czwartek, 21 kwietnia 2016

MOJA PIELĘGNACJA CERY I SKÓRY W CIĄŻY - pierwszy trymestr


Witajcie!

Dzisiaj mam dla Was bardzo wyczekiwany post z moją pielęgnacją, która stosowałam kilka miesięcy temu podczas pierwszego trymestru ciąży. Dostaję często prywatne wiadomości od Was co polecałabym na ten czas ciąży. Piszecie, że macie problem z używaniem niektórych kosmetyków, które używałyście do tej pory ze względu na zapachy lub to, że powodują podrażnienia skóry.

Moje drogie czytelniczki, nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ nasz organizm w naturalny sposób reaguje na sztuczne produkty, które aplikujemy na naszą cerę lub skórę. Ciąża jest najlepszym testerem naszego trybu życia. Organizm w naturalny sposób eliminuje zagrożenia, które mogą czyhać na nas, lub na rozwijające się w nas nowe życie. 

W ciąży najlepiej kierować się zasadą LESS IS MORE. Pamiętajcie, że nie tylko same substancje działające na naszą skórę bezpośrednio, ale także zapachy mogą być szkodliwe w szczególności w pierwszych miesiącach ciąży. Dlatego, jeżeli coś Wam przeszkadza nawet w najmniejszym stopniu, od razu zrezygnujcie z używania tego. Natura sama wie, co jest dla nas najlepsze. 
Tak jak po niektórych potrawach możemy czuć się gorzej, tak samo może być po użyciu kosmetyków. 

Ja całkiem znośnie przeszłam pierwszy trymestr, ale bardzo dokładnie wsłuchiwałam się w swój organizm. Moja skóra stała się bardziej wrażliwa i sucha, chociaż miała również trudniejsze dni z wypryskami, co jest normalne podczas tak ogromnej burzy hormonów. Najlepsze były dla mnie zupełnie naturalne kosmetyki, ponieważ nie mogłam znieść chociaż odrobiny sztucznego zapachu. Perfumy także odstawiłam na kilka tygodni. 
Zastanawiałam się, czy na tym etapie powinnam inwestować w kosmetyki przeznaczone typowo do pielęgnacji kobiet w ciąży i podjęłam decyzję, że nie jest to jeszcze konieczne. 

Ale przejdźmy do konkretów:

PIELĘGNACJA CERY:

Odstawiłam większość serów do twarzy, sprawdziłam czy w produktach, które chcę aplikować nie ma retinoidów i kwasów. Pamiętajcie, że tak drażniące składniki, są zabronione do stosowania w ciąży. Usunęłam też produkty, które miały olejki eteryczne.

Rano:

Przemywałam twarz balsamem myjącym REN. Ma on kremową konsystencję i szybko się rozprowadza. 



Zrezygnowałam w tym czasie z używania szczoteczki Foreo Luna, gdyż nie czułam się najlepiej po jej zastosowaniu, prawdopodobnie przez soniczne wibracje. Dodatkowo moja cera szybko się czerwieniła i nie lubiła dodatkowego tarcia w tym czasie. Wszystko delikatnie  zmywałam ściereczką muślinową. 

Następnie aplikowałam wodę termalną, najczęściej była to woda URIAGE. 



Przez to, że cera była bardziej sucha i wrażliwa niż zwykle, postanowiłam kupić najprostszy żel hialuronowy, bez żadnych dodatków. Aplikowałam go zaraz po wodzie termalnej. Dzięki temu wilgoć pozostawała dłużej w skórze.

Pod oczy stosowałam mój codzienny żel z marki OZ Naturals, na pewno kojarzycie go z ulubieńców roku 2015 - link.


Następnie na całą twarz aplikowałam żel hialuronowy i oleje. Zazwyczaj był to olej z pestek malin, ale czasem dodawałam do niego kroplę oleju jojoba. 




