Razem z kilkoma koleżankami brałyśmy udział w Warsztatach Piękna w Londynie, natomiast nie mamy zbyt dobrego zdania na temat organizacji. Idea była piękna, lecz realizacja niestety wykonanie jej nie zachwyciło nas. Nie było wystawionego głównego sponsora i z warsztatów wyszłam z torbą próbek preparatów, które kompletnie nie są dopasowane do mojej cery. Jedynym pozytywem tego całego event'u było to, że w końcu spotkałam się z koleżankami i spędziliśmy razem miło czas.
Będąc w Polsce, w trakcie długiego weekendu majowego udaliśmy się z rodziną na targi kwiatowe do Zamku Książ. W przypadku tej imprezy mam zupełnie inne odczucia. Spotkałam wielu wystawców, którzy oferowali rośliny, kosmetyki (w tym naturalne) oraz wyroby rzemieślnicze. W zakupach z Polski, pokażę Wam perełki, które udało mi się upolować.
1) Bloomingville - filiżanki do herbaty.
O tych kubkach pisałam już w osobnym poście (link) w związku z większymi zakupami, które zrobiłam na duńskiej stronie z produktami do wystroju wnętrz.
Zachwycił mnie prosty design i to, że mimo iż nie są identyczne, to jednak pasują do siebie. Stwierdziłam, że kubki idealnie nadadzą się na moje i męża poranne herbaty.
Zdecydowanie mogę Wam polecić tę markę oraz stronę z której zamawiałam.
2) Ray Ban - okulary przeciwsłoneczne - model Aviator Large 001/51 2N
Ale nie o samym wyglądzie chciałam napisać.
Jestem kierowcą, a ostatnio pogoda nawet trochę nas rozpieszcza, więc potrzebuję dobre okulary przeciwsłoneczne do prowadzenia pojazdu. Ten model posiada delikatnie cieniowane brązowe szkła, ale mimo to nie zmieniają kolorów otoczenia. Są dosyć jasne, ale świetnie chronią przed promieniami słonecznymi. Dodatkowo dobrze osłaniają skórę wokół oczu, gdyż są duże.
Ważnym aspektem jest to, że szkła są bardzo wysokiej jakości, dla osoby, która ma wadę wzroku, idealna przejrzystość ma ogromne znaczenie.
Z czystym sumieniem mogę je Wam polecić. Oczywiście jest do duży wydatek, ale zdecydowanie wart swojej ceny. Lepiej mieć jedne porządne okulary, ponieważ oczy są bardzo wrażliwe i trzeba o nie dbać.
Z czystym sumieniem mogę je Wam polecić. Oczywiście jest do duży wydatek, ale zdecydowanie wart swojej ceny. Lepiej mieć jedne porządne okulary, ponieważ oczy są bardzo wrażliwe i trzeba o nie dbać.
Do okularów załączone jest specjalne etui. Na samym początku, gdy je zobaczyłam, byłam trochę rozczarowana, ponieważ jest wykonane ze skórki i wydaje się mało wytrzymałe. Jednak z czasem doceniłam je, a dodatkowo jego wielkość, to że jest wąskie, dzięki temu okulary mam zawsze w torebce, ponieważ zajmują mało miejsca.
Okulary możecie zobaczyć w stylizacji z Oxfordu - link
Okulary możecie zobaczyć w stylizacji z Oxfordu - link
PIELĘGNACJA
W kwietniu i maju borykałam się z nawracającym uczuleniem na twarzy i w końcu zdarzyło się tak poważne, że musiałam podjąć leczenie sterydowe. Sprawcą tego zamieszania okazał się peeling enzymatyczny z Organique, całe zdarzenie opisałam tutaj - link.
W związku z tym, musiałam intensywnie zregenerować skórę i bardzo mocno ją nawilżyć. Bardzo pomógł mi żel hialuronowy, o którym pisałam w poprzednich ulubieńcach (link) oraz kilka innych kosmetyków, które zaraz Wam przedstawię.
3) TOŁPA, Lipidro - krem odżywczy, bogaty.
Wiem, że wspominałam o nim już kilka razy, dodatkowo był wyszczególniony w ulubieńcach roku 2014, ale miałam chwilową przerwę w jego używaniu i powróciłam do niego podczas leczenia skutków uczulenia.
Krem bardzo odżywia skórę, normalnie stosowałam go tylko na noc, ale tym razem używałam go również na dzień, ponieważ skóra potrzebowała intensywnego odżywienia i odbudowy warstwy lipidowej.
