sobota, 25 kwietnia 2015

Home Decor - Styl skandynawski - Madam Stoltz, Bloomingville, Ib Laursen - KWIECIEŃ 2015


Witam,

Dzisiaj mam dla Was mały haul z zakupami do domu. Jestem ogromną fanką stylu skandynawskiego i ostatnio natknęłam się na kilka nowych marek.
Na stronie http://mollegaarden.dk (duńska strona, która wysyła do krajów w UE) udało mi się upolować kilka perełek, które odświeżyły nieco wnętrze mojego salonu.

------

MADAM STOLZ - www.madamstoltz.dk

Zapraszam Was do zapoznania się z nowym katalogiem - Spring 2015



Donice możecie zakupić tutaj:


------


Bloomingville - spring/summer 2015
Zapraszam Was do zapoznania się z nowym katalogiem - Spring/Summer 2015



Wazon możecie zakupić tutaj:


Do mojej kolekcji dołączył również zestaw kubków dla dwojga. Niby takie same, a jednak różne...




Zestaw kubków możecie zakupić tutaj:


a na mojej liście życzeń są jeszcze te produkty:




------


Zapraszam Was do zapoznania się z nowym katalogiem - Spring/Summer 2015

http://www.iblaursen.dk/en/

http://www.iblaursen.dk/en/

Świeczniki możecie zakupić tutaj:


A teraz kilka ujęć tych przedmiotów we wnętrzu...




Mam nadzieję, że podobały Wam się moje małe zakupy i zainspirowałam Was moimi pomysłami na wnętrza. 

Uwielbiam wszelkie geometryczne formy, które chętnie zestawiam ze sobą. Jestem bardzo ciekawa, czy również jesteście fanami stylu skandynawskiego lub interesuje Was minimalizm we wnętrzach. Nie ukrywam, że ta tematyka jest bardzo bliska memu sercu.

Jak zawsze zachęcam Was do komentowania poniżej. Może znacie ciekawe strony/blogi, które Was inspirują. Zachęcam do dzielenia się informacjami.

Pozdrawiam Was serdecznie!

niedziela, 19 kwietnia 2015

HAUL - nowości kosmetyczne - kosmetyki naturalne - kwiecień 2015

Ostatnio wykończyłam lub przedawniło się sporo moich produktów naturalnych, które stosuję w pielęgnacji, dlatego postanowiłam zrobić małe zakupy.
Większość z kosmetyków zakupiłam na ebay, bo niestety nie mogłam znaleźć sklepów internetowych w UK z półproduktami naturalnymi. (Jeżeli macie namiary na taki, to proszę o informację w komentarzach).

Moja skóra ostatnio zachowuje się trochę inaczej, być może ze względu na moją obecną pielęgnację (pokażę ją Wam przy okazji pakowania kosmetyczki na krótki wyjazd do Polski, będzie to pod koniec tego miesiąca, lub na początku przyszłego) lub przez zmianę pory roku.
Moja skóra obecnie ma mniej niedoskonałości i nie przetłuszcza się już tak bardzo. (Odpukać w niemalowane...)
Postanowiłam wypróbować nowe produkty i postawiłam na mydło aleppo, kilka olejów, olejek eteryczny oraz wody kwiatowe. Na jednej z angielskich stron internetowych udało mi się również zakupić naturalny filtr oraz do mojej kosmetyczki trafiło kilka próbek naturalnych kosmetyków.
Jeżeli chcie zapoznać się z charakterystyką tych produktów oraz chcecie dowiedzieć się, dlaczego je wybrałam, zapraszam do dalszej lektury.

1) John Masters Skinacare - SPF 30 natural mineral sunscreen - naturalny filtr mineralny




Jak wiecie z moich poprzednich ulubieńców oraz z wpisu o rutynie pielęgnacyjnej, jestem bardzo zadowolona z filtra Vichy Capital Soleil SPF 30 o matowym wykończeniu. Spotkałam się niestety z wieloma opiniami, że stosowanie filtrów, owszem jest bardzo ważne, ale należy unikać filtrów chemicznych, ponieważ mogą podrażniać skórę i 
powodować raka (oczywiście nie wiadomo do końca ile w tym prawy), z drugiej strony nieużywanie filtrów też może powodować raka skóry. Nie wiem na ile jest to propaganda, bo w każdych tego typu informacjach jest trochę prawdy, ale również nieścisłości.
Używam filtów na co dzień, ponieważ jestem zwolenniczką złuszczania skóry przy użyciu delikatnych kwasów. Postanowiłam jednak zainteresować się bliżej filtrom mineralnym, które nie szkodzą skórze, ale niestety ich największym problem jest formuła - bieli skórę, zostawia nieprzyjemny film i skóra świeci się po nich bardziej. Mimo tych wszystkich minusów pragnę spróbować. Znalazłam filtr marki John Masters skincare, którego aktywne składniki to: 7,5% Titanum Dioxide (dwutlenek tytanu) oraz Zinc Oxide (tlenek cynku). Oprócz tego skład jest w porządku i ma w sobie sporo olejów i produktów pochodzących z upraw organicznych.




Nie używałam go jeszcze i czeka w kolejce, gdy skończę Vichy SPF 30 oraz Avene SPF 50. Jestem bardzo ciekawa czy będzie bielił skórę i czy nada się pod makijaż.
Jak tylko zcznę go stosować, to dam Wam znać. Jeżeli znacie ten produkt, t proszę wyraźcie opinie na jego temat w komentarzach na dole strony.

Zamówiłam go tutaj:
Link

Jest to strona, która sprzedaje kosmetyki naturalne i organiczne, więc dobrałam sobie jeszcze kilka próbek produktów, które już wcześniej chciałam wypróbować:


- Oskia London - Nutri-Active Day Cream
- Oskia London - Get up & Glow - serum
- Oskia London - Eye Wonder - serum pod oczy
- Pai - Geranium and Thistle Rebalancing Day Cream




Oraz próbka szminki:


- Vapour Organic Beauty - Siren Lipstick - Tempt 401








2) Mydło ALEPPO - 22%



O tym kosmetyku słyszałam już bardzo dużo, wiele osób poleca go do delikatnego oczyszczania problematycznej cery.
Mydło jest produkowane w jednym miejscu na ziemi i jest to miasteczko Aleppo w Syrii. Kosmetyk ten jest wykonywany wg. starych receptur oraz technik i jest poddawany procesowi suszenia przez ok. 9 miesięcy.





Jeżeli spojrzymy na mydło, to możemy zobaczyć odciski form, w których było wytwarzane.
W składzie takiego produktu mamy oliwę z oliwek, olej laurowy oraz sodium. W zależności od tego jaki typ cery posiadamy i jakich właściwości oczekujemy, wybieramy odpowiedni skład procentowy poszczególnych półproduktów.
Im więcej oleju laurowego, tym mydło posiada większe właściwości łagodzące i regenerujące.







Jeżeli w składzie jest więcej oliwy z oliwek, tym kosmetyk bardziej nawilża i odżywia.
Ja zdecydowałam się na mydło o składzie 22%, czyli:

70% oliwy z oliwek
22% oleju laurowego
8% sodium

(Zamówiłam mydło na ebay i byłam bardzo zaskoczona, gdy na opakowaniu znalazły się polskie opisy. Okazało się że zamówiłam je od polskiego sprzedawcy ;))

Mydło o takim składzie może być stosowane przez każdy rodzaj skóry. Można je używać do higieny ogólnej, czyli twarz, ciało i włosy.
Kosmetyk ten jest naturalny, bez dodatków barwników, sztucznych dodatków zapachowych, oleju palmowego oraz konserwantów.

Główne właściwości mydła Allepo:

- nawilża skórę
- działanie antyseptyczne
- działanie zabliźniające
- odnawia film hydrolipidowy
- hipoalergiczne
- 100% biodegradowalne
- bez dodatku substancji drażniących

Zdecydowałam się na zakup tego mydła, ponieważ chce używać je do mycia twarzy (przy użyciu szczoteczki Foreo Luna), być może również do mycia całego ciała.
Przy mojej cerze problematycznej, myślę że powinno się sprawdzić. Jak zacznę stosować ten kosmetyk, napewno dam Wam znać jak się spisuje.

A oto filmik, w którym bardzo dokładnie zostały opisane różne typy mydła Aleppo. Warto zastanowić się, które spełnia najbardziej Wasze potrzeby i wypróbować:




Pozstanowiłam również kupić kilka olejów i olejek eteryczny. Wszystkie produkty, które zakupiłam są organiczne i nie są rafinowane, jest to bardzo ważna kwestia, ponieważ tylko w takiej postaci zachowują najwięcej walorów, a przecież o najbardziej wydajny efekt nam chodzi.




3) Organiczny olej tamanu - organic tamanu oil

Ten olej nie jest nowością w mojej pielęgnacji, stosowałam go na twarz, lub na ranki, które chciałam szybko wygoić. Jest cudowny i wspominałam o nim na blogu już nie raz.
Zamówiłam duże opakowanie, ponieważ mój mąż stosuje go na swoją bliznę pooperacyjną. O efektach tej kuracji opowiem Wam za jakiś czas, ale na wstępie mogę powiedzieć, że blizna jest elastyczna, i miejscami pięknie się wygładza, także oboje z mężem jesteśmy pod ogromnym wrażeniem. Mąż nie stosuje innych kremów na blizny.
Obiecuję, że jeszcze o tym napiszę. Na razie po ok. dwóch miesiącach stosowania, widać pierwsze efekty.

4) Organiczny olej jojoba - organic jojoba oil

Poszukiwałam oleju, który miałby lekką komsystencję, wiem że brzmi to dziwnie olej i lekka konsystencja, ale dla skóry z tendencją do przetłuszczania się i na porę letnią, taki olej jest idealny. W trakcie mojego research'u natrafiłam na olej jojoba, który najbardziej kojarzył mi się z produktami do włosów.
Przyjrzałam się bliżej jego właściwościom i oto co znalazłam:

- olej o lekkiej konsystencji
- szybko się wchłania - nie pozostawia tłustego filmu
- odżywia
- nawilża
- zmiękcza skórę
- polecany dla tłustej cery
- wspomaga leczenie trądziku
- niekomedogenny (nie zapycha porów)
- reguluje wydzielanie sebum
- dobry do olejowania włosów - reguluje wydzielanie sebum przy tłustej skórze, nawilźa włosy i zwiększa ich objętość, łatwo się zmywa.
- przyspiesza gojenie ran i regenerację naskórka

Wszystkie te cechy bardzo mnie zaciekawiły i postanowiłam go zakupić do stosowania po powrocie do domu i po zmyciu makijażu. Zawsze miałam problem z tym co robić ze skórą, po zmyciu makijażu, chciałam używać takiego kosmetyku, który nie będzie wyczuwalny na skórze. Stosowałam go już przez ok. dwa tygodnie i jest super! Kompletnie nie zostawia tłustej warstwy, a skóra jest miła w dotyku. Myślę, że ten olej mógłby się sprawdzić również na dzień, np zamiast kremu. Stosowałam go, gdy szlam biegać, ponieważ po zmyciu makijaż, pod krem z filtrem chciałam jeszcze coś nałożyć. Bardzo dobrze się sprawdza i do tej pory mnie nie zapchał.
Myślę, że jest to jeden z uniwersalnych olejów, który powinien sprawdzić się od cery suchej/wrażliwej do tłustej trądzikowej. Polecam, go każdej osobie, która stosuje oleje.

5) Organiczny olej z nasion dzikiej róży - Rosa Mosqueta Oil / Rosehip Oil / Rosa Rubiginosa Oil / Rosa Canina Seed Oil

Przy poszukiwaniu kolejnego oleju silnie regenerującego, podobnego właściwościami do tamanu, natrafiłam na zadziwiające właściwości oleju z dzikiej róży.
W wielu przypadkach opisy wskazywały, że jest to cud-olej, więc postanowiłam wypróbować go na własnej skórze, dosłownie i w przenośni.

Oto informacje jakie zebrałam, na temat Rosehip Oil:

- lekki olej
- nietłusty
- szybko wchłania się w skórę
- używany od stuleci w Ameryce Południowej
- nawilża
- odżwieża suchą i uszkodzoną skórę
- poprawia jędrność i elastyczność
- wygładza drobne zmarszczki
- regeneruje blizny pooperacyjne
- przywraca zdrowy koloryt cerze
- odbudowuje uszkodzoną skórę po oparzeniach
- niweluje rozstępy
- pomaga w leczeniu trądziku
- odbudowuje skórę po zbyt długim działaniu słońca
- hamowanie procesów przedwczesnego starzenia skóry
- bogaty w witaminę C
- zawiera ok. 75% zasadniczych kwasów tłuszczowych - linolowy i linolenowy (regeneracja)

Bardzo się ucieszyłam, gdy zapach oleju okazał się znacznie przyjemniejszy niż oleju tamanu. Rosehip Oil stosowałam już w innych kosmetykach, takich jak np. serum Lulu&Boo i wiedziałam, że bardzo dobrze wpływa na moja cerę. Olej stosuję od ok. dwóch tygodni i jestem bardzo zadowolona z jego działania. Zakupiłam go do mieszania z obecnym kremem do twarzy na noc i chcę zwiększyć przez to jego właściwości odżywcze i regenerujące. Na chwilę obecną sprawdza się idealnie, jeżeli nadal tak będzie, to napewno znajdzie się w ulubieńcach kwietnia.

6) Organiczny olejek eteryczny lawendowy - Organic lavender essential oil




O mocy olejków eterycznych, również słyszałam wiele. Bardzo lubię olejek z drzewa herbacianego, który bardzo szybko pomaga uspokoić moja twarz, gdy przechodzi ona gorszy czas pod względem trądziku. Olejek lawendowy ma przepiękny zapach, który działa kojąco. Zakupiłam go z założeniem, że po powrocie z pracy, po zmyciu makijażu, będę mieszała jedną kroplę olejku z olejem jojoba. Stosuję go w ten sposób raz na jakiś czas i bardzo relaksuje mnie jego zapach, a dodatkowo koi twarz po całym dniu (nie polecam do suchej i wrażliwej cery)
Dwie/krople można również wymieszać z przegotowaną woda i w ten sposób przemyć twarz ściereczką muślinową, to również zadziała uspokajająco. Czasem dodaję jedną kroplę do maseczki z glinki (tak samo robię z olejem z drzewa herbacianego).

Właściwości olejku eterycznego lawendowego:

- relaksuje i uspokaja
- dobry jako środek nasenny - można mieszankę z wodą rozpylić w sypialni, skropić poduszkę, lub wetrzeć w nadgarstki (wewnętrzna strona)
- łagodzi skórę poparzoną słońcem
- regeneruje uszkodzoną skórę - skaleczenie, ukąszenie owadów
- pomaga na problemy z układem trawiennym (nigdy nie stosowałam go w ten sposób)

Olejek lawendowy jest również w składzie mojego jednego z ulubionych serum do twarzy Kiehl's Midnight Recovery i dlatego pomyślałam o tym, aby kupić sam czysty olejek.

Uważajcie przy stosowaniu olejków eterycznych w 100-procentowym stężeniu, ponieważ są one bardzo intensywne w działaniu i używane w nieodpowiedni sposób mogą podrażnić skórę. W 100% najlepiej używać ich miejscowo. Ważną cechą jest to, że olejek eteryczny nie rozpuszcza się w wodzie, a jedynie w olejach, dlatego dobrze jest je mieszać z czystymi olejami bazowymi, wtedy nadają się również do masażu całego ciała.
Jeżeli macie ochotę na relaksacyjną kąpiel, wkropcie ok. 5 kropli do wody i cieszcie się relaksacyjnym aromatem.


7) Organic Rose and Lavender Water - organiczny hydrolat różany (woda różana) i lawendowy



Wody kwiatowe (hydrolaty) w swojej pielegnacji stosuje już od ok. trzech lat. Moimi ulubinymi są różana i lawendowa. 
Różaną zazwyczaj stosuję na zmianę z wodami termalnymi w postaci codziennego toniku oraz mieszam ją z maseczkami z glinki lub peelingiem enzymatycznym z Biochemii Urody.
Wodę lawendową używam do pielęgnacji skóry głowy. Zaraz po umyciu włosów i lekkim osuszeniu ich ręcznikiem, spryskuję skórę głowy hydrolatem (przelewam hydrolat do butelki z atomizerem) chwilę odczekuję, następnie suszę włosy. Kilka miesięcy temu, woda lawendowa pomogła mi uporać się z problemem swędzenia skóry głowy, dodatkowo mam wrażenie, że tonizuje i uspokaja skórę, dzięki temu włosy wolniej się przetłuszczają.
Bardzo serdecznie poleca Wam te wody kwiatowe.


Mam nadzieję, że podoba Wam się mój haul i że być może zainspirowałam Was do dokładniejsezego przyjrzenia się tym kosmetykom.


Dziękuję za to, że jesteście ze mną i już niedługo zapraszam do kolejnych postów.
Mam nadzieję że podoba Wam się nowy design bloga :)

Pozdrawiam serdecznie!




sobota, 11 kwietnia 2015

Inspiracje i ulubieńcy marca 2015

Witam! 

Dzisiaj zapraszam Was na podsumowanie ubiegłego miesiąca. 
Mam nadzieję, że zauważyliście, że w marcu pojawiło się aż 6 wpisów. Jestem bardzo dumna z siebie, że udało mi się tak zorganizować czas, aby móc pisać dla Was częściej.
W zeszłym miesiącu niestety nie miałam za wiele czasu na czytanie, ponieważ większość wolnego czasu poświęcałam blogowi, ale znalazłam inne inspiracje, o których chcę Wam opowiedzieć.

1) Filmy poświęcone design'owi -  Andrzej Tucholski

Z desingn'em mam do czynienia od wielu lat. Jest to moja pasja i coś co sprawia mi ogromną radość. Również studia architektoniczne miały ogromny wpływ na to jak teraz postrzegam otoczenie, w którym się znajduję i mam potrzebę otaczania się pięknymi rzeczami. Oczywiście piękno, to pojęcie względne. Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że każda najdrobniejsza rzecz, z którą się spotykamy, została kiedyś przez kogoś zaprojektowana. Jako osoba kreatywna, wiele rzeczy jestem w stanie zaprojektować i wykonać sama. Mam również świadomość zasad jakie panują w procesie tworzenia nowego produktu. Filmy, które chciałam Wam pojecić, są przydatne w szczególności osobom, które nie mają świadomości jak przebiega proces design'u, co jest dobrze zaprojektowanym produktem i czy design'erskie produkty są warte uwagi...
W świecie, w którym jesteśmy zalewani przedmiotami wykonanymi w chińśkich fabrykach w duźych ilościach, warto zatrzymać się na chwilę i zastanowić czy nie lepiej poczekać na kupno lepszego, staranniej zaprojektowanego produktu. 

Na studiach nauczono mnie, że nie wystarczy zaprojektować coś pięknego wizualnie. Dobry design opiera się na trzech zasadach:

- FUNKCJA (produkt musi spełniać swoje przeznaczenie)
- FORMA (produkt powinien być estetyczny i "cieszyć oko" swoim wyglądem)
- KONSTRUCJA (produkt powinien być dobrze i bezpiecznie skonstruowany i wykonany z dobrych jakościowo materiałów i powinien być tak wykonany, aby jego jakość była w jak najlepszym stanie przez długi okres użutkowania)

Jeżeli chociaż jedna z tych wytycznych jest pominięta, to produkt nie może być odbierany jako dobry design.
Te zasady tyczą się projektowania architektury, przedmiotów użytku codziennego, ale także ubrań i akcesoriów, oraz wielu innych produktów z różnych dziedzin życia.

Dobry designer jest estetą, psychologiem, "wynalazcą", a czasem również konstruktorem... Powinien obserwować otaczający go świat i rozumieć potrzeby innych ludzi.

DOBRY DESIGN JEST PONADCZASOWY! 

Zachęcam do zapoznania się z serią filmów na YouTube Andrzeja Tucholskiego.
Doceniajmy pracę projektantów, bo proces projektowania, to bardzo trudne zadanie.


 




2) Maszyna do szycia 


Nic tak nie pobudza kreatywnosci, jak wykonywanie produktów handmade. Głównym bohaterem tego podpunktu będzie maszyna do szycia. Ba i to nie byle jaka maszyna do szycia, tylko stary dobry PREDOM Łucznik 466! :-P Cacko to trafiło do mnie dzięki moim rodzicom, którzy wysłali mi ją z Polski, a wcześniej razem z dziadkiem przeprowadzili serwis i teraz śmiga, aż się patrzy.
Wrzuciłam na instagram kilka fotografii z moją maszyną i tym, co udało mi się uszyć, widziałam że zaciekawiłam Was.
Może szycie, to za dużo powiedziane, jeżeli chodzi o moje krawieckie podboje, bo skracałam zasłony, zmniejszałam obrusy i uszyłam poduszki i bieżniki z resztek materiałów. Może nie jest to bardzo trudna sprawa, ale jestem z siebie dumna. Nawet mam już na oku materiały na kolejne poduszki... Kto wie... Kto wie... Może coś jeszcze z tego powstanie...
Szycie sprawiło mi ogromną radość i myślę, że muszę o nim pamiętać, przy moich kolejnych szalonych pomysłach.
Pamiętajcie! Nie ma rzeczy niemożliwych!





A teraz przejdźmy już do kosmetyków i ulubieńców związanych z tą dziedziną.
Niestety przytrafiło mi się w tym miesiącu uczulenie, które wystąpiło na twarzy (trójkąt - nos, okolica ust i broda). Do tej pory uczulenie miałam raz po którejś odmianie chińskich grzybów i było to pięć lat temu. Według mnie nie zjadłam nic co mogłoby mnie uczulić, ani nie zmieniłam kosmetyków. Obawiam się, że to alergia. Od lekarza dostałam leki i cały czas je biorę. No ale musiałam lekko zmienić pielęgnacje, bo skóra była przesuszona, podrażniona i łuszczyła się. Kosmetyki o których wpomnę pomogły mi uporać się z chwilową niedyspozycją mojej skóry. O dziwo sam stan skóry - trądzik, kompletnie zaniknął i przez około pół miesiąca moja skóra była w idealnym stanie. No ale przejdźmy do konkretów.

3) AVENE - woda termalna



Duuuuużo wody termalnej. Bardzo szybko pomogła wygoić podrażnienie. Działała kojąco, stosowałam ją przez około tydzień, systematycznie rano i wieczorem. Już dużo mówiłam o tym produkcie, więc nie chcę się za bardzo rozpisywać, ale chciałam podkreślić jej właściwości kojące, czyli aspekty, o których wcześniej nie wiedziałam.

4) Organique - peeling enzymatyczny - UWAGA - REAKCJA ALERGICZNA (http://littlegreeneyed87.blogspot.co.uk/2015/05/uwaga-reakcja-alergiczna-peeling.html)



Przez to, że skóra była podrażniona, potem porobiły się delikatne strupki i skórki, w pozbyciu ich pomógł mi ten peeling. Nie jestem fanką mechanicznych peelingów i zazwyczaj sięgam po enzymatyczne. Ten jest gotowy, o kremowej konsystencji. Nadal uważam, że peeling enzymatyczny z Biochemii Urody jest świetny (również tani), ale ten jest szybszy, bo gotowy. Działa również dobrze, jest trochę inny, ale już się do niego przyzwyczaiłam. Jeżeli jesteście leniuszkami i nie chce Wam się łączyć składników tuż przed użyciem, to ten peeling może Wam przypaść do gustu. Plus, że jest dostępny stacjonarnie w sklepie Organique w Polsce. Możecie go również zamówić online. Niestety, to że jest dostępny tylko w Polsce, jest minusem dla mnie, ale zawsze mogę zrobić małe zapasy ;-) 

(Nie zmieniłam treści, ponieważ nie byłoby to fair - uważajcie na ten produkt!)

5) Hydraluron 


Podrażnienie było na tyle uciążliwe, że nie bardzo pomagało mi natłuszczenie, a żaden krem nie był w stanie nawodnić tych miejsc na twarzy. Wcześniej stosowałam żele hialuronowe, które kupowałam w Polsce w sklepach internetowych z półproduktami kosmetycznymi. Niestety wszystkie żele, albo się skończyły, albo były już po dacie, wiec zdecydowałam się na kupno Hydraluronu w Boots. Skład jest bardzo prosty i jak na to co w nim jest, to cena jest bardzo wygórowana, ale niestety nie miałam innego wyjścia. Bardzo dobrze, że zdecydowałam się na jego kupno, bo bardzo mi pomógł. Ładnie nawilżył podrażnioną skórę i pomógł jej wrócić do normalnego stanu. Dodatkowo, bardzo dobrze sprawdza się pod krem pod oczy. Żel hialuronowy to taki naturalny wypełniacz skóry, sprawdzi się dla każdego rodzaju cery. Pamiętajcie tylko, aby nie zostawiać go samego na twarzy, a zaraz po wchłonięciu nałożyć na niego krem lub jakiś olejek. W przeciwnym razie efekty mogą być odwrotne i zamiast nawodnienia, osuszamy skórę.
Polecam Hydraluron i inne żele hialuronowe.

6) Vichy Capital Solein - SPF 30 - formuła matująca


W zeszłym roku używałam tego kremu z SPF 50, ale przez przypadek kupiłam formułę dla cery suchej i wrażliwej. Nie bardzo się polubiliśmy, ale niestety bardzo długo nie mogłam dostać kremu w wersji matującej, w końcu udało mi się zamówić przez internet krem z SPF 30. 
Zauroczył mnie od pierwszego użycia.
Jako jedyny zmatowił skórę, ale jej nie przesuszył. Oczywiście mam na myśli zdrowy mat bez efektu maski, wpadający w satynowe wykończenie. Ten krem stosuję każdego dnia odkąd go otworzyłam. Każdy podkład, jaki posiadam, trzyma się na nim rewelacyjnie, nie roluje się i nie waży. W końcu nie muszę co dwie godziny odtłuszczać twarzy. Zamówiłam już w Polsce kojelne opakowanie, tym razem z SPF 50.
Minusem jest to, że mimo że w UK mamy Vichy w drogeriach, to niestety ten krem z filtrem nie jest dostępny stacjonarnie. Ale w sumie i tak ceny kosmetyków francuskich, są tutaj znacznie wyższe (czy ktoś z Was wie dlaczego tak jest? Przecież Francja sąsiaduje z Wielką Brytanią)
Bardzo lubię ten krem, ale szukam jeszcze dobrego kremu do twarzy z filtrami mineralnymi min. SPF 30. Ten Vichy nie zapchał porów, więc duży plus za to! Gdy miałam problem z cerą i była podrażniona, w żaden sposób nie pogorszył jej stanu.
Bardzo dobry, jeżeli chcecie stosować filtry chemiczne.

7) Body Shop - Honeymania - krem do rąk


Na początku marca mieliśmy wietrzną pogodę, było już za ciepło na to, aby nosić rękawiczki i niestety w tym czasie bardzo ucierpiały moje dłonie. Skóra była mocno sucha i popękana. Na noc nakładałam masło shea, ale dłonie musiałam kremować również w ciągu dnia. Osoby które pracują przed komputerem zazwyczaj nie lubią tłustych, treściwych kremów do rąk, ponieważ jest to bardzo niekomfortowe, gdy wszystko jest potem w naszym kremie do rąk. Bardzo ucieszyłam się, gdy ten z Body Shop okazał się strzałem w 10-tkę.
Niektórzy porównują go do kremów z L'occitane, ale wg. mnie są to zupełnie różne produkty.
Oczywiście opakowanie jest podobne, ale konsystencja tych kosmetyków i ich skład, różnią się. 
Honeymania, ma lekką formułę, która bardzo szybko się wchłania, uczucie nawilżenia pozostaje do momentu mycia dłoni. Dodatkowo muszę pochwalić zapach linii Honeymania, jest idealny - słodki i przyjemny.
Bardzo polecam Wam ten krem, czasem można spotkać go na promocji.