Po tych wszystkich krokach pielęgnacyjnych przechodziłam do makijażu.

Wieczór:

Po powrocie z pracy zmywałam makijaż olejem jojoba. Bardzo dobrze domywał wszystkie zakamarki i radził sobie świetnie z tuszem. Używałam do tego ściereczki muślinowej. 


Następnie do dokładnego oczyszczenia twarzy używałam mydła Aleppo. O dziwo, mimo  nieciekawego zapachu, nie miałam z nim problemów i mogłam je stosować. 


Tak oczyszczoną twarz spryskiwałam wodą termalną, a następnie aplikowałam żel hialuronowy.

Pod oczy ponownie wędrował żel z OZ Naturals.

A na całą twarz aplikowałam olej marula wymieszany z olejem jojoba. 

Starałam się, aby cały proces pielęgnacyjny trwał jak najkrócej, gdyż w tym czasie nie miałam siły, ani ochoty spędzać dużo czasu w łazience. 
Również tak jak widzicie, większość produktów była bezzapachowa, lub miała delikatny własny naturalny zapach. 

W sytuacjach wyjątkowych, w momencie większego przetłuszczania cery, stosowałam maseczki z glinek (najlepiej drobno-zmielonych - fioletowa lub biała) wymieszane z żelem hialuronowym i olejami marula i jojoba. Pamiętajcie, aby nie doprowadzać do wyschnięcia maseczki, gdyż może to bardzo podrażnić cerę, w tym celu opryskujcie twarz wodą termalną lub hydrolatem.
Miejscowo na wypryski stosowałam pastę wykonaną z zielonej glinki i wody termalnej. 


Nie byłam w stanie używać mojej ulubionej maseczki Aura Antipodes, ze względu na jej waniliowy zapach, który w czasie pierwszego trymestru, był dla mnie zbyt intensywny.

PIELĘGNACJA CIAŁA:

Tak jak już wcześniej pisałam, ograniczałam przebywanie w łazience do minimum, więc całkowicie zrezygnowałam z kąpieli w wannie na czas pierwszego trymestru. Korzystałam jedynie z szybkich pryszniców. 

Kompletnie nie pasowały mi produkty o intensywnym zapachu, a tym bardziej dodatkowo perfumowanie. 
Poszukałam więc kosmetyków z linii dla dzieci, które zazwyczaj (chociaż nie zawsze) nie są dodatkowo perfumowane. Zainteresowałam się linią naturalnych kosmetyków Weleda. 
Zakupiłam kremowe mleczko do kąpieli, balsam i oliwkę. 
Mleczko do kąpieli stosuję praktycznie cały czas jako produkt pod prysznic. Nie wysusza mojej skóry i mimo specyficznego naturalnego zapachu, nie przeszkadzał mi on podczas pierwszego trymestru. 


Mleczko pielęgnacyjne nie jest najgorsze, jednak było trochę za słabe do mojej skóry, dodatkowo nie lubiłam aplikacji (zajmowała za dużo czasu). Oliwka okazała się hitem!
Jestem ogromną fanką naturalnych oliwek, które aplikuję na wilgotną skórę zaraz po prysznicu.
Bardzo dobrze nawilża moją skórę i w pierwszym trymestrze nie czułam potrzeby, aby aplikować coś dodatkowo w strategiczne miejsca na brzuchu, udach i piersiach.


Produkty marki Weleda dostaniecie stacjonarnie w UK w Waitrose, Whole foods i w niektórych Boots'ach (widziałam w Westfield Stratford City). 
Online są dostępne miedzy innymi w sklepie www.naturisimo.com (darmowa przesyłka na cały świat)

Tańsza alternatywa oliwki do ciała, dostępna w Polsce, to Hipp, którą dostaniecie w Rossmann'ie. 
Do pielęgnacji ciała sprawdzą się także naturalne oleje - np. migdałowy, kokosowy (ma bardzo intensywny zapach i może być przez to problem w pierwszym trymestrze), lniany, jojoba itp. 
Do mycia możecie bez problemów stosować naturalne mydła, które mają delikatne zapachy.
Pamiętajcie, że niektóre olejki eteryczne nie są wskazane w ciąży, dlatego najlepiej uważnie stosować produkty perfumowane, nawet naturalnymi olejkami (przynajmniej w pierwszym trymestrze).

Do pielęgnacji włosów używałam trzech produktów: dwóch szamponów:
- Sylveco - Balsam myjący z betuliną - delikatny nawilżający o bezpiecznym składzie, ale nie nadawał się, gdy miałam czas większej burzy hormonów i włosy troszkę bardziej się przetłuszczały. Bardziej sprawdzi się, gdy macie suchą skórę głowy.



- Dr Organic - Tea tree shampoo - mój ulubieniec od lat - włosy były idealnie nawilżone.
oraz odżywki:



- Dr Organic - Moroccan Argan Oil Conditioner - również mój ulubieniec od lat idealnie nawilża włosy.


Pielęgnacja jamy ustnej.
Zrezygnowałam z klasycznej pasty do zębów ze względu na obecność fluoru.
postanowiłam przetestować dwie pasty.



Niestety solna past Weleda miała okropny smak i zdecydowanie nie polecam Wam jej, w szczególności w pierwszych miesiącach ciąży. Natomiast pasta z Green People jest rewelacyjna! Bardzo dobrze domywa zęby 
i ma przyjemny smak. Jedyne zastrzeżenie jakie do niej mam, to że nie jest za bardzo wydajna.  

Jestem bardzo ciekawa jak wygląda/wyglądała Wasza pielęgnacja podczas pierwszego trymestru ciąży. Mam nadzieję, że zainspirowałam Was w jakiś sposób do stosowania naturalnych/delikatnych kosmetyków w tym czasie :)

Pozdrawiam serdecznie i ślę buziaki Waszym rosnącym brzuszkom!

Little Green-eyed w dwupaku ;)



PS Niestety nie jestem w stanie umieszczać wszystkich moich autorskich zdjęć ze względu na brak czasu (nadal jestem aktywna zawodowo) oraz rosnący w tempie ekspresowym brzuszek, który już skutecznie ogranicza robienie zdjęć na bloga. Ale mam nadzieję, że rozumiecie to i odwiedzacie mojego bloga głównie ze względu na treści, które publikuję ;)

wtorek, 5 kwietnia 2016

Spacerowy outfit :) - sportowy strój dla przyszłych mam ;)


Witajcie!

W ostatni weekend, a dokładnie niedzielę, pogoda nas rozpieściła... Pierwsze dni pięknej wiosny zawitały w Londynie :)

Z tej okazji powstał ten radosny post. Chciałam przedstawić Wam moją propozycję stroju dla przyszłej mamuśki :) przede wszystkim wygodnie i z przymrużeniem oka ;)


Pierwszy raz założyłam moje nowiutkie miętowe New Balance, które tak bardzo podobały Wam się, gdy wrzuciłam ich zdjęcie na instagramie :)
Dla niewtajemniczonych - kupiłam je na polskim Zalando, w bardzo okazyjnej cenie, nie wiem czy nadaj są dostępne, ale wiem jedno - model jest bardzo, bardzo wygodny!




chyba połknęłam piłkę ;)



Może do "Tap madl" się nie nadaję, ale miałam dobrą zabawę, przy robieniu tych zdjęć ;)


granatowa parka - H&M MAMA (sezon: wiosna 2016)
szal - Taranko (www.e-taranko.com)
bluza - mama licious
spodnie ciążowe - jeans - Blooming Marvellous (Mothercare)
buty - New Balance, model 996
terebka - Paul Costello
okulary - Ray Ban (Aviator Large 001/51 2N)

Pozdrawiam serdecznie!