny) Do zmycia używam ściereczki z microfibry marki REN Skincare. 
Bardzo jestem zadowolona z tego produktu i gorąco go Wam polecam, jeżeli nie macie dostępu do Olejku myjacego z Biochemii Urody. Jak na razie widzę, że balsam jest dosyć wydajny.
Po demakijażu tym produktem używam delikatnego żelu myjącego ze szczoteczką Foreo Luna, aby być pewaną, że cały makijaż jest dokładnie zmyty.

5) Palety Urban Decay Naked 2 i 3.





Odkąd jestem posiadaczką tych palet, moze tylko 3 razy użyłam innych cieni. Są absolutnie idealne! Przepiękne kolory, bardzo przyjemna konsystencja i solidne opakowanie.
Kolory są tak dopasowane, że łączą się ze sobą bardzo dobrze, nawet gdy wymieszam obie palety.
Jeżeli tylko możecie sobie pozwolić na taki wydatek, to gorąco polecam! Najlepiej wypróbować kolory w sklepie. Ja swoje zakupiłam w Polsce w Sephora. Jedną stacjonarnie, a drugą przez internet. Wiecej opowiem Wam w poście o zakupach z Polski, który mam nadzieję, że niedługo się pojawi.
Planuję również osobny post o tych paletach, jak tylko dłużej je potestuję.

6) Guerlain - Kiss Kiss - Rose Fleur



Jestem posiadaczką już kilku pomadek marek wysokopółkowych i ciężko jest im przebić moją ulubioną Chanel Mademoiselle. Ale mimo to, w styczniu bardzo często sięgałam po szminkę Guerlain.
Jest to jeden z nowszych produktów do ust, który posiadam w swojej kolekcji. Oczywiście na samym początku zaciekawiło mnie opakowanie szminki, ponieważ jest przepiękne i bardzo solidne (metalowe).
Kolor to zgaszony lekko perłowy róż, zazwyczaj nie zwracam uwagi na takie produkty, ale perła jest delikatna i zostawia tylko subtelną poświatę, która przepięknie wyglada na ustach. Co lubię w pomadkach wysokopółkowych? Zazwyczaj mają bardzo delikatne konsystencje, które można stopniowo budować i ta rownież taka jest. Dla porównania, pomadki z Rimmel mają bardzo gęstą Formułę, która nienaturalnie wygląda na ustach. Dodatkową zaletą tej szminki, jest to, że nie wysusza ust, po jej użyciu mamy bardzo przyjemne uczucie nawilżenia. Po pobycie w Polsce, gdy moja skóra była narażona na niższe temperatury, zdecydowanie ta pomadka sprawdzała się najlepiej. 
Nie wiem jak zachowują się inne odcienie z tej serii, ale Rose Fleur prezentuje się przepięknie i jest godna uwagi.

7) Soap & Glory - Archery - Hot Chocolate


Golden Rose - cień do brwi - kolor 104  


Pędzel Zoeva 322 Brow Line



Od lewej: cień Golden Rose i kredka Soap&Glory

Moje trio doskonałe!
O kredce do brwi Soap&Glory słyszałam już od dłuższego czasu, ale zakochana po uszy w kredce Catrice, nie szukałam jej zamiennika. Problem był również z dostaniem odpowiedniego odcienia, ale gdy udało mi się upolować Hot Chocolate, zdecydowałam się skorzystać z promocji w Boots i kupić dwie sztuki, druga za pół ceny. 
Podobno ten produkt jest łudząco podobny do osławionej kredki z Anastasia BeveryHills. Niestety nie jestem w stanie tego sprawdzić, ponieważ nigdy nie próbowałam produktów tej marki.
Ale co mogę powiedzieć o kredce Soap&Glory? - jest idealna!!! Można delikatnie i precyzyjnie wyrysować każdy włosek, dobrze się rozciera, gdy chcemy rozetrzeć granice i jest bardzo trwała! Mój ideał! Niestety Catrice poszła w odstawkę. 
Żeby usyskać jeszcze bardziej spektakularny efekt, stosowałam cień do brwi z Golden Rose, który aplikowałam pędzelkiem Zoeva 322. Dzięki temu mogłam uzyskać delikatne rozmycie koloru. Ale jeżeli zależy Wam na szybkim efekcie, to sama kredka również wygląda pięknie, dodatkowo jest bardzo poręczna i w opakowaniu znajduje się szczoteczka, ktora pomoże Wam rozczesać brwi.
Kredka kosztuje ok. £9, cień do powiek ok. 10 zł, pędzel jest z zestawu, ale pojedynczo możecie go dostać za ok. 28 zł / £6.

8) Laura Mercier - Attitude 



Jeżeli można zakochać się w kolorze lakieru do paznokci, to mnie to dopadło ;) 
Znalazłam idealny pastelowy kolor, który chyba pobije w tym roku Essie Mint Candy Apple.
Attitude, to mocno rozbielony błękit, który przepięknie wygląda zarówno na krótkich jak i długich paznokciach. Na idealne pokrycie płytki potrzeba ok. trzech cienkich warstw. Dzięki temu, że konsystencja jest bardzo płynna, wygląda to delikatnie i schludnie.
Lakier trzyma się ok. 5/6 dni z dobrym top coat'em.
Mam w swojej kolekcji kilka pastelowych odcieni i ten kolor przepięknie zgrywa się z każdym. Napewno jeszcze nie raz zobaczycie go na moich paznokciach w tym roku.

9) Essie - Fiji



Ten lakier dołączył do mojej kolekcji już kilka miesięcy temu. Używam go sporadycznie, ale w styczniu zakrólował w parze z Laura Mercier Attitude. 
Fiji to piękny rozbielony róż, który przy ok. trzech warstwach daje piękne krycie. Paznokcie wyglądają na bardzo zadbane. Jeżeli nie możecie w pracy nosić kolorowych i ciemnych lakierów, zwróćcie uwagę na ten kolor w szafie Essie.



Jestem bardzo ciekawa Waszych ulubieńców stycznia. A może znacie produkty, o których wspomniałam? Zachęcam do komentowania poniżej. Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do kolejnych postów!

Little Green-eyed




niedziela, 8 lutego 2015

Hity roku 2014! Ulubieńcy - pielęgnacja

1) Krem do twarzy (dzień/noc)

Krem na dzień - niestety nie mam jednego ulubieńca. Poszukuję kosmetyku, który sprawi, że moja tłusta cera nie będzie się szybko "świecić". W gorsze dni uwielbiam stosować Efaclar Duo La Roche-Posay. Ale nie jest to krem, który stosuję codziennie. 




Bardzo podobał mi się krem z Aromatherapy Associates, ale za krótko go stosowałam, aby mógł otrzymać miano ulubieńca roku. Także jeszcze poszukuję ideału.

Krem na noc - TOŁPA dermo face lipidro - bogaty





Ten krem stosowałam przez większość czasu. Moja skóra po przebudzeniu jest odżywiona, ale również zregenerowana. Mimo, że jest to tłusty krem, to rano twarz ma idealny poziom nawilżenia i natłuszczenia. Bardzo polecam Wam go wypróbować.

2) Krem pod oczy

TOŁPA botanic, amarantus




Lekki krem pod oczy dla cery małowymagającej. Myśle że idealny dla dziewczyn i kobiet do 30 roku życia, które potrzebują tylko nawilżenia strefy pod oczami. Mnie w zeszłym roku bardzo podpasował i zużyłam dwie tubki.

