wtorek, 28 października 2014

EVELINE COSMETICS 8w1 TOTAL ACTION - odżywka do paznokci - RECENZJA


Dzisiaj mam dla Was recenzję bardzo znanej i często polecanej, ale zarówno bardzo kontrowersyjnej odżywki do paznokci - EVELINE COSMETICS 8w1 TOTAL ACTION.

Opowiem Wam jak wyglądało moje stosowanie tego produktu, jak długo jej używałam i jakie efekty uzyskałam.

Informacja od producenta (strona internetowa - link):

"Skoncentrowana ODŻYWKA DO PAZNOKCI TOTAL ACTION


Rewolucyjna i unikalna formuła z aktywnym kompleksem Strong Nail ™ wnika w strukturę płytki, dzięki czemu skutecznie ją regeneruje i odbudowuje. Uszczelnia, maksymalnie utwardza oraz pobudza wzrost płytki paznokciowej. Uelastycznia ją, zwiększając odporność na uszkodzenia mechaniczne. Zabezpiecza przed pękaniem, łamaniem i rozdwajaniem. Sprawia, że zniszczone, matowe paznokcie odzyskują gładką powierzchnię i lśniący połysk. Już po 10 dniach kuracji znikną wszelkie problemy, a Ty będziesz się cieszyć pięknymi i zadbanymi paznokciami.
Dłonie są wizytówka każdej kobiety. Zadbaj o ich wygląd i pochwal się ładnymi, zdrowymi paznokciami. Najnowsza kolekcja NAIL THERAPY pozwoli pokonać problem słabych, rozdwajających się i łamliwych paznokci. Zniszczone i słabe paznokcie są najczęściej efektem niewłaściwej pielęgnacji, kontaktu z detergentami i braku odpowiednich witamin.
Zestaw profesjonalnych odżywek opracowanych wg. Szwajcarskiej receptury przyniesie efekt już po 2 tygodniach stosowania i sprawi, ze Twoje paznokcie staną się zdrowe, odporne na pękanie."


Informacja z opakowania:

"Rewolucyjna i unikalna formuła Eveline Cosmetics  z aktywnym kompleksem Strong Nail wnika w strukturę płytki, dzięki czemu skutecznie ją regeneruje i odbudowuje. Uszczelnia, maksymalnie utwardza oraz pobudza wzrost płytki paznokciowej. Uelastycznia ją, zwiększając odporność na uszkodzenia mechaniczne. Zabezpiecza przed pękaniem, łamaniem i rozdwajaniem. Sprawia, że zniszczone, matowe paznokcie odzyskują gładką powierzchnię i lśniący połysk. Już po 10 dniach kuracji znikną wszelkie problemy, a Ty będziesz się cieszyć pięknymi i zadbanymi paznokciami. Intensywna kuracja stworzona dla osób o zniszczonych i łamliwych paznokciach oraz przy osłabieniu płytki po usunięciu tipsów.

Sposób użycia: Codziennie nakładaj jedną warstwę preparatu Eveline 8 w 1 na paznokcie. Po czterech dniach zmyj nałożone warstwy i rozpocznij czynność ponownie. Stosuj regularnie, gdyż każda nakładana warstwa dogłębnie wnika w płytkę, zapewniając maksymalne wzmocnienie i utwardzenie płytki."

Skład: 

Butyl Acetate, Ethyl Acetate, Nirtocellulose, Phthalic Anhydride / Trimellitic Anhydride / Glycols Copolymer, Acetyl Tributyl Citrate, Isopropyl Alcohol, Aqua, Fomaldehyde (2%), Acetyl Triethyl Citrate, Stearalkonium Hectorite, Adipic Acid / Fumaric Acid / Phthalic Acid/ Tricyclodecane Dimethanol Copolymer, CI77891, N-Butyl Alcohol, Citric Acid, Diamond Powder.


Odżywka zbiera w internecie bardzo wiele pozytywnych opinii, ale zarówno dużo negatywnych. Mimo wszystko, prawie rok temu postanowiłam ją wypróbować.
Przechodziłam wtedy gorszy okres moich paznokci, łamały się i dodatkowo rozdwajały na końcówkach. Zazwyczaj nie mam problemów z zapuszczeniem paznokci i są one dosyć mocne.
Preparat ten jest kontrowersyjny ze względu na obecność Formaldehudu w składzie - 2%. Jeżeli sprawdzicie odżywki innych firm, to zobaczycie, że również go mają. Warto wspomnieć, że właśnie przez ten składnik nie jest ona polecana kobietom w ciąży.