Krem zostawia delikatny film, ale moja skóra była tak sucha, że po chwili się wchłaniał. Dodatkowo, był to jedyny kosmetyk, który pomógł mi ujażmić suche skórki, w momencie kiedy nie mogłam ich jeszcze usunąć za pomocą kwasów, ponieważ moja skóra była zbyt podrażniona. Krem zaczęłam stosować ok. 4 dni po wystąpieniu wysypki, wcześniej używałam jedynie leków i robiłam maseczkę z jogurtu greckiego.
Polecam, jeżeli potrzebujecie regenerację skóry.
4) Rosehip Oil - olej z dzikiej róży
W regeneracji podrażnionej skóry pomógł mi również olej z dzikiej róży. Używałam go wieczorem i mieszałam z kremem z Tołpa. Rano skóra wyglądała znacznie lepiej.
Teraz bardzo często mieszam go z obecnym kremem na noc (Origins - który sam w sobie jest ok, ale z olejem działa znacznie lepiej).
Z Rosehip Oil miałam już do czynienia wcześniej, przy okazji serum z Lulu&Boo (link).
Już wtedy zachwycałam się jakością mojej cery, która ewidentne lubi ten specyfik.
Skóra jest odpowiednio nawilżona, odżywiona, rozświetlona. Jak do tego dorzucę serum z Bielenda jest idealnie. Bardzo gorąco polecam cerom, które potrzebują odżywienia, lub chcą rozjaśnić blizny, lub po prostu chcą działać przeciwzmarszczkowo.
Definitywnie ogłaszam koniec ery Oleju Tamanu, który ma podobne właściwości, ale znacznie mniej przyjemny zapach.
5) Jojoba Oil - olej jojoba
Teraz bardzo często mieszam go z obecnym kremem na noc (Origins - który sam w sobie jest ok, ale z olejem działa znacznie lepiej).
Z Rosehip Oil miałam już do czynienia wcześniej, przy okazji serum z Lulu&Boo (link).
Już wtedy zachwycałam się jakością mojej cery, która ewidentne lubi ten specyfik.
Skóra jest odpowiednio nawilżona, odżywiona, rozświetlona. Jak do tego dorzucę serum z Bielenda jest idealnie. Bardzo gorąco polecam cerom, które potrzebują odżywienia, lub chcą rozjaśnić blizny, lub po prostu chcą działać przeciwzmarszczkowo.
Definitywnie ogłaszam koniec ery Oleju Tamanu, który ma podobne właściwości, ale znacznie mniej przyjemny zapach.
5) Jojoba Oil - olej jojoba
Jeżeli szukacie oleju, który szybko się wchłonie, nawilży skórę, ale nie zostawi tłustego filmu, to polecam Wam wypróbować olej jojoba.
Gdy wracam z pracy, staram się od razu zmyć makijaż, potem przemywam twarz mydłem Aleppo, spryskuję skórę wodą termalną i aplikuję dwie krople oleju jojoba.
Skóra czuję przyjemnie nawilżoną i w żaden sposób nie jest obciążona.
Polecam wypróbować.
6) BIELENDA - Super Power Mezo Serum dla cery z niedoskonałościami.
Mój absolutny ulubieniec ostatnich już prawie trzech miesięcy!
Nie będę się dłużej rozpisywać, recenzje macie tutaj - link
Polecam wypróbować!
7) AURIGA - Flavo C Forte
Jeszcze lepsze serum od klasycznego Flavo C. Niestety już mi się skończyło :(
Przepięknie rozświetla skórę, redukuje przebarwienia. Skóra wygląda zdrowiej. Dodatkowo witamina C jest antyoksydantem i działa przeciwstarzeniowo. Zawsze staram się mieć w swojej kosmetyczce przynajmniej jeden produkt do pielęgnacji, który ma witaminę C.
Serum wchłania się bardzo szybko, ma specyficzny zapach (taki szpitalny - zapach leku? Przynajmniej mnie się tak kojarzy), ale szybko się ulatnia i gdy stosujecie inne kremy jest neutralizowany - mnie on nie przeszkadza.
Niestety minusem jest cena, ponieważ bez promocji dostaniecie go za ok. 110 zł. Ja go kupiłam na promocji w SuperPharm i radze szukać obniżonych cen, lub zamawiać przez internet, w aptekach internetowych, bo jest dużo taniej.
Bardzo dobry produkt, szkoda tylko, że jest mało wydajny, bo przy stosowaniu rano pod krem, starczył mi na ok. 2 miesiące.
Bardzo polecam to serum, jeżeli chcecie uzyskać szybki efekt.
Jeżeli nie stosowałyście wcześniej witaminy C w pielęgnacji, to proponuję zacząć od klasycznej wersji, żeby przyzwyczaić skórę.
Cery bardziej wrażliwe wit. C może podrażniać.
KOSMETYKI DO MAKIJAŻU
8) BRTC - Jasmin Water BB Cream
Mój hit! Genialny krem BB, miałam próbki już chyba ponad 20-tu kremów BB i ten jest absolutnie najlepszy! W końcu zdecydowałam się na kupno pełnowymiarowego opakowania i nie żałuję. Moje podkłady mineralne na razie poszły w odstawkę.
Ten krem idealnie zgrywa się z moją cerą. Rozświetla ją, ale tym samym daje bardzo naturalny efekt. Nie widać jakby skóra miała nałożony produkt z pigmentem, tylko wygląda jak goła skóra. Efekt utrzymuje się przez cały dzień. Genialny!
Jedyny problem jaki mam z tym kosmetykiem, to jego kolor, niestety jest dla mnie zbyt ziemisty, ale znalazłam na niego sposób, a jest nim kolejny produkt, który trafił do moich ulubieńców...
9) Clinique - Powder Redness Solution
Puder o żółtym zabarwieniu. Jest bardzo drobno zmielony dzięki czemu, gdy go aplikuję na krem BB, jest kompletnie niewidoczny. Przepięknie i naturalnie wygląda na mojej skórze. Gorąco polecam, w szczególności w duo z BRTC BB Cream.
Pudełko kosmetyku jest bardzo poręczne, ponieważ ma w sobie lusterko, a dodatkowo w osobnej komorze pod pudrem jest umieszczony pędzelek, który ułatwia nam aplikacje produktu w ciągu dnia.
Ostatnio moja skóra nie potrzebuje poprawek, ponieważ produkcje sebum mam uregulowaną. Ale ten puder nie ma bezpośrednich właściwości matujących. Ma bardzo ładne naturalne wykończenie, które u mnie utrzymuje się prawie przez cały dzień.
Puder nie ma również właściwości kryjących, jego zadaniem jest zneutralizowanie czerwonych tonów na cerze i jeżeli nie macie dużych zaczerwienień, lub macie problem ze z zbyt różowym lub ziemistym podkładem, to wtedy ten puder może być przydatny.
Bardzo dobry produkt i zdecydowanie mogę go Wam polecić.
10) Max Factor - Maskara Masterpiece MAX
Ostatnio moja skóra nie potrzebuje poprawek, ponieważ produkcje sebum mam uregulowaną. Ale ten puder nie ma bezpośrednich właściwości matujących. Ma bardzo ładne naturalne wykończenie, które u mnie utrzymuje się prawie przez cały dzień.
Puder nie ma również właściwości kryjących, jego zadaniem jest zneutralizowanie czerwonych tonów na cerze i jeżeli nie macie dużych zaczerwienień, lub macie problem ze z zbyt różowym lub ziemistym podkładem, to wtedy ten puder może być przydatny.
Bardzo dobry produkt i zdecydowanie mogę go Wam polecić.
10) Max Factor - Maskara Masterpiece MAX
Zdecydowanie moja ulubiona maskara drogeryjna.
Pięknie wydłuża i rozczesuje rzęsy. Wygląda bardzo naturalnie, ale i efektownie zarazem.
Trzyma się w nienaruszonym stanie przez cały dzień, nie obsypuje się i nie rozmazuje.
W regularnej cenie kosztuje ok. £10, ale warto polować na promocje.
Ma silikonową szczoteczkę, która dochodzi do nasady rzęs, dzięki czemu dobrze je unosi i podkręca.
Nic dodać, nic ująć. Niedługo mam zamiar wypróbować inną z serii Masterpiece, zobaczymy jak się sprawdzi.
11) Chanel - Jardin de Chanel - róż do policzków - seria limitowana (wiosna 2015)
Nic dodać, nic ująć. Niedługo mam zamiar wypróbować inną z serii Masterpiece, zobaczymy jak się sprawdzi.
11) Chanel - Jardin de Chanel - róż do policzków - seria limitowana (wiosna 2015)
Nie mogło zabraknąć w ulubieńcach mojego najnowszego różu od Chanel. Jak tylko go zobaczyłam, postanowiłam go kupić. Oczywiście nie jest to najtańszy kosmetyk, ale nie posiadałam w swojej kolekcji tak neutralnego, codziennego różu. I to prawda, z małymi wyjątkami, stosuję go prawie codziennie.
Jest dosyć jasny i przez to, że ma w sobie kilka kolorów dopasowuje się do makijażu różowego, ale również w brzoskwiniowych tonach.
Ma piękne satynowe wykończenie i nie wymaga dodatkowego użycia rozświetlacza (który mimo wszystko czasem używam). Sprawia, że skóra wygląda na rozświetloną i wypoczętą, dodaje świeżości makijażowi.
Może nie jest to MUST HAVE każdego, bo da się przeżyć bez tego kosmetyku. Uważam jednak, że dobrze zrobiłam kupując go, ponieważ widzę, że sprawdza się u mnie idealnie.
Powinien pasować do wielu typów urody. Polecam.
Ma piękne satynowe wykończenie i nie wymaga dodatkowego użycia rozświetlacza (który mimo wszystko czasem używam). Sprawia, że skóra wygląda na rozświetloną i wypoczętą, dodaje świeżości makijażowi.
Może nie jest to MUST HAVE każdego, bo da się przeżyć bez tego kosmetyku. Uważam jednak, że dobrze zrobiłam kupując go, ponieważ widzę, że sprawdza się u mnie idealnie.
Powinien pasować do wielu typów urody. Polecam.
Makijaż z użyciem wcześniej wymienionych kosmetyków:
12) Lili Lolo - Love Affair - mineralna pomadka do ust
Teraz, gdy piszę Wam o tej szmince, uświadomiłam sobie, że chyba jeszcze nigdy o niej nie wspomniałam. Jest to o tyle dziwne, że jest to najbardziej zużyta pomadka spośród wszystkich jakie posiadam. Znaczy to, że bardzo ją lubię.
Kolor na stronie producenta jest po stronie róży, ja jednak uważam, że jest to raczej ciepły odcień wpadający w tony brzoskwiniowe, który ma w sobie niebieski pigment, dzięki czemu zęby nie wydają się żółte. Idealna dzienna szminka, którą powinno się mieć zawsze w torebce, np. gdy zapomnisz innej pomadki, lub gdy użyjesz ciemnego koloru, a potrzebujesz w ciągu dnia użyć coś delikatnego. Można ją zaaplikować bez lusterka (o ile nie wyjedziesz poza kontur).
Piękna i uniwersalna.
Ma dobry skład:
RICINUS COMMUNIS SEED OIL, MICA, SIMMONDSIA CHINENSIS SEED OIL, CANDELILLA CERA, LANOLIN, ISOAMYL LAURATE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, CERA ALBA, COPERNICIA CERIFERA CERA, TOCOPHEROL, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, ASCORBYL PALMITATE, TALC, MALTODEXTRIN, ROSMARINUS OFFICINALIS LEAF EXTRACT, TIN OXIDE [+/- CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE), CI 77742 (MANGANESE VIOLET), CI 77491 (IRON OXIDE), CI 77492 (IRON OXIDE), CI 75470 (CARMINE), CI 77499 (IRON OXIDE)]
Opakowanie, które Wam prezentuję jest jeszcze w starej szacie graficznej, teraz Lili Lolo ma biało-czarne opakowanie.
Formuła pomadki jest idealna i różni się nieco od innych kolorów z tej firmy. Wykończenie ma satynowe i dlatego wygląda bardzo naturalnie na ustach.
W związku z tym, że pomadka jest już na wykończeniu, wędruje do mojej szafki w pracy. Obecnie kupiłam coś o podobnym odcieniu, ale z innej marki. Opowiem Wam o tym przy okazji zakupów z Polski.
Polecam pomadkę z Lili Lolo!
13) OPI - Red Lights Ahead
Oczywiście nie mogło zabraknąć lakieru do paznokci. Polecam Wam ten odcień, ze względu na piękny soczysty pomarańczowo-czerwony kolor, ale również dlatego że jest to jeden z lakierów najlepiej trzymających się na moich paznokciach.
Jak tylko skończę miniaturkę, to na pewno kupię pełnowymiarowe opakowanie.
Bardzo dużo Wam dzisiaj przedstawiłam ulubieńców, ale na usprawiedliwienie mam fakt, że są to ulubieńcy z ostatnich dwóch miesięcy. Mam nadzieję że zainteresowałam Was którymś z kosmetyków i że Wy również je polubicie, jeżeli się na nie zdecydujecie. A może już znacie te produkty? Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii i zapraszam do komentowania poniżej.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Zachęcam do dołączenia do obserwatorów mojego bloga. Możecie to zrobić klikając po prawej stronie na przycisk "dołącz się do tej witryny". Dzięki temu będziecie mogli śledzić mojego bloga na bieżąco i będziecie informowani o pojawieniu się najnowszych postów. Gorąco zachęcam!