3) Demakijaż

Biochemia Urody - olejek myjący o zapachu pomarańczowym




Bardzo tani i bardzo wydajny. Kosztuje ok 20 zł. I zazdroszę Wam, dziewczynom mieszkającym w Polsce, że możecie zamówić go przez internet. Mnie nie opłaca sie go sprowadzać do UK, bo przesyłka wychodzi za drogo. Jak tylko jestem w Polsce, to staram się go kupić.
Robię nim demakijaż oczu i twarzy. Zmyje nawet najtrwalszy tusz do rzęs i długotrwały podkład. Świetnie oczyszcza twarz. Idealny duet ze ściereczką muślinową lub z microfibry. Dodatkowo zaobserwowałam, że moje rzęsy polepszyły się, gdy zmywałam makijaż oczu tym kosmetykiem.
Pisałam o nim już w ulubieńcach lipca 2014

Link

4) Krem na problemy

La Roche-Posay - EFFACLAR DUO +





Odkryłam go całkiem niedawno, bo dopiero w październiku, ale skradł moje serce.
Jest to idealny krem na dzień, gdy przychodzą gorsze dni w miesiącu i cera zaczyna mi się bardziej przetluszcać i pojawiają się wypryski. Bardzo ładnie normalizuje skórę, pięknie wygląda na nim makijaż. Stosowałabym go codziennie, ale mógłby odwodnić moją skórę.
Pisałam o nim w ulubieńcach października i listopada

Link

Krem ma w składzie kwas salicylowy, na który moja cera reaguje bardzo dobrze.
Polecam do okresowego stosowania.

5) Mycie ciała - żel/mydło

BabyDream (Rossmann) mleczko do kąpieli dla kobiet w ciąży




Nie wiem ile opakowań zużyłam w tym roku. Stosuję ten produkt jako płyn pod prysznic. Jest bardzo rozcieńczony, ale nie przeszkadza mi to. Skóra po tym mleczku jest bardzo gładka i dobrze nawilżona. Dodatkowo bardzo podoba mi się jego delikatny zapach, który nie gryzie się z perfumami, które używam na co dzień. Bardzo lubię ten kosmetyk i żałuję, że nie mogę go dostać stacjonarnie w UK.

Żele pod prysznic Dr. Organic




Zdążyliście już zapewne zauważyć, że bardzo często pojawiają się te produkty w "projektach denko" uwielbiam tę serię produktów. Przyjemnie się je stosuje i mają dobre składy (bez SLS).
Jeżeli mieszkacie w UK, to polecam wybrać się do Holland and Barrett.

6) Balsam/krem/oliwka do ciała

BabyDream (Rossmann) - oliwka do ciała dla kobiet w ciąży




Kolejny produkt, który sprowadzam z Polski. Bardzo dobrze zgrywa się z mleczkiem do kąpieli. Idealnie nawilża i natłuszcza skórę. Najważniejszy jest fakt, że ta oliwka nie ma w składzie parafiny, która jest bardzo często spotykana w tego typu produktach. W składzie znajdziemy wiele olejów naturalnych, ale mimo to, oliwka bardzo ładnie wchłania się w skórę. Zastanawiałam się, czy nie podać Wam jeszcze oliwki Hipp, ale wg mnie BabyDream ma przyjemniejszy zapach.
Mam jeszcze jeden powód dla którego tak lubię oliwki do ciała. Ważną kwestią jest sposób jej nakładania, zawsze aplikuję ją na wilgotne ciało, wtedy bardzo szybko się rozprowadza (oszczędność czasu, w porównaniu do maseł i balsamów), odczekuję chwilę i osuszam ciało ręcznikiem. Gwarantuję Wam, że ten sposób sprawi, że Wasza skóra nie będzie za tłusta, a jedynie dobrze nawilżona, zabezpieczona przed odparowywaniem wody i gładka.
Produkt do kupienia w Polsce w Rossmann (i wszystkich innych krajach gdzie jest dostępny Rossmann). Powstaje tylko smutek, że nie mogę dostaç tej oliwki w UK.