Używałam wiele innych odżywek, także kilka z Sally Hansen, ale żadna z nich nie dała imponującego efektu. Mimo ostrzeżeń w internecie, postanowiłam w końcu kupić Eveline 8w1.

Na samym początku pragnę wspomnieć, że nie używałam jej według zaleceń. Odżywkę stosowałam jako bazę pod lakier, czyli około raz na 5/6 dni. 
Efekty jej działania zauważyłam już po ok 2/3 tygodniach. Paznokcie przestały się łamać, oczywiście najpierw je skróciłam do minimalnej długości. Paznokcie były mocniejsze i szybciej rosły. Dodatkowo odżywka bardzo dobrze sprawdzała się jako baza i lakiery takie jak np. Rimmel, OPI i Essie trzymały się na niej rewelacyjnie. 

Eveline 8w1 stosowałam przez kilka miesięcy co 5/6 dni, a moje paznokcie były tak mocne, że śmiałam się, że mogę nimi wkręcać śruby. Skracałam je tylko wtedy, gdy były za długie i zaczynały mi przeszkadzać. Przez cały ten okres nie widziałam żadnych efektów ubocznych.


Postanowiłam zrobić przerwę na jakiś czas, ponieważ stosowanie tej odżywki chciałam traktować jako kurację na czas gdy paznokcie są w gorszej formie.
Po odstawieniu jeszcze przez 2 tygodnie efekty się utrzymały, potem paznokcie wyraźnie się osłabiły. Nie byłam już w stanie zapuścić płytki do tej długości, którą osiągałam używając odżywki. Postanowiłam więc wrócić do jej stosowania.

Tym razem używałam jej przez ok. 2 miesiące i nagle zauważyłam niepokojące symptomy.
Płytka zrobiła się szorstka, wyglądała tak jakby zaczęła się topić. Warstwy paznokcia na końcówkach powoli odchodziły. Bardzo się przestraszyłam.
Nie czekałam dłużej i odstawiłam ją.
Nie mogę powiedzieć, że byłam zaskoczona, bo po negatywnych opiniach w internecie, mogłam się tego spodziewać.
Niestety nie mam żadnego zdjęcia z tego czasu, ponieważ było to przed blogiem.

Jeżeli macie delikatną płytkę paznokcia i kiedyś miałyście już problem z innymi odżywkami, to nie radzę próbować tego kosmetyku.

Jeżeli używacie tej odżywki i jesteście z niej zadowolone, to koniecznie obserwujcie swoja płytkę. W moim przypadku kosmetyk działał rewelacyjnie przez długi czas i nagle zaczął szkodzić paznokciom. 

Ciężko mi też jednoznacznie ocenić ten produkt. Myślę, że najważniejszą sprawą jest to, aby obserwować swoje paznokcie. Jeżeli tylko zauważycie, że coś jest nie tak, to koniecznie przestańcie jej używać.

A jak wygląda moja płytka teraz?

Być może nie mam już tak imponująco długich paznokci. 
Po odstawieniu odżywki, obcięłam paznokcie bardzo krótko i wypolerowałam płytkę. 
Paznokcie po jakimś czasie wróciły do formy.
Już nie rozwarstwiają się i całkiem dobrze rosną.

Czy warto ryzykować, jeżeli nie macie problemów z paznokciami? 
Moim zdaniem nie warto.
Ta odżywka potrafi zdziałać cuda, ale na własnym przykładzie stwierdzam, że może również zaszkodzić.

Tak wyglądają teraz moje paznokcie, gdy kilka miesięcy temu zaprzestałam używać odżywki i wróciły one do normalności.

Mam nadzieję, że moja historia z tym kosmetykiem komuś się przydała i dzięki temu ostrzegłam Was przed ewentualnymi skutkami ubocznymi, które naprawdę mogą się przytrafić podczas używania tej odżywki.
Same musicie podjąć decyzję, czy ten produkt jest warty ryzyka.

Jestem ciekawa czy próbowałyście kiedyś tej odżywki i jaką macie opinię na jej temat. A może miałyście zamiar ją kupić?

Pozdrawiam Was serdecznie i już niedługo zapraszam do kolejnych postów!
E.



sobota, 25 października 2014

Zakupy kosmetyczne i próbki do przetestowania z ostatnich kilku tygodni- HAUL październik 2014




KOSMETYKI Z MAGAZYNÓW W UK - LISTOPAD 2014

Zacznijmy od dodatków do magazynów w UK. W tym miesiącu znowu udało mi się upolować kilka perełek. Tak jak pisałam w poprzednich postach tego typu, gazety w UK maja bardzo często dużo do zaoferowania, jeżeli chodzi o dodatki.
Oczywiście nadal ubolewam nad tym, że gratisy do gazet niejednokrotnie są jedynym powodem, dla którego kupię daną pozycję, natomiast dla mnie, osoby, która testuje różne kosmetyki, takie rozwiązanie jest idealne. Nie zawsze mamy okazje kupić produkt w mniejszej pojemności, a tym samym, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy kosmetyk sprawdzi się u nas, czy nie. Bardzo często są to produkty z wyższych półek cenowych.
Niektórzy powiedzą, że przecież jest możliwość subskrybowania pudełek takich jak np. BeGlossy lub ShinyboxBox. Jest, tylko że w tym momencie nie jesteśmy w stanie wybrać wszystkich produktów, które nam pasują. Dla mnie, osoby z cerą problematyczną, jest to szczególnie ważne, ponieważ unikam wielu składników, które mogą negatywnie zadziałać na moją skórę. Tym samym tego typu subskrypcje, w moim przypadku, są stratą pieniędzy.
Z tego też powodu często korzystam z produktów dodawanych do kobiecych magazynów.
Warto również wspomnieć, że oprócz trial'owych rozmiarów, zdarzają się również pełnowymiarowe produkty jako gratis, co wg mnie jest bardzo korzystne, gdyż za niewielką cenę, dostajemy pełen produkt.
Poprzedni miesiąc nie był tak obfitujący w dodatki do gazet, jak ten. Tym razem skusiłam się na 3 magazyny.



HARPER'S BAZAR - próbka kremu pod oczy Balance Me Wonder Eye Cream o poj. 7ml, czyli pół pełnowymiarowego opakowania. Nie wiem jak to się dzieje, ale bardzo często, gdy chce coś wypróbować, próbka tego kosmetyku pojawia się w magazynie. Chyba mam szczęście. Gdy skończę krem z Tołpa, to zabieram się za test tego produktu.

Pełnowymiarowy produkt - link


MARIE CLAIRE - pełnowymiarowy krem do rąk l'occitane - o zapachu różanym - 30ml.

Krem w regularnej cenie - link



Dzięki kuponowi z gazety kupiłam jeszcze zestaw, a dokładnie mówiąc, kupiłam żel antybakteryjny do rąk, a zestaw dostałam gratis!

Żel antybakteryjny - link

Zestaw - krem do rąk + balsam do ust - zapach oryginalny - regularna cena.
link
link 

Dodatkowo dostałam saszetki-próbki:

Divine Extract
Pełnowymiarowy produkt - link 

Divine Cream
Pełnowymiarowy produkt - link


IN STYLE - Elemis Hydra-Nourish Night Cream 15 ml

Jestem bardzo ciekawa tego produktu.

Produkt w regularnej cenie - link


Na początku października postanowiłam intensywnie zadziałać przeciwtrądzikowo na moją cerę. Dlatego, że jest już jesień, warto zastanowić się nad wprowadzeniem do swojej pielęgnacji np. kwasów. Postanowiłam, że będę używać na co dzień delikatnych kwasów, które pozwolą każdego dnia oczyścić i delikatnie złuszczyć martwy naskórek, ale tak by skóra nie była podrażniona oraz nieestetycznie nie łuszczyła się.

PIXI BEAUTY - GLOW TONIC - £18



Na ten tonik miałam ochotę od dłuższego czasu, ale najpierw musiałam zużyć tonik BHA/AHA z Biochemia Urody (niestety nie sprawdził się u mnie), potem hydrolat truskawkowy (który ma w sobie kwasy owocowe).
W końcu na początku października, pobiegłam do stacjonarnego sklepu w centrum Londynu - zaraz przy domu handlowym Liberty (Sprawdzałam na stronie, że ten tonik jest też dostępny w Liberty). Produkt można zamówić również przez internet, ale przesyłka przy zamówieniu do £35 kosztuje £14! Wolałam więc kupić w sklepie stacjonarnym.


Produkt - link

LA ROCHE POSAY - EFFACLAR DUO (+) - £15,50



O tym kremie słyszałam już chyba od każdego. Ale skusiłam się dopiero po rekomendacji Kasi, która prowadzi kanał na YouTube Kasia D.

Link do kanału YouTube Kasi D.

A gdy dodatkowo skuteczność tego kremu potwierdziła moja przyjaciółka, szybko pobiegłam do sklepu. Dwa tygodnie temu zaczęłam testowanie. Myślę, że już niedługo o nim przeczytacie, ale nie zdradzam nic więcej.
Ja swój krem kupiłam w Boots i niestety przepłaciłam, ponieważ np. na www.feelunique.com £10.33 + niska cena przesyłki (przy większym zamówieniu darmowa). Również, jeżeli mieszkacie w Polsce, macie znacznie niższe ceny kosmetyków francuskich marek, a dodatkowo np. w SuperPharm często są promocje.


Produkt - link

Koreańskie Kremy BB

Dr.G Gowoonsesang BB Cream Sample Size 5ml 6 kind + primer BB Protector x1


Ponieważ zaczęłam stosowanie kwasów, miałam gorsze dni skóry. Była ona bardziej przesuszona i w tym czasie nie najlepiej sprawdzał się suchy podkład mineralny. Potrzebowałam czegoś płynnego, dodatkowo z większą ochroną przeciwsłoneczną. W te dni wróciłam do kremów BB. Ale próbki, które posiadam, już mi się powoli kończą, dlatego postanowiłam spróbować coś nowego. Dużo słyszałam o kremie BB i primerze BB Dr.G Gowoonsesang. Udało mi się zamówić na ebay próbki różnych rodzajów za jedyne £10. Ciężko znaleźć te produkty w rozmiarze travel size. Za jakiś czas zacznę testowanie, niedługo spodziewajcie się opinii o moich starych kremach BB.

BRTC - Jasmine Water BB Cream SPF 30 PA++ - 3 próbki po 2 ml


Miałam już kiedyś próbki tego kremu, ale od tego czasu trochę zmieniła mi się cera, dlatego domówiłam kolejne na ebay.




W pierwszy weekend października, Harrods zorganizował akcję 10% less na większość marek, które ma w swoim asortymencie (np. nie było promocji na MAC i Jo Malone).
Już od jakiegoś czasu miałam ochotę wypróbować brązowy eyeliner z Bobbi Brown, ponieważ z żelowych miałam tylko ciemnofioletowy ze Smashbox.


Bobbi Brown - Gel Eyeliner











Kolor jest przepiękny! Ach zachwycam się! 

Produkt - link




Podeszłam również do stoiska Origins i skusiłam się na żel do stosowania punktowo na wypryski. Byłam bardzo podekscytowana. Niestety w domu zauważyłam, że bardzo wysoko w składzie jest alkohol denat, a nie jest to najlepszy składnik w kosmetyku. Każdemu się może zdarzyć. Może stosowany miejscowo nie zasieje spustoszenia? Zobaczymy.

Origins Super Spot Remover


Produkt - link 

Razem z przyjaciółką, postanowiłyśmy skorzystać z okazji, która była ogłoszona na stronie Origins (bardzo często mają tam promocje i rozdają darmowe próbki) zarejestrowałyśmy się na stronie i na stoisku otrzymałyśmy darmową próbkę:


Origins Plantscription Anti-ageing power serum 15ml 
Pełnowymiarowy produkt - link   

Przy zakupie dwóch produktów była możliwość otrzymania kilku próbek. Ja kupiłam ten żel do stosowania miejscowego, a przyjaciółka wybrała zestaw z oferty świątecznej. Dzięki temu otrzymałyśmy jeszcze dodatkowe próbki:   

Origins Plantscription Youth-renewing night cream 15ml   
Pełnowymiarowy produkt - link

Origins Drink-up Intensive Overnight mask to quench skin's thirsty 15ml   
Pełnowymiarowy produkt - link 

KIEHL'S   

Będąc w pobliżu stoiska KIEHL'S, Iwona namówiła mnie, żebym podeszła na konsultanta na dobór kosmetyków Kiehl's skierowanych specjalnie do mojego typu skóry. Pomyślałam, że w sumie to dobry pomysł. Z testu wyszło, że mam tłustą skórę, mocniej przetłuszczającą się w strefie T. Jestem zdania, że tak naprawdę zależy jaki akurat jest stan skóry na moich policzkach i czasem mam tłustą skórę, a czasem normalną - zależy od pory roku, ale zdecydowanie produkuję za dużo sebum w strefie T.
Konsultant zaplanował dla mnie kompleksową pielęgnację i otrzymałam próbki produktów ze specjalnym pouczeniem, jak należy je stosować. Dosyć dobrze znam już jeden z kosmetyków, Kiehl's Midnight Recovery Concentrate i bardzo dobrze mi się sprawdził, wiec być może za jakiś czas się na niego skuszę w pełnym wymiarze. Ale jestem bardzo ciekawa działania kompleksowego wszystkich tych kosmetyków:



Kiehl's Calendula Deep Cleansing Foaming Face Wash
Pełnowymiarowy produkt - link   

Kiehl's Calendula Herbal-Extract Toner (Alkohol-Free)   
Pełnowymiarowy produkt - link   

Kiehl's Hydro-Plumping Re-Texturizing Serum Concentrate   
Pełnowymiarowy produkt - link   

Kiehl's Powerful Wrinkle Reducing Cream (SPF 30) - Day   
Pełnowymiarowy produkt - link   

Kiehl's Powerful-Strength Line-Reducing Concentrate   
Pełnowymiarowy produkt - link   

Kiehl's Powerful Wrinkle Reducing Eye Cream   
Pełnowymiarowy produkt - link   

Kiehl's Midnight Recovery Concentrate   
Pełnowymiarowy produkt - link   

Kiehl's Powerful Wrinkle Reducing Cream - Night   
Pełnowymiarowy produkt - link   

Kiehl's Midnight Recovery Eye   
Pełnowymiarowy produkt - link


AESOP

Zaciekawiło mnie również stoisko AESOP. Poprosiłam o kilka próbek skierowanych do mojego typu cery. Jak je tylko wypróbuję, dam znać.


Aesop Mandarin Facial Hydrating Cream   
Pełnowymiarowy produkt - link   

Aesop Oil Free Facial Hydrating Serum   
Pełnowymiarowy produkt - link
  
SISLEY

Stoisko SISLEY było chyba największym rozczarowaniem tego dnia. Podeszłam do sprzedawczyni i opisałam moją skórę. Powiedziałam również, że zależy mi na uspokojeniu cery i dobrym jej nawilżeniu.

W odpowiedzi otrzymałam próbki tego kremu: 

Sisley Moisturizer with Cucumber all skin types


Pełnowymiarowy produkt - link

Mam wrażenie, że nie jest to najlepiej dobrany krem do cery przetłuszczającej, skłonnej do wyprysków! Tam przecież jest olej mineralny i parafina! To jest śmieszne! Zwłaszcza że ten krem kosztuje ponad £100! Masakra! No cóż, chyba będzie to najdroższy krem, jaki wyląduje na moje dłonie. 

Przynajmniej dostałyśmy próbkę perfum, które akurat, bardzo nam się spodobały, ale i tak mam w głowie "nigdy więcej" 

EAU TROPICALE - link




Ren - zestaw



Już Wam wcześniej pisałam, że była promocja w Marks and Spencer i cały ten zestaw udało mi się kupić za £30. Krem do mycia twarzy znałam już wcześniej i pisałam o nim w ostatnich ulubieńcach: 

Link

Jestem bardzo ciekawa tego kremu do twarzy. Zobaczymy już niedługo jak się sprawdza.

No i wisienka na torcie...




Wiem że to nie jest kosmetyk, ale nie mogłam się powstrzymać. Kupiłam nową świecę z Yankee Candle na okres jesienno-zimowy. Pachnie ciasteczkami!
Jest cudowna i już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę ją palić!


A co Wy kupiliście w ostatnim czasie? Znacie może te produkty? Jak tak, to jestem ciekawa Waszych opinii.

Pozdrawiam serdecznie!
małe zielonookie


PS Zapraszam do obserwowania bloga, żebyście zawsze wiedzieli o nowych postach. A jeżeli chcecie być ze mną na codzień, jestem również na instagram - @littlegreeneyed.

wtorek, 14 października 2014

Inspiracje i ulubieńcy września 2014


I skończyło się rumakowanie... Niestety przyszła jesień, a wraz z nią przychodzi chłód. Chociaż muszę przyznać, że wrzesień w UK był naprawdę ciepły! Pogodę mieliśmy letnią, ponad 20 stopni i myślałam, że lato nigdy się nie skończy. Czułam się bardzo dziwnie idąc ulicami w bluzce z krótkim rękawem obok witryn sklepowych, na których panowała już na dobre zimowa aura.


No, ale wróćmy do właściwego tematu. Jak zwykle pojawiam się z tym postem w połowie kolejnego miesiąca, ale chyba stanie się to moją tradycja. Ale lepiej późno niż wcale.
Wrzesień był dla mnie bardzo pracowity. Jeżeli śledzicie mnie na instagramie (@littlegreeneyed), to mogliście zauważyć czym zajmowałam się ostatnimi czasy.
I tutaj zapraszam do pierwszego ulubieńca/inspiracji:

1) Realizacja projektu rzeźby autobusu - Year of the Bus

Skończyliśmy już pracę nad tą rzeźbą, ale niestety nie mogę Wam jeszcze pokazać efektu końcowego. Dopóki projekt nie zostanie wyeksponowany musi być tajemnicą. Ale, ale... Nie martwcie się, jak tylko będę wiedziała gdzie w Londynie będzie wyeksponowany autobus, to dam Wam znać.

Jeżeli chcecie zobaczyć projekt, który poszedł do realizacji, to zapraszam na mojego i męża bloga:

A tutaj kilka zdjęć w trakcie pracy (tylko nie mówcie nikomu, że Wam pokazałam ;))








Do realizacji, oprócz naszego projektu, przeszło jeszcze kilkanaście innych. Pracowaliśmy w warsztacie, w którym spotkaliśmy również innych artystów, dzięki temu poznaliśmy kilka ciekawych osób. Praca nad autobusem była naprawdę inspirującym doświadczeniem.
Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła podzielić się z Wami większą ilością informacji.

2) Pecha Kucha


Zostaniemy jeszcze a chwilę w dziedzinie designu. Mieliśmy przyjemność uczestniczyć niedawno w pewnym przedsięwzięciu.
Wyobraźcie sobie, że macie do przedstawienia swoją działalność, ale macie na to tylko dwadzieścia slajdów i każdy jest wyświetlany tylko dwadzieścia sekund. Trudne zadanie?
Jak najbardziej, ale niesamowicie kompleksowo przedstawiające Waszą twórczość. W evencie wzięło udział ok. 6 artystów/firm, które postanowiły podzielić się z innymi swoimi osiągnięciami i pomysłami. Osoby te przedstawiały swoje biura projektowe w wielu dziedzinach. Specjalne wykończeniowe ceramiczne artystyczne płytki, rzeźby, projekty wnętrz, projekt jednej z witryn sklepowych na Regent Street itp. Było to niesamowicie inspirujące, a każde biuro miało na to tylko 400 sekund (ok. 6,5 minuty). Tego typu przedsięwzięcia mają miejsce również w wielu innych krajach.
Po więcej i informacji, zapraszam również do naszego drugiego bloga:

3) Yankee Candle - Simply Home - Vanila Frosting - wosk



Kiedy przychodzą chłodniejsze dni zawsze mam ochotę na cieplejsze zapachy. I tak oto odkopałam wosk z zeszłego sezonu, który kupiłam w B&Q. Ma słodki ciasteczkowy zapach. Porównałabym go do budyniu waniliowego, ale w żaden sposób nie jest duszący, ani nachalny.
Jeżeli uda mi się go jeszcze dostać, to może zdecyduję się na świecę.

Niestety przez to, że był to bardzo pracowity miesiąc, nie miałam więcej czasu na przyjemności.  W związku z tym, że zmieniła się pora roku, w tym okresie przejściowym moja cera przechodzi zwykle rewolucje i nie obyło się bez niej również tym razem. Chciałabym pokazać Wam kilka produktów, bez których nie poradziłabym sobie.

4) REN SKINCARE - ROSA CENTIFOLIA - HOT CLOTH CLEANSER - balsam do mycia twarzy ze ściereczką z microfibry.


Bardzo dobry produkt. Śmiem twierdzić, że lepszy od Liz Earle. Ja swoje opakowanie dostałam jako gratis do gazety ... Dobrze zmywa makijaż, dodatkowo razem z załączoną ściereczką sprawia, że skóra robi się bardzo miękka. Na pewno napiszę o nim więcej w osobnym poście.
Zauważyłam, że koił podrażnienia i moja skóra po jego użyciu wyglądała na uspokojoną, ale przede wszystkim była dobrze oczyszczona i gładka.
Już zakupiłam dwa pełne opakowania, które udało mi się dostać z ciekawym zestawem, o którym już Wam wspominałam we wcześniejszym poście.

5) AURIGA Flavo C - serum


Jak w poprzednim miesiącu, to serum i tym razem działało cuda. Wiem, że nie powinnam ciągle o nim pisać, ale uważam, że ten produkt był również ważnym elementem pielęgnacji mojej cery w tym miesiącu. Wszystko szybko się goiło i serum ładnie rozjaśniało blizny. Niedługo robię zamówienie na serum Flavo C z Biochemii Urody, które będę testowała, jak tylko skończę to opakowanie. Oby było tak samo dobre!

5) Avene - Triacneal


Długo się zastanawiałam czy już o nim coś wspomnieć. Produkt ten używam od maja. Nie chcę się jeszcze ostatecznie wypowiadać na jego temat, ponieważ uważam, że muszę go dłużej testować. Ale wydaje mi się, że ma on wpływ na to, że trochę uspokajał moją cerę. Ale nie wspomniałam, czym on się właściwie cechuje. Triacneal jest kremem, który wspomaga leczenie skóry trądzikowej. Ma w swoim składzie 6% kwasu glikolowego i 0,1% retinaldehydu (czyli jednej z bardziej aktywnej formy retinoidu) - co jest jedną z większych dawek retinoidu dostępnego na rynku bez recepty. Zaczęłam stosować go, ponieważ postanowiłam intensywnie zadziałać przeciwtrądzikowo. Efekt można zobaczyć dopiero po długotrwałym stosowaniu. Z takimi produktami należy obchodzić się bardzo ostrożnie, ponieważ mogą podrażniać, a dodatkowo należy pamiętać o ochronie przeciwsłonecznej. Kosmetyki z kwasami i retinoidami mogą powodować przesuszenie cery, dlatego należy również pamiętać o dodatkowym nawilżaniu skóry. Ja u siebie nie zauważyłam przesuszenia, dlatego że dobrze nawilżam skórę, która również nie łuszczyła się. Krem stosuję na noc raz/dwa razy w tygodniu. Najczęściej nakładałam go wtedy, kiedy miałam większy wysyp i na drugi dzień było lepiej. Także mam wrażenie, że pomógł mi w ostatnim miesiącu. Ale to jeszcze nie jest jego recenzja.

6) Olej Tamanu


Osoby, które mają problem z trądzikiem, najczęściej mają również niedobór kwasu linolowego. W takim przypadku sprawdza się olej Tamanu. Olej ten jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pomaga regenerować się naskórkowi. Jeżeli macie świeże blizny lub strupki po niedoskonałościach, ten olej szybko pozwoli Wam je wygoić. Bardzo dobrze sprawdza się również wtedy, gdy przetniecie skórę (np. nożem kuchennym podczas krojenia).
Ten olejek ma bardzo specyficzny zapach, trochę jak maggi... Trochę jak oleju z pestek dyni... Ale mnie to zupełnie nie przeszkadza. Olej można nałożyć na całą twarz lub tylko miejscowo. Na cała twarz nie polecam zbyt często, bo może spowodować przesuszenie skóry.
Bardzo dobry olej i gorąco go Wam polecam. Jest niekomedogenny (nie zapycha porów)

7) Glinki - zielona i biała


W ciągu tego miesiąca stosowałam bardzo często maseczki z glinek. Te które Wam przedstawiam, są w postaci sypkiej, wystarczy dodać wodę i już gotowe. Ja natomiast, żeby nie były aż tak bardzo wysuszające i drażniące, dodaję do nich żel hialuronowy i olejki (najczęściej z pestek dyni - normalizujący). Nałożoną maseczkę na twarz należy co jakiś czas zwilżać wodą termalną lub hydrolatem, żeby nie wyschła, bo w takiej postaci może być drażniąca.
Gorąco Wam polecam spróbować, bardzo tani kosmetyk i niezwykle efektywnie działający. Twarz zostaje zmatowiona i uspokojona.
(Ja swoje glinki kupiłam na stronie sklepu  Zrób sobie krem)

