piątek, 12 grudnia 2014

Inspiracje i ulubieńcy października oraz listopada 2014


Tym razem mam dla Was inspiracje i ulubieńców. Dwóch miesięcy, ponieważ nie udało mi się znaleźć czasu, żeby przygotować ten post na koniec października. Ale "co się odwlecze, to nie uciecze" i tym razem mam Wam do pokazania kilka perełek.


1) Invisible to the environment




REUTERS - http://gdb.voanews.com/E696E0E0-3AE2-4980-924D-565A30155471_w974_n_s.jpg
fot. Leon Neal
W końcu możemy pokazać Wam efekt naszej pracy! 17 października na Trafalgar Square odbyła się oficjalna prezentacja wykonanych autobusów. Uroczystość została zorganizowana przez Transport for London.
Nie będę za wiele opisywać, tylko zapraszam Was do kilku artykułów, które zostały napisane na podstawie wywiadów ze mną i moim mężem.

link
link
link 
link 
link 
link 


W trakcie uroczystości zrobił nam zdjęcie fotograf Reuters - i tak oto ta fotografia jest jedną 10 najlepszych forografii na świecie z 17 października 2014.

link 



Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zobaczyć autobus, a jesteście akurat w Londynie, to do końca grudnia jest eksponowany na Stratford City (obok Westfield) zaraz przy samym stadionie olimpijskim. Jeżeli zrobicie sobie zdjęcie i wrzucicie na Facebook albo instagram z dopiskiem #srokowskidesign lub @srokowskidesign, to będę mogła zobaczyć je.

Autobus pod koniec grudnia zostanie wylicytowany, a dochód zostanie przelany na cele charytatywne.


2) Przygotowania do świąt - zdobienie bombek


Kilka lat temu robiłam bombki na zamówienie. Ale ostatnio nie miałam na to czasu. W końcu w tym roku udało mi się znaleźć chwilę i na razie mogę pokazać Wam trzy bombki.
Wykonuję je na naszą choinkę, ponieważ pierwszy raz mamy drzewko w swoim domu!
Postaram się przygotować dla Was osobny post, który pokaże wszystkie bombki jakie uda mi się stworzyć w tym roku. Już za niedługo chcemy ubierać choinkę, więc trzymajcie za mnie kciuki, żebym zdążyła do tego czasu.
 










3) WATAHA - Serial HBO (6 odcinków)




Serial polskiej produkcji, który mogliście zobaczyć na HBO (PL) w październiku i listopadzie. Akcja tego sensacyjnego serialu rozgrywa się w Bieszczadach.
Serię tę warto obejrzeć chociażby tylko ze względu na same widoki, które zapierają dech w piersiach.
Głównymi bohaterami są pracownicy służby celnej po polskiej stronie granicy. Możemy zobaczyć problemy z którymi stykają się na co dzień, ale głównym wątkiem jest bardzo tajemnicza historia.
Główny bohater Wiktor Rebrow jest jednym z członków watahy - jednej z grup strażników celnych. Pewnego dnia gdy cała grupa świętuje w domku w górach, dzieje się tragiczny wypadek. Gdy główny bohater wychodzi na chwilę na zewnątrz, dostaje SMS z napisem "boom" i w tym momencie dom wylatuje w powietrze. Przeżywa tylko Wiktor. Zaczyna się dochodzenie, jak to się stało, że tylko on przeżył...
Nie będę już więcej zdradzać, jeżeli jesteście zainteresowani tą historią, to warto ją obejrzeć. Oprócz pięknych obrazków i bardzo ciekawej fabuły, mamy do czynienia z genialną grą aktorów. W obsadzie znajdziemy m. in. Leszek Lichota, Bartłomiej Topa, Aleksandra Popławska, Andrzej Zieliński, Marian Dziędziel i wielu innych.
Sam serial jest bardzo ciekawie nagrany, obrazy, które widzimy mają specyficzny klimat, który idealnie odzwierciedla tajemnicę, która spowija cała historię.
Polecam!



A teraz już bardziej kosmetycznie, a nawet bardziej pielęgnacyjne, czyli to co tygryski lubią najbardziej!