Om She Aromatherapy - masło do ciała - white Tea i bergamotka




To masło do ciała wpadło "zupełnie przypadkiem" do mojego koszyka w Tk Maxx. Uwielbiałam jego zapach i całkiem dobrze nawilżało. nie posiada w składzie parafiny. Jeżeli jeszcze raz znajdę je w Tk Maxx, to na pewno po raz kolejny "przez przypadek" wpadnie do mojego koszyka.

7) Szampon

Organiczny - Dr Organic (Holland and Barrett) - Tea Tree




Wspominałam już o nim kilkukrotnie. Zdecydowany ulubieniec 2014 roku. Zużyłam już chyba 3 lub 4 pełne opakowania. Szampon bez SLS. Ma specyficzny, ożeźwiający zapach, który różni się bardzo od drogeryjnych produktów, mnie on jak najbardziej odpowiada. Ogromnym plusem produktów tej firmy jest to, że bazą kosmetyków, zamiast zwykłej wody, jest sok aloesowy. Po używaniu tego szamponu zaobserwowałam, że włosy są bardziej nawilżone i każda odżywka bardzo dobrze współpracuje z tym produktem.
Bardzo polecam Wam tę linię kosmetyków. Szampon możecie zakupić w UK W Holland and Barrett i bardzo często są promocje "kup jeden, a drugi za pół ceny".

8) Odżywka/maska

Dr Organic (Holland and Barrett) - Argan Oil




Zdecydowanie mój ulubieniec! Pięknie pachnie, dobrze nawilża włosy. Nic dodać, nic ująć.
Pisałam o niej w ulubieńcach października i listopada.

Link

9) Stylizacja włosów

Nie podam Wam absolutnego ulubieńca, ponieważ tylko sporadycznie używam lakieru do włosów - Schwarzkopf Got2b. Spełnia on swoja funkcję i jestem z niego zadowolona, gdy używam go od czasu do czasu.




10) Produkt do rąk

L'occitane - krem do rąk o zapachu różanym




Akurat ten krem kupiłam z gazetą i okazał się hitem. Ratował moje biedne dłonie po polskim mrozie i należy mu się order z ziemniaka! Natomiast mam spore obiekcje co do ceny tego produktu. Wydaje mi się trochę wygórowana... No ale krem jest wydajny, ja tez w ciągu dnia sporadycznie kremuję dłonie, a ten kosmetyk podróżuje ze mną w torebce, także być może mój portfel bardzo nie ucierpi. Zapach jest przepiękny! Polecam, jeżeli możecie sobie pozwolić na taki krem.

11) Produkt do stóp

Masło shea lub balsam w kostce Tuli





Przyznam, że jest to odkrycie ubiegłego roku, ale tylko ten produkt jest w stanie idealnie nawilżyć skórę na moich piętach. Zaobserwowałam ze rogowacenie naskórka czasem jest spowodowane nadmiernym przesuszeniem, czyli nie należy ścierać skóry, tylko ją dobrze nawilżyć. Ten produkt mi w tym pomaga. Dodatkowo możecie zaopatrzyć się w jeszcze jedną kostkę i stosować ja jako krem do rąk na noc. Cudownie regeneruje naskórek. Bardzo polecam. Ten kosmetyk możecie kupić na stronie mydlarni Tuli.

Link

12) Kosmetyk specjalistyczny na celulit/rozstępy itp.

Nie używam i uważam, że oliwka (patrz wyżej) jest wystarczająca, sport oraz zdrowe odżywianie.

13) Opalanie - filtry/samoopalacz

Nie znalazłam idealnego filtra, ale w nowym roku jestem na tropie do ideału...

Jeżeli chodzi o samoopalacz, to nie używam zbyt często produktów tego typu, natomiast miałam styczność przed latem z samoopalaczem z St Tropez i myślę, że jest bardzo dobry. Dosyć szybko działał, a dodatkowo zapach rozwalił mnie na łopatki, nie był nieprzyjemny tak jak w przypadku większości kosmetyków tego typu.




14) Zapachy

Chyba mam słabość do perfum marki Gorgio Armani. Obecnie mam dwa rodzaje, ale miałam tez inne w przeszłości. Jestem z nich bardzo zadowolona, ponieważ u mnie utrzymują się bardzo długo i nigdy ich nie dokładam w ciagu dnia. Jestem zdania, że każdy zapach powinien przejść przez wszystkie fazy i tak naprawdę, perfumy cały czas czuć, tylko my się do nich przyzwyczajamy i dlatego nie możemy ich wyczuć. Oczywiście mam tu namyśli zapachy lepsze gatunkowo. Dodam również, że staram się kupować zapachy w wersjach przynajmniej au de Perfume, ponieważ wody toaletowe nie wytrzymują tak długo. Rownież w ciagu lata używam mocniejszych perfum.

Na lato: Gorgio Armani Si




Jak poczułam pierwszy raz ten zapach, to nie mogłam się powstrzymać przed jego zakupem. Nie przepadam za typowo kwiatowymi lub owocowymi nutami. Perfumy muszą mieć to coś... Jest w nich cos eleganckiego, kobiecego i ożeźwiającego zarazem. Pięknie zgrywają się z eleganckim ubiorem do pracy, ale mogę ich użyć rownież w dni gdy ubieram się luźniej.
Koniecznie wypróbujcie je w perfumerii.

Nuty zapachowe:
nuta głowy: liść czarnej porzeczki
nuta serca: frezja, róża
nuta bazy: wanilia, paczula, ambroksan, nuty drzewne

Na zimę: Gorgio Armani Aqua do Gioa Essenza




Jest to juz drugi sezon zimowy tego zapachu. Gdy tylko pojawiają się chłodniejsze dni, nie mogę sie doczekać kiedy sięgnę po tę śliczną buteleczkę.
Za przydymionym i połyskującym szkłem skrywa się zapach dosyć ciężki, ale mimo wszystko z rodziny dziennych. Bardziej orientalny, ciepły i delikatnie słodki, ale za razem bardzo kobiecy i tajemniczy. Również wypróbujcie go w perfumerii. Warto też spryskać się perfumami i pochodzić w nich cały dzień, aby sprawdzić czy podoba nam się każda nuta, która zmienia się z czasem ulatniania zapachu.

nuta głowy: cytryna, liście mięty, różowy pieprz
nuta serca: jaśmin
nuta bazy: cedr, brązowy cukier, drzewo kaszmirowe


Dodatkowe

15) Serum do twarzy

Niestety nie jestem w stanie wybrać jednego, ponieważ każdy z tych, które zaprezentuję ma inne właściwości.

KIEHL's Midnight Recovery




Przyznam, że nie kupiłam tego produktu, ale zużyłam trzy próbki po 2ml, czyli 6ml kosmetyku. Ta ilość starczyła mi na ok. 3 miesiące użytkowania, dlatego uważam, że jest to bardzo wydajny produkt i wart swojej ceny. Zdecydowałam się w końcu kupić serum na lotnisku Stansted London 30ml za £30 (regularna cena, to £36, a można tam jeszcze kupić rozmiar 50ml za ok. £42 - chyba jest to limitowany rozmiar)
Zacznę od zapachu, bardzo odprężający, czuć nutę lawendy. Konsystencja lekka olejowa, czyli coś co lubię używać na noc. Wystarczą dwie krople, aby pokryć cała twarz. Ja używam to serum na samym końcu, po wszystkich krokach pielęgnacji wieczornej.
Bardzo dobrze działa na moja skórę, rano wszelkie ranki lub wypryski są ukojone. Rzeczywiście regeneruje skórę. Zazwyczaj bardzo ostrożnie podchodzę do kosmetyków, w których nazwach widać obietnice, ale ten produkt naprawdę działa, a działanie można zauważyć już po pierwszym zastosowaniu. Dodatkowo zapach tego serum skutecznie neutralizuje zapach serum, o którym wspomnę za moment.

Pisałam już o tym serum w ulubieńcach lipca 2014

Link

AURIGA Flavo C




Nie mogło zabraknąć w ulubieńcach roku, kosmetyku, o którym tyle razy już wspominałam w ulubieńcach. Nie schodził z mojej listy hitów przez cały okres kiedy go stosowałam.
Serum kupiłam ponownie podczas pobytu w Polsce.

Bardzo dobrze rozjaśnia cerę, dodatkowo wydaje się bardziej promienna. Zdecydowanie witamina C to odkrycie roku 2014! Jeżeli jesteście często zmęczone i widzicie ze wasza twarz jest pozbawiona blasku, to śmiało sięgnijcie po preparat z witamina C. Ja akurat polecam to serum, bo ono królowało u mnie i warto się nim zainteresować.

O tym produkcie wspominałam w ulubieńcach sierpnia i września

Link
Link

Biochemia Urody - Serum Lemon

Z tych wszystkich serum najkrócej korzystałam z tego, ale efekty zaobserwowałam juz po dwóch tygodniach. Ale pokolei...
Jest to kosmetyk, którego składniki mieszacie sami. Serum można kupić na stronie Biochemia Urody (Link). Jego głównym składnikiem aktywnym jest kwas salicylowy, o którym wspominałam już a propos Efaclar Duo +. Kwas salicylowy, jest z grupy kwasów BHA (beta hydroksylowy), który ma za zadanie odblokowywanie porów i ich oczyszczanie. Dodatkowo ma w składzie olej tamanu, na który moja skóra działa bardzo dobrze.
Serum używam codziennie wieczorem pod krem, od ok. 3 miesięcy i jestem zachwycona efektami. Twarz jest rozjaśniona (dzięki efektowi złuszczania naskórka), zagojone zmiany i nie mam grudek podskórnych.
W najbliższym czasie przygotuję posta z moją aktualna pielęgnacją twarzy. Dokładnie opiszę wszystkie produkty, które stosuję, opiszę jak działają na moją cerę i jak łączę je z innymi kosmetykami, aby wyciągnąć z nich jak najwięcej "dobroci" i zminimalizować ewentualne efekty uboczne (jak np. suche skórki podczas złuszczania naskórka).
Wracając do serum, jest bardzo dobre i moim zdaniem MUST HAVE jeżeli macie problem z trądzikiem. Polecam!

16) Tonik do twarzy

PIXI Glow Tonic




Uwielbiam ten tonic, za to że nie jest zwykłym płynem wyrównującym PH skóry, tylko ma jeszcze dodatkowe składniki. W składzie znajduje się kwas glikolowy, który słynie ze swoich właściwości przeciwtrądzikowych i przeciwstarzeniowych. A dodatkowo ten piękny kwiatowy zapach...
Więcej na temat tego kosmetyku pisałam w ulubieńcach października i listopada

Link

17) Ulubiony gadżet do pielęgnacji

Soniczna szczotka do zębów Philips SonicCare.




Ulubieniec, którego używałam przez większość roku 2014, ponieważ szczoteczkę kupiłam w kwietniu.
Jeżeli całe życie używaliście zwykłej manualnej szczoteczki, to po użyciu tego cuda, stwierdzicie, że Wasze zęby nigdy nie były czyste.

Po pierwsze - nie tworzy się osad na zębach - po ostatnim usunięciu osadu w gabinecie dentystycznym w kwietniu, nie ma po nim śladu. Szczoteczka tak dobrze domywa wszystko, że osad nie tworzy się już ponownie.

Po drugie - nie mam już problemu z nadwrażliwością zębów, ponieważ nie osuwają mi się dziąsła. Należę do tego typu ludzi, którzy bardzo mocno szczotkują zęby i nawet najmiększe szczoteczki, które kupowałam w aptece, nie pomagały

Po trzecie - w końcu myję zeby odpowiednio długo, ponieważ szczotka ma wbudowany timer.

Po czwarte - zęby są bielsze!!!

Dlatego jeżeli chcecie się dowiedzieć wiecej na temat tego urządzenia, to mogę przygotować osobny post o tym co mi się w niej podoba, a również, to co przeszkadza. Chociaż tych rzeczy jest zdecydowanie mniej.

18) Kosmetyk uniwersalny

Olej kokosowy




Ja swój szklany słoik zakupiłam w Holland and Barrett i jest to produkt przeznaczony do jedzenia. Olej stosuję w kuchni - w szczególniści lubię smażyć na nim naleśniki.
Olejowałam nim włosy, zmywałam makijaż, używałam do kąpieli, a najczęściej nakładałam jako oliwkę na całe ciało. Jak dla mnie to idealny naturalny kosmetyk.
Kiedyś się zastanawiałam, co bym wybrała, gdybym mogła zabrać ze sobą na bezludną wyspę tylko jeden kosmetyk. Bez wahania wskazuję olej kokosowy. Używałam go również przy tworzeniu kosmetyków, między innymi w peelingu do ust (Link).
Dodam jeszcze, że uwielbiam jego piękny i naturalny zapach, który kojarzy mi się z kokosankami.
Wypróbujcie koniecznie :) pamiętajcie tylko żeby był to olej nierafinowany i najlepiej nadający się do spożycia.

Myślę, że ten olej zasłużył na osobny post. Muszę pamiętać o nim w przyszłości.

Olej Tamanu




Olej do zadań specjalnych! Sprawdza się idealnie, gdy uszkodziliśmy sobie skórę. Bardzo dobrze ją regeneruje. Jak już wcześniej wspomniałam, występuje również w moim serum Lemon. Bardzo ciekawy, naturalny kosmetyk.

Pisałam o nim w ulubieńcach września

Link

19) Balsam do ust

Alterra - balsam w sztyfcie




W tym roku, miałam do czynienia z różnymi balsamami do ust. Ale ten był najtańszy i najlepszy! Kosztuje ok. 5zł w Rossmann i ma dobry skład. Bardzo dobrze nawilża i regeneruje usta, właściwie niczego więcej od niego nie oczekuję.
Słyszałam również, że niektóre dziewczyny stosują go jako odżywkę do rzęs. Nigdy go nie próbowałam w ten sposób, ale patrząc na skład, stwierdzam, że może poprawić jakość rzęs. Zwróćcie na niego uwagę, gdy będziecie następnym razem w Rossmann, bo naprawdę warto.

20) Peeling do twarzy

Peeling enzymatyczny Biochemia Urody



O tym kosmetyku mówię już od dawna. Wystąpił w moim pierwszym projekcie denko i napewno nie jest to ostatnie opakowanie, które zobaczycie. Jest tani i bardzo skuteczny, dodatkowo ma idealny skład. Jest to jeden z moich kultowych produktów z Biochemia Urody. Koniecznie spróbujcie!

Jestem bardzo ciekawa jacy są Wasi ulubieńcy pielęgnacyjni roku 2014? Czy wypróbowaliście któryś z tych produktów i czy również spodobał się Wam tak jak mnie. Zachęcam do komentowania poniżej. Pamiętajcie, że każda opinia pomaga innym w dopasowaniu pielęgnacji do odpowiednich typów cery/skóry.

Bardzo chętnie posłucham o Waszych propozycjach, być może w przyszłym roku to one pojawią się w hitach 2015.

Dziękuję za wytrwałość w czytaniu tak długiego wpisu, ale tak już jest z ulubieńcami całego roku, że jest ich sporo. Już niebawem pojawią się kolejne posty. Pozdrawiam!

E.