8) Dior Rouge Giupure - pomadka

Dior Rouge Giupure


Pomadkę mam już od zeszłego roku. Odebrałam ją w Boots za uzbierane punkty, ale nie byłam od samego początku zachwycona. Nie mogłam jej porównać, do mojej ulubionej szminki Chanel, ponieważ jest to coś pomiędzy szminką a błyszczykiem, czyli dosyć kremowa konsystencja. Giupure to kolor malinowy i nie bardzo wiedziałam jak ją nosić na co dzień, aby nie wyglądała zbyt mocno. 
I oto olśniło mnie w tym miesiącu!!! 
Ta pomadka wygląda pięknie, gdy zaaplikuje się niewielką ilość, a potem delikatnie wklepie palcem. Utrzymuje się dosyć długo i daje piękny rozmyty efekt, którego nigdy wcześniej nie mogłam uzyskać innymi produktami do ust. Dodatkowo ten malinowy kolor jest przepiękny i idealny na wiosnę. 
Zapach pomadki coś mi przypomina... Może trochę pomadki ochronne firmy Nivea, które kiedyś stosowałam, albo zapach jakiegoś kremu... Nie wiem, ale jest on bardzo przyjemny.
Jeżeli poszukujecie delikatnego malinowego koloru na usta, to ten produkt może Wam zapewnić taki efekt. Polecam!

9) Illamasqua - lakiery do paznokci


Jako, że lakierów nigdy za wiele w mojej kolekcji, do mojej kosmetyczki trafiły niedawno trzy nowe kolory - fioletowy róż, kobalt i morska zieleń. Oczywiście wszystkie kolory idealnie nadają się na wiosnę i nadchodzące lato.
Lakiery mają dosyć płynna konsystencję i do uzyskania intensywnego efekty wystarczą dwie warstwy. Mają piękne błyszczące wykończenie i są tak intensywne jak w opakowaniu.
Razem z top coat z Sally Hansen na paznokciach trzymają się ok. 4 dni, czyli krócej niż OPI lub Essie, ale ze względu na nasycenie barw i piękne odcienie, jestem w stanie im to wybaczyć.
Kilka przykładów mojego manicure z użyciem tych lakierów:

Illamasqua - Cameo

Illamasqua - Muse

Illamasqua - Superstition


10) ZOEVA - 126 cheek finish





Jest to mój ulubiony pędzel z nowej kolekcji ZOEVA Rose Golden vol. 2. Używam go do różu, ale może służyć jako pędzel do bronzera, rozświetlacza, lub jako wykończeniowy do całej twarzy.
Jest niewiarygodnie miękki. Chyba pokuszę się o stwierdzenie, że najpiękniejszy z wszystkich pędzli Zoeva. Dodatkowo cała oprawa nowej serii jest zapierająca dech w piersiach - różowo złote skuwki, piękne pudrowo-różowe trzonki i subtelny grawer na skuwce. Coś pięknego!
Zdecydownie pędzle Zoeva zasługują na oddzielny post i już niebawem pojawi się na blogu.

11) Yankee Candle - wosk - Amber Moon


Nie wiem z której kolekcji pochodzi ten zapach i nie umiem dokładnie opisać nut. Jest coś nieoczywistego w tym wosku, trochę męski, trochę słodki i perfumowy zapach. Nadaje eksluzywności pomieszczeniu, w którym jest palony. Pierwszy raz spotkałam się z takim zapachem w Yankee Candle. Nie wiem jak pachnie świeca z tej serii, ale wosk jest dosyć intensywny. Nie namawiam Was do kupna w ciemno, wydaje mi się, że ten zapach powinno się najpierw sprawdzić na żywo, bo albo się podoba, albo nie.

A jacy byli Wasi ulubieńcy w tym miesiącu? Czy znacie produkty, które Wam przedstawiłam, a może macie odmienne zdanie na ich temat? Zachęcam do komentowania poniżej. 

Pozdrawiam!
E.