3) PIXI - GLOW TONIC




Stosuję go od początku października! Jestem zachwycona tym produktem.
Zacznijmy od tego, że jest to najlepiej (ever ever) pachnący tonik z kwasami, jaki było mi dane używać. Pachnie kwiatowo - konwaliowo (?). Przepięknie. Jak przypomnę sobie zapach toniku z Biochemii Urody, to aż mnie ciarki przechodzą. Oczywiście, że produkt ma działać, a nie pachnieć, ale ten robi obie te rzeczy. Niestety tak jak lubię produkty z Biochemia Urody, tak toniku AHA/BHA  nie mogłam stosować. Zapach mnie odstraszał (używałam starszej i nowszej wersji) dodatkowo moja skóra po nim wyglądała gorzej i bolała. Dziwny był.
No, ale wróćmy do GLOW TONIC.
Ten tonik ma w składzie tylko jeden kwas - glikolowy (AHA- alpha-hydroksylowy) w stężeniu 5%. Kwas ten poprawia w znacznym stopniu jakość skóry. Działa przeciwzmarszczkowo, a co dla mnie najważniejsze, przeciwtrądzikowo. Jeżeli jesteśmy systematyczni w jego używaniu, dwa razy dziennie, to efekty możemy zaobserwować już po ok. 2 tygodniach.
Używając produktów z kwasami, nawet w okresie jesienno-zimowym, pamiętajcie przynajmniej o podstawowej ochronie przeciwsłonecznej!


4) La Roche Posay - Effaclar Duo +  




Nie mam pojęcia dlaczego wcześniej nie wypróbowałam tego kremu.
Jeżeli macie problemy ze skóra trądzikową, to koniecznie zwróćcie na niego uwagę. Ale mam tu na myśli drobne zmiany skórne, które ujawniają się poprzez gródki podskórne.
Jeżeli wasze zmiany skórne są ropne i jest ich dużo, to nie radzę eksperymentować z tego typu produktami na własna rękę, tylko od razu udajcie się z Waszym problem do specjalisty!
A co robi ten krem, czego nie robiły inne?
Robi cuda! A dokładniej mówiąc, pozbyłam się podskórnych grudek, które zawsze miałam i w czasie zmian hormonalnych w ciągu miesiąca, potrafiły zamienić się zmiany aktywne. A tak mam w końcu problem z głowy!
Składnikiem, który mi pomógł jest kwas salicylowy (BHA - beta hydroksylowy), który ma za zadanie odblokowywanie porów i ich oczyszczanie. Dodatkowo od bardzo długiego czasu miałam problem ze świeceniem skóry, po tygodniu używania tego kremu dwa razy dziennie (zrobiłam intensywna kurację, aby pozbyć się grudek), moja skóra nie wyświęci się już tak bardzo w ciągu dnia.
Dodatkowo muszę powiedzieć, że jest to jeden z lepszych kremów jakie używałam pod kremy BB. Zdecydowanie wszystko co na niego nałożę lepiej wygląda na skórze i krem BB lepiej się trzyma. Jedyne co, to pod podkładem mineralnym, wydaje się zbyt suchy.
Koniecznie muszę napisać o nim osobny post.
W połączeniu z żelem hialuronowym i serum AURIGA Flavo C (trzeci miesiąc wspominam o nim w ulubieńcach - jest bardzo wydajny i koniecznie go wypróbujcie!) działa cuda!!!





5) Olej tamanu  


Po raz kolejny o nim wspominam, ale w listopadzie uratował moje dłonie. Tym razem pomógł mi wygoić zadarte i pękające skórki wokół paznokci. Jeszcze nie wiem co bardziej zawiniło, nowy zmywacz do paznokci z Superdrug (niestety skończył się mój ulubiony, który zawsze przywożę z Polski) czy barwniki na bombkach.
Już po jednym zastosowaniu oleju, moje skórki przestały boleć. Przed snem na umyte i pokremowane ręce nałożyłam olej tamanu. Wtarłam go dokładnie w okolice paznokci każdego palca. Rano obudziłam się ze zregenerowanymi palcami. Wcześniej żaden krem mi nie pomógł.
Bardzo Wam polecam ten olejek, jako dodatek do domowej apteczki.



6) Dr. Organic - odżywka do włosów - Argan Oil  

 
Była to przyjemna odmiana po niezbyt trafionej masce z Alverde. Odżywka bardzo dobrze nawilża włosy. Nakładam ją tylko do połowy długości włosów. Używam szamponów bez SLS i nie farbuję włosów ponad rok, dlatego nie potrzebuję już takiego odżywienia, natomiast na końcach mam nadal rozjaśnione suche włosy, które potrzebują większej uwagi z mojej strony.
Ta odżywka bardzo dobrze sobie radzi z tym problemem i wydaje mi się, że jest lepsza od kokosowej z tej samej firmy, której używałam jakiś czas temu.
Bardzo często są promocje na produkty Dr Organic w Holland and Barrett i wtedy warto je kupić. Polecam!