8) Hipp - mleczko pielęgnacyjne dla niemowląt (i nie tylko)


Używam go od dłuższego czasu, ale ciągle zapominałam Wam o nim wspomnieć. Jest to balsam do ciała o konsystencji lekkiego mleczka, które bardzo szybko wchłania się w skórę. Ale niech Was to nie zmyli, że skoro szybko się wchłania, to może nie działa dobrze. Otóż nawilża skórę bardzo dobrze! Powiedziałabym, że zaskakująco dobrze, jak na produkt o tak lekkiej konsystencji. Zapach ma identyczny jak, produkt do mycia i oliwka tej samej marki, czyli delikatny i przyjemny. Bardzo polecam Wam ten kosmetyk na gorące dni, ponieważ konsystencja jest idealna, kiedy wszystkie ciężkie produkty się nie sprawdzają. Mimo że używam tego produktu jesienią, to również utrzymuje nawilżenie skóry. Jak będę w Polsce, to koniecznie muszę kupić przynajmniej jedno opakowanie na okres wiosenny.

9) MAC - pomadka o wykończeniu lustre - Plumful






Przepiękny śliwkowy kolor, który jest nie za jasny i nie za ciemny oraz idealnie różowo-fioletowy. Jest to piękny przykład jesiennej szminki na dzień (większość kolorów dedykowanych na ten czas jest ciemna i nie pasuje na co dzień do pracy). Pomadkę dostałam w prezencie od męża, oczywiście z moją małą sugestią (no dobra, nie taką małą). Szminka ma idealną kremową formułę, która dobrze się sprawdza w chłodniejsze dni. Kolor utrzymuje się dosyć długo, po piciu zostaje jego poświata. Możemy ją tak zostawić, ponieważ nie wygląda to niechlujnie, lub dołożyć kolejną warstwę. Oczywiście nie jest to trwałość matowej pomadki, ale jak dla mnie na co dzień idealna. W zasadzie gdy kupiłam tą szminkę, to używam ją na zmianę tylko z dwoma innymi, ale w tym miesiącu, zdecydowanie królowała na moich ustach.

10) Barry M. - Matte Nail Paint - matowy top coat


Oczywiście jak przystało na lakieromaniaczkę, nie mogło również zabraknąć w tym miesiącu produktu do paznokci. Tym razem zamiast lakieru, chciałabym Wam przedstawić mój najnowszy top coat, ale nie taki zwyczajny, bo matowy. Słyszałam bardzo dużo o top coat z Nails inc. ale szkoda mi było wydać pieniądze na produkt, którego nie byłam do końca pewna. I tak w moje ręce wpadł ten z Barry M. i zupełnie przypadkiem potem wpadł do koszyka (hahaha). Efekt możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu (lakier bazowy - OPI - Did It On 'Em)


Idealny efekt utrzymał się przez cały dzień. Potem stopniowo zaczął się "wypolerowywać" (nie umiem znaleźć innego słowa, które mogłabym użyć) po ok. 3 dniach paznokcie błyszczały się ponownie. Myślę, że jak na gadżet za kilka funtów, to całkiem dobry wynik. Lakier w żaden sposób nie odpryskiwał, czyli top coat nie wpływał na niego negatywnie, a mogę się nawet dodatkowo pokusić o stwierdzenie, że przedłużał świeżość manicure.
Efekt zmatowienia najlepiej widać na lakierach bez drobinek, potem na tych z delikatnymi drobinkami. Niestety nie zaobserwowałam żadnego matu na lakierach perłowych.
Myślę, że jest to godny polecenia gadżet! 
 
Jestem ciekawa, czy znacie powyższe produkty. A może akurat macie odmienne zdanie na ich temat? Bardzo chętnie przeczytam obie wersje.
Już niedługo zapraszam do kolejnych postów.

Pozdrawiam Was serdecznie!
Ewelina



PS Czy macie jakieś doświadczenia ze szczoteczką do mycia twarzy Foreo Luna. Myślę o zakupie dużego modelu dla cery mieszanej (FOREO LUNA Anti-Aging Skincare Device for Combination Skin). 
Wszelkie sugestie mile widziane.