7) Golden Rose Velvet Mat - 02
 


Jeżeli poszukujecie idealnego lekko różowego jasnego koloru na usta, a dodatkowo chcecie żeby był matowy, to ta szminka jest dla Was. Mam już kilka kolorów z tej serii i sprawdzają się bardzo dobrze, natomiast ten jest idealny i zdecydowanie używam go najczęściej...
Matowa pomadka, która nie wysusza ust? Ta taka jest, a dodatkowym jej atutem jest cena, ok. 10 zł. Swoją pomadkę kupiłam na wakacjach na stoisku Golden Rose w Magnolii Park we Wrocławiu.







8) Golden Rose - konturówka - 313


Kolejny produkt tej firmy, który mnie zachwycił.
Kolor opisałabym jako Passion Fruit. Idealnie dopasował się do pomadki, o której za chwilę Wam opowiem. Konturówka jest baaaardzo tania, ok 5 zł. Może nie jest zupełnie wodoodporna, ale trzyma się bardzo długo. Mam również inne kolory z tej serii i jestem bardzo z nich zadowolona.



9) Bourjois - Rouge Edition - 18  



Przepiękny jesienny kolor. Ciemny, fioletowy odcień. Dobrze zgrywa się z konturówką z Golden Rose. Kolor jest w miarę trwały. Szminka nie wysusza ust. Bardzo lubię tę serię i mogę je śmiało porównać do pomadek z Chanel. Mają bardzo podobną formułę. Natomiast Chanel ma inna kolorystykę. Myślę, że o tej serii usłyszycie jeszcze nie raz, bo jest jedną z moich ulubionych drogeryjnych.



10) Essie - Big Spender




Piękny kolor, znowu passion fruit, chyba mam słabość do tego odcienia. Zdecydowanie jest to dla mnie jesienny lakier. O samych lakierach z Essie chyba nie muszę mówić, są to jedne z najbardziej trwałych. Na moich paznokciach trzymają się ok. 4/5 dni.




11) Essie - Bobbing for baubles



Brudny granat, kojarzący mi się z jesienną angielską pogodą. Bardzo ciekawy odcień, niespotykany wśród lakierów. Czasem wygląda na czarny, a w innym świetle widać,że ma niebieskie tony. Dobrze sprawdzi się w ciągu dnia oraz do wieczorowych kreacji. Ten lakier jest również bardzo trwały. Jeżeli będziecie przy szafie Essie, koniecznie zwróćcie na niego uwagę.







12) ZOEVA - Zestaw Rose Golden Luxury Set





A teraz trochę o moich cudeńkach. Uwielbiam te pędzle! Jakość z jaką się u nich spotkałam, po prostu mnie powaliła. Włosie jest tak niewiarygodnie miękkie, że mój poranny makijaż mógłby trwać nawet 3 godziny... Aż żałuję, że nie mam tyle czasu.
Jeżeli ktoś uważa, że liczy się tylko fach w ręku i dobre kosmetyki do makijażu, to bardzo się myli. Te pędzle, malują prawie za nas, oczywiście te pozostałe wytyczne również muszą być spełnione ;) ! Efekt jaki jestem w stanie uzyskać przy użyciu tych akcesoriów, jest niewiarygodny. Nawet najbardziej oporne cienie (które nie dawały ładnego efektu, przy użyciu pędzli z naturalnego włosia z innych firm) teraz rozprowadzają się idealnie. Miałam jeden perłowy cień z Inglot, którego rzadko używałam ze względu na jego nierównomierne plamy przy nakładaniu zwykłym pędzlem. Teraz aplikacja jest banalna i efekt jaki uzyskuje miękkim pędzlem z naturalnego włosia nr 227 jest idealny.
Jeżeli nie macie funduszy na całe zestawy, to koniecznie zastanówcie się nad kupnem chociaż jednego pędzla na spróbowanie. Gwarantuję Wam, że będziecie zadowoleni! A święta tuż tuż
...
Zamówiłam już kolejny zestaw (zestaw wychodzi taniej niż kupno wszystkich pędzli w regularnych cenach) tym razem do oczu, również w wersji Rose Golden. Już nie mogę się doczekać kiedy go wypróbuje.



To są wszystkie inspiracje i ulubieńcy ostatnich dwóch miesięcy.
Jestem ciekawa, czy Wy również lubicie te produkty. Może znacie te pędzle?
Oglądaliście serial Wataha? Jeżeli tak, to jestem bardzo ciekawa Waszych opinii.
W przyszłym miesiącu nie planuję ulubieńców grudnia. Szykuję dla Was cos specjalnego i bardziej podsumującego cały rok.



Zapraszam do kolejnych postów!
Little Green-eyed



Jeżeli chcecie być na bieżąco z tym co się u mnie dzieje, to zapraszam do śledzenia mnie na Instagram -> @littlegreeneyed oraz do subskrybowania mojego bloga poprzez dodanie mnie do obserwowanych (znajdziecie taka możliwość po prawej stronie).


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz